FELIETON. "W tem roku mieliśmy z tego jeszcze małą g-burzę. Katoliccy mudżahedini poczuli się dotknięci lewacką narracją ww. ceremonii. A przecież Francja to kraj, gdzie nawet prawicowe organizacje są lewicowe (podobnie zresztą jak u nas). Było się przyzwyczaić. Chociaż… ja też nie mogę przywyknąć, że komuś mogą przeszkadzać fantazje na temat Ostatniej Wieczerzy, a nie przeszkadzają księża gwałcący nieletnich…" - pisze Maciej Jachymiak, lekarz i nowotarżanin, były samorządowiec i polityk.
- Drodzy Czytelnicy! Właściwie to dziś dopiero siadłem przed telewizorem, żeby spokojnie obejrzeć olimpiadę. Kocham głównie meczyki i lekką. Kiepsko mi wchodzą nowe dyscypliny. A już od lat nie trawię ceremonii otwarcia. Nie wiem po co to badziewie łączą ze sportem. Kiedyś się przeszli po stadionie i było ok. Teraz męczą pretensjonalną nadętozą… W miastowej sieci w temacie głos zabrał naczelny nasz patriota, Tadziu Morawa. Oburzony. Ale jakoś nie oburza go, że popierana przez niego władza okrada uzależnionych od alkoholu. I ich rodziny. Bo to władza, oczywiście, wrażliwa społecznie…
Dla równowagi odnotujmy, że mudżahedini socliberalni wkurzyli się na red. Babiarza i został zawieszony. Szkoda, bo naprawdę dobrze komentuje atletykę. Takie czasy. Cenzura jak za komuny, ale, na szczęście, kary łagodniejsze…
Kogo by nie zapytać to powie, że sport powinien być z dala od polityki. A jest zupełnie na odwrót. I współcześni sportowcy tego pragną. Mamy więc, nie wiedzieć po co, ministra sportu. W ostatnich latach stanowisko to służyło jako nagroda dla wiernych lub za zmianę klubu, ale w sejmie.
W naszem, znanym z prawa i sprawiedliwości kraju, baroniątka rządzących partii „załatwiają” publiczne pieniądze zaprzyjaźnionym sekcjom, otrzymując w zamian stosowaną promocję. Ewidentne złodziejstwo, ale komu to przeszkadza. W kraju, gdzie cwaniactwo jest podstawową umiejętnością „społeczną” jest to zachowanie prawe i sprawiedliwe. Wspólne dla najbardziej zażartych politycznych wrogów.
I tylko nasze Podhale nie może się doprosić… Jakieś jeno ochłapy z pańskiego stołu (jak już jesteśmy przy ww. wieczerzy). Ostatnio kilka godzin obradowano w magistracie w tem temacie. Co roku ta sama dyskusja i podobne efekty. A co kampania na burmistrza to pałac lodowy i liga mistrzów. I ludzie to łykają jak mewy…
MJ
*
ps.1
Tym, dla których na olimpiadzie liczy się tylko sport proponuję duchową adopcję drużyny koszykówki Sudanu Południowego. Zanosi się na Czad!
ps.2
Jeżeli ktoś nie jest w stanie przebrnąć przez prozę G.Grassa ujawnię, że mewy zjedzą wszystko, nawet to, czego nie da się zjeść.