- przekonuje przedstawiciel firmy montującej w poprzednich latach lodowisko w Krościenku. O zawirowaniach wokół zimowej atrakcji pisaliśmy na Podhale24. Udało nam się skontaktować z wykonawcą. Ten przekonuje, że przyczyny rozstania są inne niż przedstawia to wójt Stanisław Tkaczyk.
Organizowane na terenie klubu Sokolica lodowisko miało powierzchnię 600 mkw. Do tego było kryte, więc bez względu na warunki atmosferyczne - można było do woli korzystać z atrakcji. Oczywiście, największa frajdę ślizgawka sprawiała dzieciom. Te miejscowe mogły korzystać z niego w tygodniu za symboliczną złotówkę. Gdy okazało się, że dotychczasowy wykonawca nie zainstaluje sztucznego lodowiska, z pytaniem udaliśmy się do wójta Stanisław Tkaczyka. Ten przekonywał, że to nie gmina postawiła trudne warunki, ale sam przedsiębiorca zrezygnował z dalszej współpracy.
- Po prostu znalazł sobie lepszą lokalizację i poinformował nas, że w tym roku nie zrobi lodowiska w Krościenku. Ale prowadzimy intensywne rozmowy, mamy już kilka innych ofert. Nie ma obaw, lodowisko powstanie i to na lepszych warunkach niż dotąd - podkreślał w rozmowie z Podhale24.
Tymczasem Marek Drabik, członek zarządu spółki Lodowiska, która dotąd instalowała sztuczne lodowisko w Krościenku podkreśla, że to nie on zrezygnował.
Jak przekonuje - wbrew temu co podawał wójt, firma nie pobierała pieniędzy za swoje usługi od gminy.
- To wójt gminy wykupywał bilety dzieciom, a to zasadnicza różnica. I nie było to 100 tys. zł. tylko w minionym roku ówczesny wójt wykupił bilety dla dzieci za 86 tys. brutto zł. Co więcej, my jako firma płaciliśmy gminie Krościenko czynsz za grunt oraz ponosiliśmy wszystkie opłaty związane z prowadzeniem lodowiska (tj. opłata zużycia prądu, przyłączy prądowych, montażu lodowiska oraz obsługi na cały sezon) - podkreśla.
Mieszkańcom Krościenka pozostaje więc liczyć, że wójt Stanisław Tkaczyk, jak obiecywał, znajdzie odpowiednią ofertę i lodowisko podobnie jak w poprzednich latach stanie na terenie obiektu Sokolicy.
fi/
Psujecie wizerunek Krościenka już od dawna.
Będziecie mogli sobie za przyzwoleniem szamba w rzekę wypuszczać, zwierzęta na krótkich łańcuchach trzymać i w gumniakach z gówna pod sklepem w centrum grywaldu stać z piwem w ręku.
Dlatego tam turystów nie ma.
Nie jeden mówił, że tam /.../