13.10.2014, 13:47 | czytano: 2298

Śledztwo ws. tragedii na Broad Peak umorzone

Prokuratura Okręgowa w Krakowie umorzyła śledztwo w sprawie ubiegłorocznej wyprawy na Broad Peak w Karakorum, w której zginął m.in. zakopiański himalaista Maciej Berbeka.
- Prokuratura umorzyła prowadzone śledztwo dotyczące wyprawy na Broad Peak, wobec stwierdzenia braku znamion czynów zabronionych - poinformowało biuro prasowe Prokuratury Okręgowej w Krakowie. Zdaniem śledczych, nie doszło do narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia uczestników wyprawy przez organizatorów, nie ma też mowy o nieudzieleniu pomocy uczestnikom wyprawy przez pozostałych uczestników ataku na szczyt Broad Peak. - Organizatorzy oraz uczestnicy wyprawy na Broad Peak, w tym jej kierownik, swoimi zachowaniami nie zrealizowali znamion żadnego z wymienionych przestępstw - poinformowano.
Prokuratura uznała, że pozostali członkowie wyprawy Adam Bielecki i Artur Małek, mimo iż schodząc ze szczytu nie zaczekali na Macieja Berbekę i Tomasza Kowalskiego, nie popełnili żadnego przestępstwa. - Nawet uznanie, iż na wymienionych osobach ciążył obowiązek co najmniej zaczekania na pozostałą dwójkę i wspólnego schodzenia (wskazywałyby na to zasady etyki taternickiej), to dokonując prawnokarnej oceny ich zachowania uznać należy, iż kontynuując schodzenie ze szczytu Broad Peak bez oczekiwania na pozostałych wspinaczy działali oni w ramach kontratypu stanu wyższej konieczności w postaci kolizji obowiązków (art. 26§5 kk). Kolizja ta polegała na ratowaniu własnego życia w sytuacji istnienia obowiązku ratowania życia innej osoby. Sytuacja ta wyłącza winę, albowiem są to dobra prawne o równej wartości - uznała prokuratura.

- Specyfika himalaizmu polega na tym, że jest to sport przestrzennym o charakterze wyczynu, z założenia nastawionym na kooperację, a nie rywalizację indywidualną. Ponadto w przypadku tej formy aktywności człowieka zachodzi przypadek zarówno ryzyka sportowego, jak i okoliczności, którą określa się mianem świadomości i zgody pokrzywdzonego na niebezpieczeństwo wystąpienia najdalej idących skutków, z utratą życia lub ciężkim uszczerbkiem na zdrowiu włącznie - podkreślają śledczy w uzasadnieniu decyzji.

oprac. r/
Może Cię zainteresować
komentarze
nn14.10.2014, 12:55
pierwsza zasada ...w pierwszej kolejnosci dbamy o bezpieczenstwo ratownika ( siebie ) pózniej w miare mozliwosci pomagamy innym ...oczywiscie kazda sytuacja wymaga indywidualnego traktowania .Jesli zginie ratownik nie bedzie mial szansy na przezycie ani ratowi=nik ani osoba poszkodowana .Jesli ginie tylko osoba poszkodowana istnieje szansa ze uratuje sie ratownik
lb13.10.2014, 18:45
ja sie zastanawiam w jakim celu oni wogole wszczynali jakies sledztwo ?? wszynaja, umarzaja, moj boze, jacy ci nasi prouratorzy sa dzielni...
wrrr13.10.2014, 18:40
to już nie trzeba pomagać ofierze wypadku bo samemu można zostać potrąconym . zgroza
osioł13.10.2014, 14:29
pewnie wizji lokalnej nie dało sie przeprowadzic.....
Może Cię zainteresować
Zobacz pełną wersję podhale24.pl