22.09.2016, 18:54 | czytano: 3262

Radny nie pobił strażników miejskich. Jacek Kalata niewinny

Postępowanie sądowe przeciwko radnemu Jackowi Kalacie i trójce oskarżonych z nim osób, w sprawie zajść do których doszło na wrześniowej sesji Rady Miasta w Zakopanem w 2013 roku, zostało umorzone. Taką decyzję podjął Sąd Rejonowy w Zakopanem.
Uznał on, że cała czwórka nie popełniła przestępstwa, o które została oskarżona, czyli stawianie czynnego oporu i naruszenie cielesne funkcjonariuszy straży miejskiej przez co mieli utrudniać im wykonywanie obowiązków służbowych.
W mowie końcowej sam prokurator uznał, że dowody zgromadzone w trakcie długotrwałego i wnikliwego przewodu sądowego pozwalają uznać, że ze strony oskarżonych nie doszło jednak do rażącego naruszenia prawa.
- Ze strony oskarżonych nie było złej woli. Sam Jacek Kalata występował nie w swojej sprawie, a działał w interesie społecznym. Chciał zabrać głos, do którego go nie dopuszczono - mówił prokurator. - Wtedy poproszono go o opuszczenie sali, czego nie zrobił. Jego zachowanie było podyktowane emocjami, nie posunął się jednak za daleko. Sam pan Kalata w trakcie usuwania go ze sali obrad naraził się na uszczerbek na zdrowiu, ponieważ musiano wezwać do niego pogotowie. W ocenie prokuratury nie zostały wypełnione znamiona przestępstwa. Pozostali oskarżeni chcieli jedynie pomóc panu Kalacie i stanęli w jego obronie podczas konfrontacji ze strażnikami miejskimi. Nie doszło na pewno do żadnych rękoczynów.

Ostatecznie prokurator, ze względu na niski stopień szkodliwości czynu, wniósł o umorzenie całego postępowania.

Stanowiskiem prokuratury zaskoczeni byli obrońcy oskarżonych. Jak mówili, sprawa trwała trzy lata, a prokuratura już dawno mogła ją zakończyć, umarzając ją już na etapie postępowania prokuratorskiego. - Jedno jest pewne: ten protest w sprawie Furmanowej przyniósł efekt. Samo to, że w obecnej kadencji pana Kalata jest radnym, o czymś świadczy – mówili. - Pan Kalata walczył o prawa mieszkańców z ul. Furmanowej. Teraz widzimy, że słusznie, bo obecnie cała sprawa ruszyła z miejsca i się nią zajęto. Według mnie strażnicy nie wykonywali prawnych czynności służbowych, ponieważ Jerzy Zacharko, przewodniczący Rady Miasta, nie miał prawa im wydać takiej dyspozycji, ponieważ nie jest ich przełożonym. Oni sam pięć razy pytali, czy na pewno mają podjąć takie działania i zrobili to w obawie o pracę. Sam pan Kalata nie zadał żadnego uderzenia żadnemu z pięciu strażników, a jedynie starał się uwolnić. Tym samym stawiał jedynie bierny opór.

Ostatecznie sędzia Leszek Łowczowski podjął decyzję o umorzeniu całej sprawy.

Tekst i fot. Józef Słowi
Może Cię zainteresować
zobacz także
Może Cię zainteresować
Zobacz pełną wersję podhale24.pl