NOWY TARG. Służby miejskie chcą ustalić i ukarać osobę, która spuściła tysiące litrów ścieków przemysłowych do kanalizacji burzowej. Ścieki, najprawdopodobniej garbarskie, wypłynęły w fosie koło zakopianki w rejonie ulicy Roberta Schumana i tylko dzięki szybkiej interwencji nie spłynęły rowem do potoku Czarny Dunajec.
O sprawie powiadomił urzędników mieszkaniec Nowego Targu, który wybrał się tam na spacer. Na miejsce przyjechali strażacy, którzy postawili zastawkę, uniemożliwiając ściekom przedostanie się do potoku. Dzięki temu nie doszło do skażenia. Wstępnie oceniono, że są to ścieki przemysłowe, chromowe, pochodzenia garbarskiego. Na miejscu pobrano próbki do badań, które mają to potwierdzić. Dyrektor Miejskiego Zakładu Wodociągów i Kanalizacji Dariusz Latawiec mówi, że to, co się tam stało, to bandytyzm. - Wywieźliśmy stamtąd dziewięć beczek ścieków - informuje. - Trzeba się zastanowić czy nie zgłosić sprawy do prokuratury - dodaje. Dyrektor mówi, że w tej okolicy doszło już do podobnego skażenia, którego sprawca został ukarany. Służby miejskie podejrzewają, kto mógł wypuścić ścieki do burzówki, ale bezpośrednich dowodów na to nie ma, więc głośno nikt o tym nie mówi.
Dariusze Jabcoń, naczelnik Wydziału Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska w Urzędzie Miasta w Nowym Targu mówi, że ustalenie tego, kto zrzucił ścieki, będzie trudne. Prawdopodobnie spłynęły do burzówki nielegalnym kanałem. W tym rejonie miasta jest wielu "podejrzanych" i jest to teren, gdzie funkcjonują odcinki różnych podziemnych sieci nigdzie nie zinwentaryzowanych. - Zajmujemy się sprawą i będziemy robić wszystko, żeby doprowadzić ją do końca - deklaruje naczelnik.
W miejscu, gdzie doszło do zanieczyszczenia była policja. Funkcjonariusze sporządzili notatkę. Jak mówi podkom. Roman Wolski, rzecznik nowotarskiej komendy, sprawa będzie najprawdopodobniej prowadzona pod kątem wykroczenia. - Musimy jednak poczekać na ekspertyzy, żeby ustalić jakie ścieki znalazły się w rowie i z czym mamy do czynienia - dodaje.
r/