Policjant z Komisariatu Policji w Krościenku nad Dunajcem ujawnił, że sprzedawczyni jednego ze sklepów na terenie tej miejscowości sprzedała alkohol nietrzeźwemu mężczyźnie.
Sytuacja miała miejsce w środę wieczorem. Funkcjonariusz podczas obowiązków służbowych na terenie Krościenka spotkał pijanego mężczyznę, który szedł do domu i próbował przejść na drugą stronę ulicy. Z uwagi na jego stan i trwające remonty policjant pomógł mu bezpiecznie przejść na drugą stronę. Zauważył jednak, że mężczyzna wszedł do sklepu, a po chwili wyszedł z piwem w ręku. Okazało się, że alkohol sprzedano mu w sklepie pomimo zakazu sprzedaży alkoholu osobom nietrzeźwym. Sprzedawczyni tłumaczyła, że chciała uniknąć awantury. Przeprowadzone badanie stanu trzeźwości wykazało blisko 3 promile alkoholu w organizmie mężczyzny.- Pamiętajmy, że sprzedaży i podawania napojów alkoholowych osobom nietrzeźwym jest zabronione przez ustawę o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi, stanowi przestępstwo i zagrożone jest karą grzywny - informuje mł. asp. Dorota Garbacz z Komendy Powiatowej Policji w Nowym Targu. - W przypadku sprzedaży napojów alkoholowych osobie, której zachowanie wskazuje, że znajduje się w stanie nietrzeźwości, przedsiębiorca utraci zezwolenie na sprzedaż alkoholu i nie będzie mógł ubiegać się o wydanie nowego zezwolenia przez 3 lata od daty wydania decyzji o jego cofnięciu (art. 18 ust. 10 pkt 1 lit. a oraz ust. 11 ustawy). Ustawa przewiduje również możliwość nałożenia środków karnych w postaci zakazu prowadzenia działalności objętej zezwoleniem lub przepadek napojów alkoholowych, chociażby nie były one własnością sprzedawcy (art. 43 ustawy). Zgodnie z przepisami zabrania się również sprzedaży i podawania napojów alkoholowych nieletnim, na kredyt lub pod zastaw.Źródło: KPP Nowy Targ, oprac. r/
Zasada jest prosta nie mam pewności, nie sprzedaje. Grzywna, utrata zezwolenia na sprzedaż alkoholu przez sklep a czasem dla danej sieci sklepów. Pani będzie musiała zapłacić odszkodowanie pracodawcy. 3 lata zakazu - to nie mała strata jakie będzie musiała pokryć na rzecz pracodawcy i zwolnienie dyscyplinarne zakładam. Klientów trzeba sobie też wychować jakby był chłop spokojny to by dostał piwko nikt by nie zwrócił uwagi. A że robił dym to tym bardziej bezwzględnie nie należało mu dawać alkoholu i by się menel nauczył. Raz by piwa nie dostał i już nigdy by nawet głosu w tym sklepie nie podniósł. A gdyby chłop wyszedł walnąć pod sklepem na hejnał by się zakręciło w główce wyrżnął w krawężnik i trup albo komuś z butelki uderzył, to by miała dopiero wesoło. Totalny brak wyobraźni kobity, "no ale on się awanturował". Teraz ona musi zrobić awanturę w sądzie - w końcu chłopu się udało. Możemy udawać głupich, ale przy 3 promilach już nie potrzeba alkomatu.