"Pacjenci i personel medyczny wszystkich szpitali będą mieli zagwarantowany dostęp do testów na obecność koronawirusa SARS-CoV-2. Koszty testów pokryje Narodowy Fundusz Zdrowia"- taką informację przekazała centrala NFZ. Z kolei szef KPRM Michał Dworczyk powiedział, że "w ostatnich dniach sprowadzono dodatkowe 300 tysięcy testów na koronawirusa".
Zgodnie z zaleceniem premiera od blisko dwóch tygodni prowadzona jest intensywna akcja uzupełniania asortymentu, środków ochrony osobistej, które zostały zakontraktowane z Chin oraz innych państw produkujących zamówiony sprzęt. Dworczyk dodał, że sprzęt i środki ochrony trafiają już do placówek służby zdrowia. "30 mln maseczek medycznych, 28 mln masek z filtrami Hepa, 17,5 mln kompletów rękawic jednorazowych, ponad 1,5 mln kombinezonów ochronnych, blisko 2 mln gogli to tylko zakupy, kontraktacje z ostatnich 10 dni - mówił podczas konferencji prasowej. - Zostało zakupionych 300 tys. testów, to są oczywiście kolejne testy, łącznie ich w tej chwili mamy około chyba 400 tys. - powiedział szef KPRM. Z kolei Narodowy Fundusz Zdrowia ogłosił, że sfinansuje testy na obecność wirusa SARS-CoV-2 wykonywane u pacjentów oraz personelu medycznego wszystkich szpitali. Zarządzenie w tej sprawie zostało wczoraj podpisane przez Adama Niedzielskiego, prezesa NFZ. "NFZ rozliczy wykonanie testów na obecność koronawirusa w laboratoriach szpitali umieszczonych na wykazie prowadzonym przez dyrektora oddziału wojewódzkiego NFZ w porozumieniu z wojewodą. Badania będą wykonywane nie tylko u pacjentów szpitali jednoimiennych, ale również pacjentów i personelu medycznego w placówkach szpitalnych w całej Polsce. Zgodnie z zapisami wymazy ze szpitali trafiać będą do wskazanych laboratoriów (np. w szpitalu jednoimiennym), a szpitale zlecające badania będą mogły rozliczyć koszt wykonanego badania" - potwierdza Pulsmedycyny.pl.
s/
Dodam na koniec, że nie jestem lekarzem i może nie opisałam wszystkiego do końca medycznie poprawnie (może nie o prześwietlenie, a o tomografię chodziło), ale to mniej istotne szczegóły. A to, co napisałam, to wiedza z bloga medycznego, który prowadzi lekarz, więc raczej musi ta osoba wiedzieć, co pisze. Zresztą zalecenia WHO są ogólnie dostepne, ten lekarz tylko na swoim blogu je przetłumaczył i opisał sprawę swoim czytelnikom. Przytoczył tam odpowiednie zapisy z WHO w wersji oryginalnej i wszystko się zgadzało. Rzeczywiście powinny być 2 metody według WHO. A u nas? Tylko testy i testy. A testy też nie dają 100% pewności, dlatego robi się dwa kolejne. Wciąż jednak pozostaje możliwość pomyłki. To czemu się tak uczepili tych testów. Wiadomo, że są one ważne, ale jeśli ich nie ma, to nieetycznie jest zatajać zgony na koronawirusa, kiedy są polecane przez WHO inne metody.