PODHALE. Nowe obostrzenia sanitarne, które weszły w życie do 28 grudnia, zmusiły właścicieli stacji narciarskich do zamknięcia tras zjazdowych. - Mam nadzieję, że po 17 stycznia ponownie będziemy mogli uruchomić stację – mówi Jan Walkosz – Jambor ze Stacji Narciarskiej Polana Szymoszkowa.
Stoki narciarskie, które o tej porze roku tętniły życiem, teraz stoją puste. Pozamykane punkty gastronomiczne, kasy, wypożyczalnie nart oraz zatrzymane wyciągi orczykowe i krzesełkowe, to efekt kolejnych obostrzeń epidemiologicznych, które mają obowiązywać od 28 grudnia br. do 17 stycznia 2021 roku. Niestety zamknięta stacja narciarska nie oznacza braku kosztów.
Kilka stacji narciarskich na Podhalu jednak cały czas działa. Wszystko dzięki możliwości organizowania treningów dla zawodowych narciarzy z licencją Polskiego Związku Narciarskiego. Niestety licencjonowanych zawodników jest zdecydowanie mniej niż narciarzy, którzy rekreacyjnie przyjeżdżają na stoki. - To nawet nie wystarczy na pokrycie kosztów – mówi o przychodach z karnetów dla zawodowych narciarzy Andrzej Zając ze Stacji Narciarskiej Ski – Suche.
Stacje, które do tej pory udostępniały zawodowym narciarzom trasę w godzinach porannych teraz udostępniają stok w pełnym zakresie zarówno co do powierzchni, jak i godzin treningu. Po zakończonym treningu stacja jest zamykana.
Właściciele i osoby zarządzające stacjami narciarskimi z niepewnością patrzą w przyszłość, na to co będzie po 17 stycznia 2021 roku. - Jest jakaś niepewność co do możliwości otwarcia. Sytuacja zmienia się dynamicznie. Jesteśmy przyzwyczajeni, że zaskakują nas decyzjami.– mówi Jan Walkosz – Jambor. - Jest to już trzecia taka sytuacja. Mam nadzieję, że termin 18 stycznia nie przyniesie nam niespodzianki w postaci dalszego zamknięcia – dodaje.
ms/ zdj. Marcin Szkodziński
I przyzwyczajcie się że wasz kochany PiS będzie wykonywał grzecznie rozkazy bo nie ma już Trampa.