06.06.2021, 19:44 | czytano: 5809

"Orawa 1918-1924" - promocja ksiązki pod Babią Górą (zdjęcia)

zdj. Grzegorz Rzepiszczak
„Kto nie szanuje i nie ceni swojej przeszłości, ten nie jest godzien szacunku w teraźniejszości, ani prawa do przyszłości” - napisał w liście do uczestników promocji wojewoda małopolski Łukasz Kmita.
U podnóża wschodnich stoków Babiej Góry, w Lipnicy Wielkiej, miała miejsce niezwykła premiera, niezwykłej książki – „Orawa 1918-1924. Skąd przybywamy, kim jesteśmy” autorstwa Małgorzaty Liśkiewicz. Odbyła się pod gołym niebem, na Placu Piotra Borowego, obok Muru Ojców Niepodległości – pomnika upamiętniającego orawskich bohaterów lat 1918-1920, wybudowanego przed 10 miesiącami. Miejsce to położone jest niemal w centrum regionu, który jest przedmiotem książki.
Wzięło w niej udział ok. 100 osób. Przybyli m. in. posłowie na Sejm RP – Andrzej Gut-Mostowy, Sekretarz Stanu w Ministerstwie Rozwoju, Pracy i Technologii oraz Pełnomocnik Prezesa Rady Ministrów do spraw promocji polskiej marki oraz Edward Siarka, Wiceminister Środowiska, Pełnomocnik Rządu ds. Leśnictwa i Łowiectwa, a także Franciszek Adamczyk – były poseł i senator. Pojawili się też Ryszard Pagacz – wice Wojewoda Małopolski, Krzysztof Faber – Starosta Powiatu Nowotarskiego, Tomasz Pasierbek – Dyrektor Babiogórskiego Parku Narodowego, Józef Szperlak – Prezes Towarzystwa Przyjaciół Orawy oraz Prezes Banku Spółdzielczego w Jabłonce, Dominika Wachowicz-Kiersztyn – dyrektorka Muzeum Orawski Park Etnograficzny w Zubrzycy Górnej, a także, w imieniu Wójta Gminy Czarny Dunajec, Iwona Wontorczyk – Dyrektorka Zespołu Oświatowego w Czarnym Dunajcu oraz Lucyna Czubernat – z Miejsko Powiatowej Biblioteki Publicznej w Nowym Targu i Maria Łaciak – dyrektorka Orawskiej Biblioteki Publicznej w Jabłonce. Byli obecni dyretorzy kilku orawskich szkół oraz księża z parafii w miejscowościach często występujących na kartach promowanej książki: ks. Piotr Grotowski z Lipnicy Małej, ks. Leszek Uroda z Podsarnia i ks. Zygmunt Hopciaś z Piekielnika. Pojawili się też przedstawiciele Związku Podhalan, a także Lucyna Kłapacz – reprezentująca Związek Podhalan w Ameryce Północnej. Przyjechała też specjalna delegacja ze Spisza: Krystyna Milaniak – dyrektorka Gminnego Ośrodka Kultury w Łapszach Niżnych i Jan Budz – Prezes Związku Polskiego Spisza.

Uroczystość, sprawnie prowadzona przez Jana Kuliga, sekretarza gminy Lipnica Wielka, rozpoczęła się od złożenia wiązanek kwiatów pod Murem Ojców Niepodległości przez partnerską gminę Baranowo na Kurpiach, której specjalna 6 osobowa delegacja, z wójtem Baranowa, Henrykiem Toryfterem, na czele, przybyła na premierę książki.

- Ojcowizna to nie tylko ziemia, to nie tylko własność, to nie tylko rzeczy materialne, ojcowizna to dziedzictwo ducha, to kultura, to tradycja. Ojcowizna tak naprawdę mówi kim jesteśmy i skąd przybywamy - powiedział na wstępie wójt Mateusz Lichosyt, gospodarz uroczystości, nawiązując do tytułu prezentowanej książki. I podkreślił: – Naszym obowiązkiem jest pamiętać, a przywilejem naszym jest wiedza kim jesteśmy.

Karolina Kowalczyk, dyrektorka Gminnego Centrum Kultury i przedstawicielka Stowarzyszenia Lipnica Wielka na Orawie, wydawcy książki M. Liśkiewicz, stwierdziła że jest to publikacja niezwykle ważna dla Orawy, naprawdę nowatorska, za co dziękuję autorce. Poinformowała później że bardzo interesującą wystawę związaną z książką można oglądać przed Domem Ludowym w Lipnicy Wielkiej.

Małgorzata Liśkiewicz w kilkunastominutowym wystąpieniu zaprezentowała niektóre tematy poruszane w książce, w tym tak mało znane, jak problemy z przywozem książek polskich przed I wojną światową, czy wyniki węgierskiego spisu ludności z 1910 r., albo skalę zaangażowania Orawiaków w działania na rzecz Polski w latach 1918-1920.

Gra na rogu rozpoczęła część artystyczną promocji, w ramach której miejscowa grupa teatralna zaprezentowała przedstawienie przypominające m. in. fragmenty więziennych wspomnień Józefiny Machayówny z Lipnicy Wielkiej, czterokrotnie aresztowanej w latach 1919-1920 przez władze czechosłowackie za propolską postawę w czasie tej okupacji.

Trzecią część uroczystości rozpoczęło wystąpienie ministra Andrzeja Gut-Mostowego, który kilkukrotnie gratulował Autorce i dziękował jej „za wydanie tak wspaniałej książki”. I widać było, że nie są to zdawkowe słowa, bo wyraźnie poruszony był niektórymi informacjami, które przekazała autorka w swoim referacie. Jak stwierdził - "jest to projekt fundamentalny dla utrzymywania naszej tożsamości historycznej i pamięci o tych wydarzeniach, o tych walkach sprzed 100 lat". - Musimy wiedzieć że przypominanie tamtych faktów, tamtych czasów i przekazywanie ich następnym pokoleniom jest naszym obowiązkiem. Były to naprawdę czasy fundamentalne dla określenia i naszych granic geograficznych, ale także tożsamości kulturowej - dodał.

Minister wspomniał, że kilka lat temu uczestniczył w wydaniu książki o gen. Andrzeju Galicy, i wtedy zobaczył iż przed 100 laty „o każdy metr Spisza, Orawy, Podhala, Tatr toczyła się walka pomiędzy wojskami nowej Niepodległej Polski i wojskami Czechosłowacji”, jak były to „dramatyczne dni, [to] przepychanie się z wojskami Czechosłowacji”, jak „wtedy ważne [było], aby każdy metr ziemi przynależny do Rzeczpospolitej był pilnowany”. Jak stwierdził „wydawało się że przyłączenie tych ziem orawskich było rzeczą oczywistą” w świetle wyników spisu ludności z 1910 r. I skoro ponad 96% mieszkańców tej części Orawy, określiło się Polakami to „jak można było nie walczyć o tę ziemię w imię tożsamości, ale także uczciwości wobec poczucia obywatelskiego tych Polaków którzy tu mieszkali”. Na zakończenie dodał, że „jako minister odpowiedzialny za rozwój turystyki nie mogę nie zauważyć, że jak byśmy teraz żyli, pracowali, gdyby się okazało że te ziemie nie są nasze i my nie mamy dostępu do Babiej Góry”.
Poseł Edward Siarka stwierdził, że M. Liśkiewicz, która kiedyś była jego uczennicą , „jest autorką bardzo cennej książki” i przypomniał jej wcześniejsze inicjatywy związanie ze 100 leciem Niepodległości, m. in. specjalne wydanie książki „Zapomniane Kresy" prof. Jerzego Roszkowskiego. Korzystając z okazji poseł Siarka przekazał wójtowi Lipnicy Wielkiej symboliczny czek z ministerstwa w wysokości 210 tys. zł. na odnowę drogi gminnej w Przywarówce.

- Przede wszystkim chcę podziękować autorce tego opracowania Pani Małgorzacie Liskiewicz – powiedział icewojewoda Ryszard Pagacz. – Zdaję sobie sprawę ile to godzin. ile dni, ile miesięcy Pani spędziła szukając materiałów, ale stworzyła Pani coś co się zapisze bez względu na wszystko jako pewien punkt w historii Orawy, w historii tej gminy i w historii naszej którzy chcemy dochodzić polskości, szukać przodków.

Jak zaznaczył - wojewoda Łukasz Kmita „bardzo chciał być osobiście na tej uroczystości”, ale nie mógł przyjechać, więc przygotował specjalny list do uczestników promocji. „Każdy z nas nosi w sobie jakże fundamentalne pytanie, o to skąd pochodzi? Zastanawiając się nad tym co ukształtowało naszą tożsamość, odkrywamy losy naszych przodków" - napisał wojewoda, który miał możliwość poznać wcześniej wersję elektroniczną książki. Stwierdził że „Orawa 1918”, to „niezwykle ciekawa publikacja”, która „jest dla nas wszystkich swoistym drogowskazem ukazującym na źródło ich przynależności i siły”, że „jest to również cenne opracowanie dla wszystkich Polaków bo pokazujące z jaką ufnością i oddaniem górale orawscy opowiedzieli się w 1918 r. za włączeniem zamieszkałych przez nich ziem do Rzeczpospolitej”. Później Łukasz Kmita przywołał słowa Józefa Piłsudskiego „Kto nie szanuje i nie ceni swojej przeszłości, ten nie jest godzien szacunku w teraźniejszości, ani prawa do przyszłości”.

Krzysztof Faber, Starosta Powiatu Nowotarskiego, zauważył, iż „wydaje się często że coś znamy, że historię znamy. Mi się też tak wydawało że historię Orawy, to w jakiś sposób znam, bo i rodzina, i tyle razy od 10 lat jeździłem na tę Orawę”. Dopiero książka prof. J. Roszkowskiego pokazała mu jak bardzo się mylił, zrozumiał jakie znaczenie ma badanie źródeł.

Wójt gminy Baranowo słusznie zauważył, że „ta książka będzie źródłem wiedzy na temat waszej historii, trudnej historii, i dzięki tej książce będzie można poznać tę historię, ale też docenić i zrozumieć wagę tego jubileuszu [100 lecia przyłączenia Orawy do Polski]”.

Po części oficjalnej Małgorzata Liśkiewicz przez ponad godzinę podpisywała egzemplarze książki „Orawa 1918-1924”, gdyż rozdanych zostało ok. 150 sztuk. Autografy zabierane były bowiem też dla nieobecnych na uroczystości m. in. na specjalną prośbę, dla Wojewody Małopolskiego. a także na egzemplarzach które mają zostać przesłane do rodzin Orawiaków w Ameryce.

mat. prasowy, s/ zdj. Grzegorz Rzepiszczak
Może Cię zainteresować
zobacz także
komentarze
mądry i skromny08.06.2021, 15:19
Jeżeli ktoś urodzony w roku 1924 coś opowiada, to nic nie znaczy, ale jak dziesięciu opowiada to samo, to znaczy to już bardzo wiele.
mądry i skromny08.06.2021, 15:11
Prawda jest taka że Czesi wykorzystali wkroczenie Kompani Spisko-Orawskiej W. Dziubka do zerwania porozumienia z 5 listopada i przekonali międzynarodową opinie że to Polacy są agresorami. Widząc to władze Polskie[ możliwe że nawet sam Piłsudzki] nakazały wycofanie się wojsk Polskich z terenu Orawy co jednak nie powstrzymało czeskiego ataku 23 stycznia. Od tej pory polskie władze zaczęły zniechęcać F. Machaya do aktywności na rzecz polskości Orawy o czym można przeczytać w Jego książce.
mądry i skromny08.06.2021, 14:27
Orawiak- powiedz mi chłopie dlaczego Wojsko Polskie miałoby wykonywać rozkazy francuskiego marszałka- Widzę że nie masz pojęcia o wojsku- żołnierz ma wykonywać rozkazy bezpośredniego przełożonego a nie francuskiego starego pryka. A wykonanie sfałszowanego rozkazu do opuszczenia zajmowanych pozycji to kompromitacja na pograniczu dezercji.
mądry i skromny08.06.2021, 13:51
Historyk- nie możemy wykluczyć że przy kręceniu filmu pomagali prawdziwi historycy.
Orawa08.06.2021, 13:11
Osadnictwo wołoskie tak naprawdę nie odegrało większej roli na Górnej Orawie, co nie oznacza, że go nie było. Jednak nie w takiej skali, jak niektórzy sobie wyobrażają. Wołosi na Orawie to przede wszystkim XV wiek, kiedy wsie górno-orawskie jeszcze nie istniały. XVI / XVII wiek to faktycznie napływ chłopów etnicznie polskich, zbiegłych z polskich majątków, którzy świadomie opuścili swoje dotychczasowe państwo. O przywiązaniu wśród nich wówczas do jakiejkolwiek narodowości nie ma w ogóle mowy. Podobnie jak głupotą jest wiązać ich przywiązanie do katolicyzmu z polskością. Niektórzy ''historycy'' chętnie jednak powołują się na te fakty, przy czym zapominają później dodać, że w XVII w. ta ciągłość osadnicza została przerwana w wyniku nieszczęść spowodowanych walkami kuruców, a w największym stopniu pobytem Litwinów. Na początku XVIII wieku wsie w pobliżu polskich granic były niemal puste, a z pierwotnego osadnictwa pozostały pojedyncze rodziny. W to miejsce potomkowie Thurzonów rozpoczęli nową akcję osiedleńczą sprowadzając chłopów głownie ze swoich majątków w Komitacie Trenczyńskim. Proszę sobie porównać urbarze z XVII wieku z urbarzem terezjańskim (1766). Niemal całkowicie dominują nazwiska nowych osiedleńców, z pierwotnego etnicznie polskiego osadnictwa mało kto pozostał. Świadomość narodowa zaczęła się zaś kształtować dużo później, od połowy wieku XIX (u elit trochę wcześniej) i zdecydowanie ciążyła w kierunku słowackim u chłopów, a u nielicznej szlachty też w węgierskim. Oczywiście duży udział w formowaniu się świadomości mieli księża. Ale nie ma mowy o żadnym wynaradawianiu! Nie można wynarodowić kogoś, kto nie poczuwa się do żadnej konkretnej narodowości. A jeśli już używają Państwo tego terminu, to tutaj raczej trzeba mówić o wynaradawianiu w drugą stronę - ludzi, którzy już mieli na przełomie XIX i XX wieku świadomość słowacką, a którą gromadnie deklarowali w spisach powszechnych (na które tak lubicie się powoływać) z 1880, 1890 i 1900 roku. I jeszcze raz przypomnę, jeśli czuli się wówczas kimś innym, to mieli do wyboru opcję ''INNA'', którą nieliczny wybrali. Co do samej książki, to po przeglądnięciu jej mam wrażenie, że w kwestiach dotyczących kwestii narodowości i tożsamości, Autorka dość bezrefleksyjnie przytacza wnioski Skawińskiego z roku 1999 nie poddając ich żadnej weryfikacji. Całość przeniknięta jest duchem bogu-ojczyźnianym w stylu radio-maryjnym. Już samo umieszczenie na okładce Orawy na tle mapy I Rzeczpospolitej z którą ta nic wspólnego nie miała budzi uśmiech politowania. Właściwszym byłoby ukazanie jej w granicach II RP albo Królestwa Węgierskiego. Głównym atutem publikacji jest szata graficzna i układ.
Orawiak08.06.2021, 12:58
Do wpisu mądry i skromny (03:02, 8 czerwca 2021)

Pana stwierdzenie "kiedy nasze wojsko wkroczyło na Orawę- [Czesi] zagarnęli Zaolzie", wiele o Panu mówi, bo faktycznie Czesi ruszyli na Zaolzie, chwilę po tym jak wojsko, ale NIE NASZE (polskie), a CZECHOSŁOWACKIE WKROCZYŁO wkroczyło na polską Orawę. Umożliwiło im to właśnie WYCOFANIE NASZYCH, to znaczy POLSKICH wojsk z Orawy w połowie stycznia 1919 r. Podstawą wycofania się Wojska Polskiego z Orawy był, jak się potem okazało, sfingowany rozkaz rzekomo w imieniu marszałka Focha. Już ta jedna akcja Czechosłowacji zaprzecza Pańskiej wizji, że Czesi "mieli Orawę w głębokim poważaniu". Oni nie tylko wszelkimi metodami walczyli o Orawę, ale chcieli zagarnąć tutaj jeszcze i całe Podhale.

To że ktoś urodzony w 1924 r. coś dziś opowiada, nie znaczy - o czym wie każdy zajmujący się historią - że on to "doskonale pamięta ze swojej młodości", zwłaszcza w tym rzekomym przypadku. Taka opowieść (jeśli miała miejsce) wygląda raczej na sukces inżynierii społecznej Pańskiego środowiska. Lata wmawiania przynoszą skutek...
Po ich wpływem na starość ludzie mogą "doskonale pamiętać" wszystko, nawet - o czym nierzadko dziś w mediach - że byli "świadkami" czy "uczestnikami" różnych wydarzeń, choć fizycznie znajdowali się setki kilometrów dalej.
Historyk08.06.2021, 11:19
Jak się mamy uczyć historii na podstawie filmu fabularnego CK Dezerterzy to ja dziękuję
mądry i skromny08.06.2021, 09:38
Historyk- osadnictwo nie było ani polskie ani wołoskie czy słowackie ani tym bardziej chaotyczne- pozwolenie na osiedlenie wydawali właściciele ziem orawskich władający Zamkiem Orawskim- każdy osadnik miał prawo do 30 lat -wolnizny- czyli zwolnienia od pańszczyzny na czas zagospodarowania się [wykarczowania czy wypalenia ziemi] więc trudno się dziwić że wielu Polaków uciekało na Orawę w poszukiwaniu lepszego życia.
mądry i skromny08.06.2021, 09:09
Do- Historyka- to że nie było państwa Słowackiego nie znaczy że nie było narodu- faktem jest że w drugiej połowie XIX wieku Słowacy spierali się jeszcze, czy są Czechami i czy tworzyć odrębny język- to narodowościowo podziały były bardzo wyraźne. Można to zobaczyć między innymi w naszym filmie- CK Dezerterzy J. Machulskiego- w wojsku narodowość znaczyła więcej niż imię i nazwisko- a przecież służba wojskowa była obowiązkowa i trwała trzy lata. To samo było w szkołach i na uczelniach wyższych.
orawianin08.06.2021, 08:59
@ do orawiaka
nie mogę z panem
dyskutować na tak niskim pozimie widomą sprawą jest ze osoby z 1924 roku nie żyły przed 1918 roku ale chyba słyszały i to nie jednokrotnie co rodzice mówili i jakie mieli zdanie po tym jak przyłaczono je do Polski to po pierwsze. Po drugie dziwię się ze opiera się pan na podręcznikach ze szkól podstawowych czy to polskich czy słowackich naprawdę jestem zdumiony takimi materiałami źródłowymi i zastanawiam się czy ta ksiązka również na takich materiałach bazowała bo jeśli tak to już wiem ile ona jest warta....
mądry i skromny08.06.2021, 03:02
Orawak- dziecko urodzone w 1924r. doskonale pamięta ze swojej młodości jaki emocje budziły słowa ?Borowy sprzedał Orawę ? i inne tego typu określenia. Zresztą żeby daleko nie szukać- większość rodzeństwa F. Machaja i rodzice opowiadali się za Słowacją. Tak że wynik plebiscytu był przesądzony. Czesi [nie Czechosłowacy] nie bali się plebiscytu bo Oni mieli Orawę w głębokim poważaniu. Używali jej jak płachty na byka a kiedy nasze wojsko wkroczyło na Orawę- zagarnęli Zaolzie. Jak mogła by się rozwijać Polska mając kopalnie i przemysł zagłębia Ostrawsko- Karwińskiego zamiast orawskich nieużytków?
Orawa07.06.2021, 22:44
Do @Orawiak Pan/Pani sam sobie przeczy udowadniając swoje tezy na podstawie zmanipulowanego spisu z 1910 roku. Ale skoro uważa Pan/Pani to za wiarygodne źródła to proszę bardzo. W spisach z 1881, 1891 i 1900 grubo ponad 90 % ludności podanych miejscowości zadeklarowało narodowość słowacką. I proszę nie mówić, że to z powodu, iż nie było polskiej w formularzu. Była możliwość wyboru narodowości ''INNEJ''. Każdy, kto się czuł Polakiem mógł bez przeszkód ją wskazać, co niektórzy uczynili. O spisie z 1910 i jego manipulacjach wypowiada się sam ks. Ferdynand Machay (sam zresztą przed podjęciem akcji ''budzicielskiej'' przez Juliana Teisseyre czujący się ''Madziarem do kości'') w ''Mojej drodze do Polski'': ''W r. 1910 odbył się na Węgrzech spis ludności. Był wtenczas ruch ożywiony. Madziarzy wymyślili nową formułkę dla łowienia dusz: język ojczysty jest ten, którym człowiek najchętniej mówi'' - No tak faktycznie nie było manipulacji, co? Dalej ks. Machay dokładnie pod datą 1910 podaje ''Nawet dzieci wrzeszczały hasło ks. Hlinki: Za tú našu slovenčinu! I niechaj by się był ktoś odważył wprowadzić język polski do kościoła! Byłoby się to spotkało z żywiołowym protestem ludności, której już prawie 100 lat nikt nigdy nie powiedział, że jest polską.'' Pytam więc jakim cudem uznajecie ten spis za wiarygodny, twierdząc, że prawie 100 procent ludności zadeklarowało w nim narodowość polską, skoro sam Pan/Pani napisał za ks. Machayem, że (dokładnie w roku tegoż spisu) ''Nasz lud doszedł do szczytu wynarodowienie ze strony Słowaków''??? Tutaj wychodzi Państwa manipulacja.
Orawiak07.06.2021, 22:29
Do mądry i skromny (15:50, 7 czerwca 2021)

Napisał Pan że powielam "agitacyjne hasła z propagandowych polskich broszur nijak się mających do rzeczywistości, a nawet skrajnie fałszujących historię".

Nie wiedziałem że np. takie "Národne Noviny' wydawane w Turcu czy "Sbornik Matice Slovenskej" były polskie. Dziękuję za uświadomienie i ujawnienie rewelacji zapewne pochodzących z >planety< typu "tajne dzieje"..

Ale że nawet Matica Slovenska, niekiedy przedstawiana jako wręcz szowinistyczna słowacka organizacja, była polska, to mnie Pan zaskoczył. Doskonale się kamuflowali...
Orawiak07.06.2021, 22:18
Do czytelników wpisu orawianin (16:08, 7 czerwca 2021)

1. Wpis ten zdumiewa swoistą bezczelnością. Jego autor zakłada, że czytelnicy są bezrozumni i nie potrafią liczyć. Twierdzi bowiem że "Osoby starsze żyją jeszcze i znam niektórych jeszcze z 1924i mówią że nigdy podkreślam nigdy nie chciały przynależeć do Polski", czyli jakoby zna osoby które w 1924 r. nie tylko żyły, ale już były wtedy świadome kwestii przynależności państwowej!
A to by znaczyło, że musiałby mieć wtedy co najmniej kilkanaście lat, a więc urodzić się przed 1910 rokiem, czyli dziś musiałyby mieć ponad 110 lat i być przy tym w pełni świadome.
Z chęcią bym poznał choć jedną taką osobę... Można prosić o namiary? Warto nagrać z nią wywiad, może opowie więcej?

2. Dalej "Orawa" przypadkiem napisał prawdę, że "nie odbył sie tu na tych ziemiach plebiscyt jak ustalili a no dlatego ze wiedzieli jaki by był wynik tego plebiscytu".

Tak. To Czechosłowacja wiedziała jaki będzie wynik plebiscytu, i doprowadziła do tego że na Górnej Orawie (miał być na całym jej terenie) nie odbył się plebiscyt.
Czechosłowacja bała się wyników plebiscytu nawet na południowych terenach Górnej Orawy z Trzcianą na czele.

I dlatego, choć 27 września 1919 r. Rada Najwyższa nakazała przeprowadzenie plebiscytu w najkrótszym czasie, ale najpóźniej przed końcem 1919 r., to Czechosłowacja cały czas blokowała jego organizację i dzięki jej intrygom termin był wielokrotnie przesuwany. A gdy wreszcie został ogłoszony, to nadal utrudniała jego organizację, by w końcu szantażem (blokowanie transportów amunicji i sprzętu zakupionego dla wojska polskiego, w momencie gdy decydowało się istnienie Polski - Sowieci zbliżali się do Warszawy), 10 lipca 1920 r. zmusiła Polskę do rezygnacji z plebiscytu.

3. A odpowiedzi na pytanie kiedy w granicach Polski była całość terenów dzisiejszej Słowacji polecam poszukać choćby w podręcznikach do szkół podstawowych, mogą być słowackie..
Historyk07.06.2021, 22:05
Proszę nie pisać propagandy w jedną i druga stronę .Na Orawie przed I wojna światowa wśród prostych ludzi nie było prawie żadnej świadomości narodowej ,ani słowackiej ,ani polskiej( Polska nie istniała ponad sto lat ,a państwa słowackiego nigdy przedtem nie było). Ludność mieszkająca na tych terenach wiedziała tylko ,że nie są Węgrami , bo język węgierski dla większości z nich był niezrozumiały.Natomiast jeżeli chodzi o osadnictwo to już inna sprawa w większości to było wołoskie ,ale również polskie , trudno mówić o słowackim ,bo .świadomość narodowa Słowaków zaczęła się kształtować dopiero w XIX wieku .To za kim ludzie zaczęli się opowiadać po wojnie zależało od wielu czynników między innymi ekonomicznych
Dużą rolę odegrali także działacze narodowościowi .( np: Machay)
Kończąc trzeba zrozumieć jedną podstawowa sprawę na pograniczu ludność zawsze jest wymieszana nie tylko na polsko- słowackim i zawsze jest bardzo ciężko w takiej sytuacji dojść prawdy bo każdy ma swoją
Orawa07.06.2021, 21:18
Do @mądry i skromny wspomniana dwójka, dziś w oczach niektórych wielkich polskich patriotów, była największymi lobbystami i zwolennikami polityki madziarofilskiej - to oczywiście nic złego, każdy miał do tego prawo. Ważne tylko aby nie wykrzywiać dziś historii i nie naciągać jej do swojej ideologii. O tym jak wyglądała sytuacja narodowościowa wyraźnie napisał ks. Machay. Nie ma wątpliwości, że tożsamość kształtowała się w kierunku słowackim, rzadziej węgierskim (tak jak początkowo u samego ks. Ferdynanda).
Orawiak07.06.2021, 21:12
Do Czytelników tego co napisał Orawa (18:01, 7 czerwca 2021)

"zwyczajna manipulacja w sprawie spisu z roku 1910 albo brak kompetencji", owszem jest takowa ale Pańska. i to połączona jeszcze z istnieniem zasadniczej wewnętrznej sprzeczności wywodu..

1. Węgrzy - wbrew temu co wynika z Pana wpisu - nie byli idiotami, bo gdyby istotnie był jakiś "pomysł rządu w Budapeszcie utworzenia czegoś w postaci >narodu góralskiego<", to oczywistością jest, że w spisie w 1910 r. pozwoliliby określać się jako Polacy, nie tylko w tym jednym powiecie (trzciańskim) [wywalczonym na zasadzie wyjątku], ale wszędzie, na całych Górnych Węgrzech, a przynajmniej na terenach zamieszkałych jednorodnie przez polską ludność, czyli na całej Górnej Orawie, w kilku regionach Liptowa, w Czadeckim, na Spiszu.

2. Natomiast jak chodzi o "naród góralski" to właśnie teraz takowy oddolnie organizuje się na wspomnianych terenach dzisiejszej Słowacji zamieszkałych przez ludność polskiego pochodzenia. W lutym 2020 r. odbył się pierwszy zjazd "Goralov Slovenska", na który przybyli przedstawiciele kilkudziesięciu "goralskich" wsi z Orawy, Czadeckiego, Liptowa i Spisza. A tym roku zrzeszający ich Związek Górali Słowacji ogłosił apel, że "Gorale" chcą być uznani za mniejszość narodową i apelowali do górali na Słowacji by zapisywali się jako "Gorale" w słowackim spisie powszechnym ludności.

3. Zaś jak chodzi o procesy, to nieporozumieniem, a nawet fałszem, jest pisanie iż "świadomość narodowa na Orawie w 1910 zdecydowanie zmierzała w kierunku słowackim", bo skoro chodziło o etnicznych Polaków, to można mówić jedynie o procesie ich wynaradawiania. I tak też mówi wspomniany dalej ks. Machay: "nasz lud doszedł wtenczas do szczytu wynarodowienia ze strony Słowaków".
Ale i temu fakty przeczą.
Ponad 96% ludności w polskich wioskach powiatu trzciańskiego w 1910 r. określiło się Polakami, mimo różnych nacisków i manipulacji ze strony słowackich urzędników (i księży) pracujących w służbie Węgier.
I był tam tak wielki % określających się jako Polacy, mimo tego, że Węgrzy przez lata starannie pilnowali np. by Orawcy powracający z Podhala nie przywozili z sobą polskich gazet czy książek. Z raportu z 1910 r. wiemy że żandarmi węgierscy w czasie sprawdzania czy Orawcy nie mają gdzieś w ubraniu ukrytego "polskiego słowa" nakazywali rozbierać się im nawet do naga. Taka skala kontroli oznacza iż musiał być to znaczący problem, a więc z polską świadomością nie było najgorzej, skoro Orawcy decydowali się na taki przemyt.

4. Podobnie też zniekształca Pan to co "pisze ks. F. Machay na stronach 45-47 >Mojej drogi do Polski<" (o ile chodzi o wydanie z 1992 r., bo wydanie 1938 r. nie pasuje). Bo tam ks. Machay nie pisze o "świadomości narodowej", ale (s. 45-46) snuje rozważania na temat stosunku działaczy orawskich "do rządu węgierskiego", tego by "nasi górale" mogli uzyskać "język polski w kościele", "naukę religii po polsku", "aby urzędnicy z nimi po polsku rozmawiali".
A na s. 47 ks. Machay owszem stwierdza iż "nasi górale" byli "przekonani
że są Słowakami", ale to, co każdy kto przeczytał tę książkę wie, nie oznacza jeszcze "świadomości narodowej". Jak ks. Ferdynand dalej pisze "nasz lud doszedł wtenczas do szczytu wynarodowienia ze strony Słowaków".
mądry i skromny07.06.2021, 19:29
Nie zakładali- Podszklanianinie- tylko się osiedlali na określonych prawach.
mądry i skromny07.06.2021, 19:06
I jeszcze raz muszę pochwalić- Orawe- madziarski spis miał być ciosem dla rodzącej się świadomości narodowej Słowaków, i pokazanie im że oprócz nich są tam jeszcze Polacy którzy są wierni Budapesztowi. Analizowanie tego spisu trwało aż do wybuchu wojny. Do grona tych Polaków można zaliczyć A. Matonoga i E. Sterculę ten ostatni po odrodzeniu się Polski wyjechał na Węgry i tam się osiedlił, co chyba nie wymaga komentarza.
mądry i skromny07.06.2021, 18:52
Do Orawa- Brawo- moim zdaniem tylko osoby które przeczytały "Moją drogę do Polski" mogą się wypowiadać na ten temat. Najbardziej przerażający jest wstęp do drugiego wydania z marca lub kwietnia 1939r. Świat już płonie, Niemcy zajęły Austrię i Czechy, wojna w Azji trwa już od dwóch lat a On pisze- Wszystko idzie ku dobremu, Zaolzie wróciło do Polski. To pokazuje jakim był wizjonerem.
Orawa07.06.2021, 18:01
Do @Orawiak zwyczajna manipulacja w sprawie spisu z roku 1910 albo brak kompetencji autorów. Spis przeprowadzony był w okresie największej madziaryzacji (Lex Apponyi), a na Orawie działała wówczas grupa lobbująca pomysł rządu w Budapeszcie utworzenia czegoś w postaci "narodu góralskiego". Stąd wzięły się te wyniki. Świadomość narodowa na Orawie w 1910 zdecydowanie zmierzała w kierunku słowackim, o czym wyraźnie pisze ks. F. Machay na stronach 45-47 "Mojej drogi do Polski". Komu wierzyć podatnemu na wszelką manipulację spisowi urzędników węgierskich w okresie funkcjonowania Lex Apponyi, czy też księdzu katolickiemu i największemu zwolenników przyłączenia Orawy do Polski?
swój07.06.2021, 17:31
&& Orawiak: znalazł się drugi Goebbels,czyżby historia Orawy zaczynała się wg ciebie od 1910r,nie wprowadzaj opinii publicznej w błąd bo fakty wyglądają inaczej,całkowicie mijasz się z prawdą ...
Podszklanin07.06.2021, 16:40
Do Orawianin gdybyś choć trochę interesował historią to byś wiedział że wioski na Orawie zakładali Polacy z rodu Bukowińskich,Wilczków,Misińców w dokumentacji historycznych niema ani słowa o żadnym słowaku,może jednak warto było przeczytać tą książkę wtedy byś bzdur nie pisał
orawianin07.06.2021, 16:08
@ do orawiaka
to dlaczego nie odbył sie tu na tych ziemiach plebiscyt jak ustalili a no dlatego ze wiedzieli jaki by był wynik tego plebiscytu. Osoby starsze żyją jeszcze i znam niektórych jeszcze z 1924i mówią że nigdy podkreślam nigdy nie chciały przynależeć do Polski. Ciekawe na czym opierasz ta swoją tezę odnośnie granicy że rzekomo polska zajmowała cała obecną słowację. naprawdę bzdury opowiadacie proszę was tylko nie zakłamujcie historii
mądry i skromny07.06.2021, 16:02
Ale chętnie się dowiem kiedy do Polski należał cały teren dzisiejszej Słowacji?
mądry i skromny07.06.2021, 15:50
Do Orawiak- powiela Pan agitacyjne hasła z propagandowych polskich broszur nijak się mających do rzeczywistości, a nawet skrajnie fałszujących historię. A więc po kolei- tereny dzisiejszej Orawy oddał Jagiełło za długi Węgrom. I to Węgrzy kolonizowali te tereny. Dlaczego Polacy uciekali ze swojego wspaniałego kraju żeby pracować na Węgrów? Z tego samego powodu dla którego dziś wyjeżdżają do Austrii, Niemiec- bo tam mieli szanse na lepsze życie. Byli etnicznymi Polakami- ale swoją przyszłość widzieli w innym kraju.
Orawiak07.06.2021, 13:44
Do orawianin (11:34, 7 czerwca 2021)

Powiela Pan agitacyjne hasła z propagandowych słowackich broszur nijak mające się do rzeczywistości, a nawet więcej, skrajnie fałszujących dzieje tego regionu. Na szczęście zachowane są źródła.

1. Nikt na Orawie nikogo nie musiał robić Polakiem, bo tu od zawsze mieszkali w praktyce wyłącznie Polacy, którzy też w spisie węgierskim w 1910 r. sami określili się Polakami. Potwierdzali to wtedy nawet znani szowiniści słowaccy w słowackich nacjonalistycznych gazetach.

Można natomiast na podstawie źródeł jasno stwierdzić że nigdy nie było tu Słowaków, poza nasłanymi tu urzędnikami - ów spis węgierski z 1910 r. pokazał iż w tych kilkunastu wioskach było zaledwie 200 osób uważających się za Słowaków na 16,5 tys. mieszkańców tego terenu.

2. Fałszem jest pisanie że walka o przynależność do Polski miała miejsce "wbrew mieszkańcom", jako że to właśnie m.in.

a) sami Orawiacy dn. 5.11.1918 r. w Jabłonce powołali Radę Narodową Polaków, oddolnie stworzyli polską administracje i złożyli przysięgę Rzeczpospolitej; Taki akces do Rzeczpospolitej w I połowie listopada 1918 r. złożyły wszystkie polskie wioski Górnej Orawy, aż po Erdutkę.

b) gdy w II połowie stycznia 1919 r. zaczęła się okupacja czechosłowacka Orawy i rozpoczęły aresztowania i prześladowania, Orawcy masowo uciekali na Podhale, gdzie ponad 110 z nich stworzyło kampanię orawską;

c) w czasie okupacji czechosłowackiej 1919-1920 za propolską postawę było aresztowanych, czy w inny prześladowanych na Orawie dobre kilkaset osób, co najmniej kilkanaście z nich zostało przez władze czechosłowackie zamordowanych, najmłodszy Karol Jabłoński z Chyżnego miał zaledwie 11 lat! Zabity został przez okupacyjną żandarmerię czechosłowacką w sierpniu 1919 r.

d) w 1920 r. na Orawie powstała Tajna Organizacja Wojskowa w której zaprzysiężonych było ponad 600 Orawiaków, co oznacza niezwykle wysoką skalę społecznego zaangażowania miejscowej ludności, skalę o jakiej gdzie indziej i kiedy indziej nie było co nawet marzyć;

e) za działania na terenie Orawy na rzecz Polski w latach 1918-1920 ponad 115 Orawiaków zostało potem uhonorowanych przez Rzeczpospolitą Krzyżami i Medalami Niepodległości

2. A co przynależności Orawy do Polski, to owszem, do Polski należała niegdyś nie tylko Orawa i to cała, ale nawet cały teren dzisiejszej Słowacji.
Zaś jak chodzi o Górną Orawę, to większość jej terenu należała do Polski do XVI w. (węgierski był tylko skrawek koło Trzciany), a i jeszcze później część była w granicach Polski.
klient07.06.2021, 12:34
Co to za promocja w której nie można się doszukać informacji gdzie można książkę zamówić i kupić?
orawianin07.06.2021, 11:34
nie czytałem ksiązki ale znam pania Liśkiewicz to zadam jej pytanie czy orawa kiedykolwiek ta na której się znajdujemy nalezała do polski ? chciałbym aby mówiona była prawda i przekazywana historia prawdziwa Machaj z Borovym i inny którzy wbrem mieszkańcom tych ziem "zrobili" tu Polskę a mieszkańców Polakami
fred07.06.2021, 05:13
No mnie ciekawi za czyje pieniądze tak się gmina bawi? za darmo tam zaden nie siedzi.
Panie wójci co z scaleniem i z drogami dojazdowymi do działek to jest największy ból dla mieszkaców.
mądry i skromny06.06.2021, 21:07
Minister mówi- gdyby się okazało że nie mamy dostępu do Babiej Góry. A w artykule z 2 czerwca było nawet napisane-
Jako ciekawostkę warto wspomnieć, że bez tych wydarzeń Polska nie miałaby dostępu do szczyt Babiej Góry [chyba- do szczytu].
Jeśli to są mądrości z tej książki to- Jezus Maryjo.
Może Cię zainteresować
Zobacz pełną wersję podhale24.pl