12.03.2023, 18:40 | czytano: 1338

Snowboardowi medaliści w Zakopanem: “Łatwiej jest jechać w tym dużym finale niż w małym”

zdj. Marcin Szkodziński
Oskar Kwiatkowski po zdobyciu złotego medalu w Gruzińskim Bakuriani i Aleksandra Król z brązowym medalem opowiedzieli o emocjach, które towarzyszyły zawodom i drodze po medale.
Łatwiej jest jechać w dużym finale niż w małym. Ola będąc w małym finale walczyła o medal, a ja będąc w dużym ten medal miałem już zapewniony. Dzięki temu mogłem ze spokojną głową zjechać swój najlepszy przejazd i zgarnąć to złoto - mówił Oskar Kwiatkowski. - Było bardzo ciężko, bo warunki na stoku były tragiczne. To była walka o życie. Przypadków jednak nie było, bo najlepsi zawodnicy byli po kwalifikacjach w czołówce. Ja byłem na drugim miejscu po kwalifikacjach. Czułem się szybki więc do końca jeździłem swoje - dodaje.
Zarówno Aleksandra, jak i Oskar zgodnie twierdzą, że podium i medale, to efekt ciężkiej i wieloletniej pracy. - To są lata pracy, wyrzeczeń, potu i łez. Cieszę się, że ten medal jest zwieńczeniem tej pracy. W swoim domu jestem gościem. Niestety te treningi pochłaniają bardzo dużo czasu. Trenujemy za granicą, w Austrii, Szwajcarii i we Włoszech. Jesteśmy np. tydzień na wyjeździe, później tydzień w domu, a jak przychodzi okres startowy, to już nie ma nas w ogóle. Teraz po ostatnim starcie mamy mieć dwa tygodnie wolnego, a później w kwietniu znowu jedziemy na śnieg - mówi Aleksandra Król. - Swoją karierę zacząłem w 2009 roku. Zaczęła się w szkole sportowej SMS Zakopane i to już 14 lat. To kawał czasu i mogę zbierać laury i to co przez te lata wypracowałem - dodaje Oskar.

To jednak nie koniec sezonu, a przed snowboardzistami z Podhala kolejne zawody i szansa na dobrą pozycję w klasyfikacji generalnej. - W sumie to miłe zaskoczenie, bo po drugim zwycięstwie w sezonie w Kanadzie przyniesiono mi żółtą koszulkę. Bardzo się zdziwiłem, bo nie liczyłem nawet, że będę mógł walczyć o generalną klasyfikację w Pucharze Świata - mówi Oskar. - Jestem teraz czwarta w generalnej klasyfikacji w Gigancie. Są bardzo małe różnice zaledwie kilku punktów. Niestety pierwsze miejsce już mi uciekło, bo był jeden start, który mi nie wyszedł, ale dalej walczę o drugie miejsce. Trzeba teraz wygrać te zawody czyli zjechać na podium i będę też na podium w generalnej klasyfikacji - dodaje Aleksandra.

Zawodnicy z Podhala nie ukrywają jednak, że najważniejszy dla nich jest medal Igrzysk Olimpijskich, a te już za trzy lata. - Ten medal, to moja wisienka na torcie, o którym tak długo marzyłam i walczyłam. W końcu się spełniło i mam medal, nie ważne jakiego koloru jest. Bardzo mnie to cieszy. Największym marzeniem był jednak zawsze medal z Igrzysk więc będę walczyć o ten medal - zaznacza Aleksandra Król. - Fajnie, że Igrzyska będą w Europie. Mamy jeszcze dużo czasu i mam nadzieję, że będą one przełomowe. To już będą moje trzecie igrzyska i każde były przełomowe, bo najpierw 13-te miejsce w Pjongczang, w zeszłym sezonie siódme miejsce w Pekinie. Czuje się mocny i przetarłem już miejsca w Igrzyskach, wiem już z jakim nastawieniem tam pojadę i z czym to się je - dodaje Oskar Kwiatkowski.

ms/
Może Cię zainteresować
zobacz także
komentarze
Zed12.03.2023, 23:36
Ok, fajnie. I co z tego?
wilk12.03.2023, 18:53
co za mania- wszyscy gryzą medale, które zdobyli
Może Cię zainteresować
Zobacz pełną wersję podhale24.pl