Najlepszy motocyklista świata, Tadeusz Błażusiak wziął udział w kolejnej wielkiej imprezie. Po zwycięstwie w X-Games w Brazylii, tym razem impreza tego typu przeniosła się do Barcelony i miała rekordową oglądalność. Na stadionie zasiadło 35 tysięcy widzów!
Trasa była okrutnie trudna, bo woda lała się strumieniami z nieba i to z przerwami. Wody było do pół łydki. W dodatku trasa była tak skonstruowana, wąska, że jeśli nie wyszło się pierwszym z bramki startowej, to na trasie nie było jak wyprzedzić. Tak było w przypadku naszego mistrza. Musiał jechać za Mike Brownem. Polak był zdecydowanie szybszy, ale mógł tylko do niego dojechać i … nie miał miejsca na wyprzedzenie. Aby wygrać „Taddy” musiał zaryzykować. „Wóz, albo przewóz” – zapewne pomyślał, bo zaatakował Browna na nietypowym odcinku (przeszkodzie) i… rozwalił się. Gdyby nie wyprzedzał, to zapewne wyprzedziłby rywala za moment, bo ten zakopał się w sekcji kamienistej. No, ale któż mógł to przewidzieć? Taki jest sport – nieprzewidywalny, zaskakujący, z przedziwnymi nieraz zwrotami sytuacji.Tadeusz Błażusiak zajął więc czwarte miejsce. Rewanż już niebawem w Monachium na kolejnej imprezie z cyklu X- Games. W poprzednich latach nieoficjalne igrzyska olimpijskie w tej dyscyplinie rozgrywane były tylko w Los Angeles. Była to tylko jedna impreza. Teraz jest cykl imprezie, ale każda jest oddzielna, nie sumuje się ich. Prawdopodobnie przez trzy lata będzie odbywać się w Europie ( dwie imprezy w roku), Ameryce północnej ( jedna) i Ameryce Południowej (jedna). Tekst Stefan Leśniowski
Mało jest dyscyplin sportów motorowych w których możemy się szczycić takimi wynikami jak Tadek. Wielki szacunek dla jego umiejętności ale także za upór i dążenie do perfekcji. Trzeba wspierać takich ludzi ZAWSZE, nie tylko gdy wygrywają. Nie ma ludzi idealnych i zawsze stających na najwyższym podium. Są upadki i wzloty. Łatwo nam się ocenia wszystko z boku ale tak jak piszą rozmówcy, gdybyśmy sami wsiedli na taką maszynę i na tak trudnym torze, nie ujechali byśmy za daleko. Wiem to z doświadczenia, sam jeździłem w latach młodości. Uprawiałem motocross i rajdy enduro. Przychodzili różni cwaniakujący ludzie którym wydawało się że jak tylko dosiądą motoru to zawojują cały świat.
Wspierajmy i dopingujmy Tadka bo nie ma nic piękniejszego i bardziej motywującego dla sportowca jak wspierający go kibice.
Pozdrawiam.