03.09.2013, 21:38 | czytano: 2327

Nie było mocnych na niego

W Romanówce koło Siemiatycz, a nie w Kielcach, jak było zaplanowane w kalendarzu PZM, odbyła się IX i X runda mistrzostw Polski Enduro. Krzysztof Łabuda z Lasku powrócił z niej z mistrzowską koroną na głowie, mimo iż do zakończenia czempionatu pozostały jeszcze dwie rundy. Po prostu nie było mocnych na niego.
Na Podlasie zjechali wszyscy najlepsi endurowcy kraju. Krzysztof Łabuda na zawody udawał się jako lider mistrzostw w klasie junior. Jechał z dużymi nadziejami. To tutaj mógł postawić kropkę nad „i”, zapewnić sobie tytuł mistrza Polski. Motocyklista z Lasku w całym cyklu mistrzostw wypracował sobie bardzo dużą przewagę, a fakt, że w mistrzostwach liczy się dziesięć najlepszych rund z dwunastu, mógł realnie liczyć, że już w niedzielę będzie świętował mistrzowski tytuł.
Przez dwa weekendowe dni zawodnicy rywalizowali na malowniczo położonych trasach wokół Romanówki. W pierwszym dniu zawodnicy sześciokrotnie pokonywali 38- kilometrową pętle z 4- kilometrową próbą czasową i 6- kilometrową próba enduro. Nazajutrz trasę przejechali pięciokrotnie. Łabuda jak zawsze rozpoczął wyścig spokojnie. Jakby sondował trasę i rywali. Po pierwszych próbach był trzeci z minimalną stratą do prowadzącego Jakuba Kucharskiego z Havi Opole i Dawida Kucbora z Off Road Białystok. Te próby wystarczyły mu na rozpracowanie rywali i zapoznanie się z trasą. Zauważył, iż konkurencja nie jest aż tak mocna, by mogła go pokonać. Rozpoczął za nią pościg. Z każdą próbą Krzysiek systematycznie odrabiał straty, a w połowie wyścigu jego próby były wprost popisowe. Nic więc dziwnego, że wyszedł na prowadzenie, którego nie oddał już do końca wyścigu. Drugi na mecie był Jakub Kucharski, a trzeci Dawid Kucbor. Sobotnie zmagania trwały siedem godzin. Zawodnicy twierdzili, iż był to najbardziej wyczerpujący rajd w całym cyklu mistrzostw.
Nazajutrz początek wyścigu był identyczny jak dzień wcześniej, z tą różnicą, że po dwóch pierwszych próbach prowadził Dawid Kucbor, drugi był Kucharski, a trzeci Łabuda. Po czwartej próbie kolejność się odwróciła. Łabuda zaczął jechać koncertowo, bijąc życiowe rekordy czasowe na poszczególnych próbach. Efekt? Siódme zwycięstwo na dziesięć rozegranych rund i tytuł mistrza Polski w pierwszym roku startów.

Stefan Leśniowski

Zobacz więcej na

Może Cię zainteresować
komentarze
M.Rajski10.09.2013, 00:08
brawo! serdeczne gratulacje
Bartek P.06.09.2013, 05:31
Gratulacje dla Krzyśka
Może Cię zainteresować
Zobacz pełną wersję podhale24.pl