08.02.2021, 10:17 | czytano: 4855

Nowe Isuzu D-Max nie tylko dla farmera (zdjęcia)

Pickupy powstały z myślą o farmerach przewożących ciężkie ładunki po dziurawych, nieutwardzonych amerykańskich bezdrożach i po tamtejszych wioskach i miasteczkach. Polskiej wsi raczej nie zawojują, tu niepodzielnie króluje C-330
Ale serio, pickup to samochód idealnie skrojony dla rolnego przedsiębiorcy, który pod swoją pieczą ma wielkie obszary, i który chciałby móc połączyć walory użytkowe samochodu z komfortem przemieszczania się. Choćby ze względu na wielkości naszych gospodarstw pickupy przyciągają bardziej uwagę osób aktywnych, szukających samochodu którym równie sprawnie mogą odwieźć dzieci do szkoły co poruszać się poza drogą, czasem wykorzystując przestrzeń ładunkową by wrzuć tam coś większego. Ale nawet tu, bardziej do głowy przychodzi elektryczny rower lub grill, niż jakieś rolnicze maszyny.
Pod względem wyposażenia oraz komfortu jazdy coraz bliżej pickupom do nowoczesnych suwów, niż do typowych samochodów dostawczych. Doskonałym przykładem tego trendu jest Nowe Isuzu D-Max, które ostatnio testowaliśmy.

Nowotarski dealer Isuzu firma Auto Complex użyczył nam do testu samochód w wersji wyposażenia LSX - trzeciej, licząc od podstawowej spośród czterech dostępnych specyfikacji. Pickup Isuzu oferowany jest w trzech wersjach nadwozia: krótka, dwuosobowa i dwudrzwiowa kabina lub podwójna kabina z czterema drzwiami dla 5 osób. Najciekawsze wersja to tak zwane półtorej kabiny, w której podróżować mogą cztery osoby, choć miejsca z tyłu nie gwarantują niestety żadnego komfortu. Kabina w tej wersji ma co prawda cztery drzwi, ale tylne otwierają się w kierunku jazdy i łączą nie bezpośrednio z drzwiami przednimi bez słupka. Otwarcie obu otwiera ogromne wrota do kabiny. W zależności od wersji kabiny zmienia się długość przestrzeni ładunkowej - najdłuższa jest ona naturalnie przy pojedynczej kabinie a wybór półtorej lub podwójnej kabiny odbywa się kosztem długości paki.

Nasz testowy egzemplarz miał podwójną kabinę a przestrzeń ładunkową efektownie zabudowaną. Poza walorami estetycznymi zabudowy i górującego nad kabiną pałąka na użyteczności zyskał też bardzo bagażnik. Tak dużego i łatwo dostępnego bagażnika nie znajdziemy w żadnym suv-ie. No i pamiętajmy, że w razie czego możemy wyczyścić go po prostu wodą wprost z węża ogrodowego.


Na asfalcie Isuzu prowadzi się jak dobrej klasy SUV. D-Max dostępny na europejskim rynku dysponuje silnikiem o pojemności 1,9 litra czyli najmniejszym w tej klasie, ale konstrukcyjnie jednostce tej bliżej jest do silników montowanych w samochodach ciężarowych niż do tradycyjnych silników z jakimi mamy do czynienia w osobówkach. W serwisie otrzymaliśmy nawet informację, że olej, którym zalewany jest silnik jest taki sam jak ten stosowany w pojazdach ciężarowych. Ta technologia przyczynia się do trwałości i niezawodności jednostki napędowej, o czym przekonali się już użytkownicy poprzedniej generacji modelu D-Max, ale do kultury pracy silnika trzeba nie przywyczaić.
Jednostka generuje 163 KM i 368 Nm momentu obrotowego, co jest wystarczające, choć po samochodzie, który na naszym rynku służyć ma w dużej mierze zabawie i realizacji pasji w czasie wolnym można by oczekiwać więcej. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że w najbliższych tygodniach importer ma dodać do swojej oferty dedykowany moduł tuningowy, który przy zachowaniu fabrycznej gwarancji ma poprawiać dość znacząco fabryczne parametry silnika. To szczególnie ważne w momencie, gdy bezpośredni konkurent D-Maxa - Toyota Hilux pojawia się na rynku z silnikiem o mocy ponad 200 koni mechanicznych.

W normalnej eksploatacji nasz egzemplarz zarówno pod względem silnika jak i współpracującej z nim dobrze działającej automatycznej skrzyni biegów gwarantował poprawną dynamikę i pozwalał na bezpieczne wyprzedzanie. Nie zapominajmy, że te samochody nie mają mieć sportowych osiągów tylko, przynajmniej w teorii mają przewozić ładunki. Ładowność to nawet 1000 kg a, co dla wielu może okazać się ważniejsze po zamontowaniu haka, możemy ciągnąć przyczepę o masie całkowitej nawet 3 500 kg. Czyli duża przyczepa kempingowa lub łódź nie będą mu straszne.


W Polsce pickup kojarzy się nieodzownie z napędem 4x4 i Isuzu nie zamierza tu robić rewolucji. Nowa generacja napędu pozwala na płynne zmiany trybu bez konieczności zatrzymywania się, ma blokadę centralnego dyferencjału i tylnego mostu. Nie powstrzymaliśmy się oczywiście by zjechać z asfaltu i sprawdzić napęd na śniegu. Zgodnie z oczekiwaniami D-Max spisywał nie bardzo dzielnie. Auto ma 24 prześwitu i to liczonego od najniższego punktu samochodu jakim jest tylny dyfenecjał. Efektywnie mamy jeszcze kilka centymetrów do dyspozycji. Na wiosenne roztopy przydać się może informacja, że D-Max może jeździć w wodzie do 80 cm głębokości.
Prowadzenie pickupa jest nieco inne niż innych aut z racji konstrukcji zawieszenia. O ile z przodu do czynienia mamy z zawieszeniem wielowahaczowym znanym na przykład z takich samochodów terenowych jak Toyota Land Cruiser czy Mitsubishi Pajero, o tyle z tyłu zamontowane są resory piórowe utrzymujące transportowane ładunki, znane z dostawczaków. To zestawienie daje o sobie znać w pewnych warunkach i trzeba się do niego przyzwyczaić.


Z zewnątrz samochód naprawdę prezentuje się świetnie. Przód jest masywny z potężnym grillem wykończonym chromowanymi listwami. Przednie światła wykonano w technologii full led, a w głównych reflektorach znajdują się światła dzienne, pozycyjne i drogowe. Natomiast kierunkowskazy i światła przeciwmgłowe umieszczono w osobnej sekcji co wygląda bardzo ciekawie i modnie. Osoby użytkujące samochód w terenie mogą narzekać na dość nisko umieszczoną tablicę rejestracyjną, którą przy pokonywaniu wodnych przeszkód łatwo można stracić. Z boku samochód prezentuje się równie świeżo i masywnie. Elegancji dodają dodatkowe progi ułatwiające wsiadanie do samochodu, zwłaszcza gdy dość mocno ubrudzimy go w terenie. Ciekawe są tylne światła pozycyjne, które mają kształt dwóch kwadratowych obwódek. W nocy wygląda to naprawdę fajnie.


Pozytywnie zaskakuje wnętrze. Wsiadając do samochodu wcale nie mamy wrażenia, że wsiadamy do pojazdu roboczego. Siedząc na miejscu kierowcy mamy odczucie, ze siedzimy w nowoczesnym rodzinnym samochodzie. Nasz model posiadał nawet elektrycznie regulowany fotel z dodatkową regulacją odcinka lędźwiowego. Odczucie luksusu dopełniała skórzana tapicerka i ładnie wkomponowany ekran systemu multimedialnego obsługujący również kamerę cofania i umożliwiający połączenie z aplikacjami Android auto i Apple Car Play. Zestawy wskaźników zostały bardzo estetycznie zaprojektowane: mamy tam tradycyjny obrotomierz, prędkościomierz a pomiędzy nimi spory kolorowy wyświetlacz komputera pokładowego podający wszystkie dane o pojeździe. Oczywiście jak przystało na nowoczesny model samochodu do dyspozycji kierowcy jest pełen pakiet systemów wspomagania kierowcy. W jego skład wchodzi aktywny tempomat, asystent linii, pasa ruchu, system rozpoznawania znaków drogowych, asystent świateł drogowych i wiele innych. Jeżeli chodzi o miejsce na tylnej kanapie to naprawdę jest tam sporo miejsca. Samochodem w wersji z podwójną kabiną spokojnie można by się wybrać w dłuższą trasę w cztery, a nawet pięć osób.

W testowanej wersji wraz z dodatkami w postaci zabudowy przerażeni ładunkowej koszt samochodu to ponad 170 tysięcy złotych. Czy warto? Sami musicie to ocenić, nawet nie tyle pod kątem ceny co w świetle tego, na ile będziecie mogli i chcieli wykorzystać to, co za tą cenę oferuje. Możecie łatwo to sprawdzić bo nowotarski dealer Isuzu zaprasza na jazdy testowe do swojego salonu przy ul. Szaflarskiej 139 w Nowym Targu.

wo/ zdj. Michał Adamowski
Może Cię zainteresować
zobacz także
komentarze
Stanley12.02.2021, 12:11
Robi wrażenie
ddt10.02.2021, 09:42
Fajna fura wow
Może Cię zainteresować
Zobacz pełną wersję podhale24.pl