26.04.2018, 20:44 | czytano: 2090

Samochodem po Ameryce (7) – Grand Canyon West Rim (zdjęcia)

zdj. Michał Adamowski
Michał Adamowski snuje swoją opowieść o Stanach Zjednoczonych Ameryki. Dziś odcinek siódmy, poświęcony Wielkiemu Kanionowi.
Z Zapory Hoovera ruszamy zobaczyć w końcu Wielki Kanion. Ja osobiście nie mogłem się doczekać podejścia do krawędzi najsłynniejszego kanionu na świecie. Wiele o nim słyszałem, ale dopiero zobaczenie go na żywo pozwoliło na wyrobienie sobie własnego zdania.

Droga do Zachodniej części przebiega przez mało zaludnione tereny. Są miasteczka, w których mieszka maksymalnie po kilkaset osób, a większość dróg prowadzących do osiedli jest nieutwardzona. Czerwone skały mieszają się z zielonymi krzewami i drzewami Jozuego. GPS do celu pokazuje już kilka kilometrów, ale ciągle nie widać kanionu. Samochodem wyjeżdżamy na ok. 1300 m.n.p.m. i dopiero kilkaset metrów przed dojazdem do wyznaczonego miejsca wyłonił się Wielki Kanion Colorado. Ogromny i bez końca! Licząc ponad 400km długości, ciągnął się w nieskończoność.

Zostawiliśmy samochód na parkingu, a dalsza podróż musiała obyć się już autobusem, który dowoził turystów do punktów widokowych. Pierwszy z nich to Eagle Point View. Tutaj znajduje się słynny szklany podest, który wisi 1200 metrów nad Kanionem. Niestety nie można na niego wziąć aparatu, ani nawet telefonu komórkowego, więc zrezygnowałem z tej atrakcji i zdjęcia zrobiłem z krawędzi. Widok jest oszałamiający. Kolorowe skały mienią się w słońcu. Wielkość kanionu uzmysławiam sobie dopiero wtedy, kiedy pomiędzy ściany wlatuje helikopter. Jest niczym główka od szpilki na tle skał.

Drugi punkt widokowy, to tzw. Guano Point. Według mnie zdecydowanie ciekawsze miejsce niż poprzednie. Widać z niego dużo więcej. Znajdują się też tutaj pozostałości po kolejce linowej w dół kanionu, która zbudowana została na potrzeby wydobywania odchodów nietoperzy, zamieszkujących jaskinie na dnie Kanionu. Odchody tych ssaków są bogate w azot i były doskonałym, naturalnym nawozem. Kolejka kursowała tylko trzy lata. W 1960 roku samolot należący do US Air Force, przeciął ogonem linę nośną i uszkodził infrastrukturę, której nigdy już nie odbudowano. Dzisiaj miejsce to jest atrakcją turystyczną, ze skalną kopą, skąd po wejściu na wierzchołek rozciąga się panoramiczny widok na cała okolicę.

Wielki Kanion najładniejsze kolory zyskuje o zachodzie słońca. Warto tak planować wycieczki, aby doczekać do ostatnich minut, kiedy słońce jest jeszcze powyżej skał. Widoki są naprawdę przepiękne!
Michał Adamowski
Może Cię zainteresować
zobacz także
Może Cię zainteresować
Zobacz pełną wersję podhale24.pl