06.09.2020, 11:37 | czytano: 2981

Wspomnienie śp. Stanisława Majerczyka. "Kiedy góral umiera.."

zdj. Piotr Korczak
Zmarłego zakopiańskiego radnego wspomina - Adam Kitkowski.
Kiedy góral umiera, to góry z żalu sine,
pochylają nad nim głowy jak nad swoim synem...

Wczoraj zaraziło się koronawirusem 655 osób, a zmarło 14.

Jakże sucho brzmi taka radiowa informacja. Dociera do mnie codziennie, zmieniają się tylko liczby, miejsca, prognozy. Czy to wystarczy, by pomyśleć o ludzkim cierpieniu, by pomyśleć o kruchym życiu, by przypomnieć średniowieczna maksymę „memento mori”. Często nie wystarczy ani czasu, ani chęci, ani sposobności. Dociera to dopiero z całą mocą dociera, boli, wzburza, przestrasza, gdy umiera sąsiad, dobry znajomy, ktoś z rodziny.

Dziś dopadła mnie wiadomość o śmierci mojego Dobrego Kolegi, gazdy z Toporowej Cyrhli, śp. Stanisława Majerczyka. A jeszcze kilka dni temu otrzymałem sygnał, że jest stan ciężki, ale bez respiratora. A jeszcze wczoraj rano modliliśmy się z grupą turystów w kaplicy na Jaszczurówce o zdrowie Staszka. Wałczył z chorobą Covid -19 o życie już kilka tygodni - czerstwy, postawny, pracowity góral rodem z Olczy. Od dzieciństwa wprawiany w arkana życia na gazdówce – pole, konie, owce, ciesielka i tak codziennie. Potem szkoła podstawowa na Bystrem w Zakopanem, szkoła średnia ZSH-T w Zakopanem, a po wielu latach licencjat na Wydziale Zamiejscowym Turystyki i Rekreacji w Zakopanem, w Prywatnej Wyższej Szkole Ochrony Środowiska w Radomiu. Tak spełniały się jego własne marzenia. Ostatnie lata to również działalność społeczna w Radzie Miasta Zakopanego, w stowarzyszeniu Tatrzańskiego Klubu Niezależnych a także na własnym podwórku – na Toprowej Cyhrli w radzie parafialnej, na Jaszczurówce.

Odwiedzaliśmy się ładnych kilka lat, spotykaliśmy się w wielu różnych – życiowych, społecznych i towarzyskich sytuacjach. Ja, klasyczny ceper, on klasyczny góral. Spotykaliśmy się, by zderzyły się nasze dwa światy, by jak sto lat temu, poznać, zrozumieć, zaakceptować wzajemne racje, własne patrzenie na Tatry i zakopiański świat. To było fascynujące, że tak twardy, pracowity, ambitny człowiek Skalnej Ziemi z życzliwością, z uśmiechem na twarzy podawał mi spracowaną dłoń, która budowała, m. in. - dom rodzinny na Toporowej Cyhrli, kościół albertynek na Czerwonym Prądniku w Krakowie, która imała się od dzieciństwa wielu ciężkich prac, by sprostać wyzwaniom czasów, w których przyszło żyć.
Wspomnę jedno wspólne działanie. Kilka lat temu poprosiłem Staszka, by pomógł rewitalizować teren wokół kaplicy Najświętszego Serca Pana Jezusa na Jaszczurówce. I dzięki niemu, jego uporowi, zapobiegliwości, ofiarności jako radnego, i jako mieszkańca tej parafii (Toporowa Cyrhla) udało się to zrealizować. Dziękuję Ci Kolego raz jeszcze.
Jest taka pieśń Horacego, która zaczyna się słowami: Exegi monument, eare perennius …, w której pada słynna maksyma: non omnis moriar (nie cały umrę), tak chętnie cytowana w różnych epokach. Życie śp. Mojego Kolegi niespodziewanie (śmierć zawsze przychodzi nie w porę!) dobiegło końca, ale dobre czyny idą przed nim do Stwórcy, a jego proste dzieła dają dobre świadectwo o tatrzańskim góralu i w jakimś sensie są nieśmiertelne.
Staszku pozostajesz w mojej dobrej pamięci. Spoczywaj w pokoju. Żegnam Cię prostym wierszem.

Raz umrzeć trzeba …
Nad ciemną przepaścią górskiej skały
stoi góral – smukły, ślebodny, wspaniały.
Dłonią lekko zakreśla kres horyzontu,
a nad nim majaczy jasna grań Giewontu.
Czas zywobycio szybko dobiega końca,
jeszcze na przełęczy lśni się promyk słońca,
jeszcze wartki strumień szemrze nad kaskadami,
wrześniowy dzień odchodzi walcząc z nocy darami …
Stoi góral wsparty na przodków ciupadze,
już w nim gaśnie sen o harnasiów odwadze.
Nagle jasny piorun runął z granatu nieba,
śmierć go obłapia – umrzeć raz trzeba!
Za niebieską grań pójdzie razem z kolegami,
góral hardy, ślebodny – pójdzie tuż przed nami.
Kroczył przez swoje życie wesoło i chmurnie,
zapłaczą smrekowe lasy, strzeliste turnie,
jeszcze się echo wzmoże w Olczyskiej Dolinie,
jeszcze się wspomni o nim w rodnej dziedzinie…
Przed świtem odszedł góral cicho – w samotności.
Boże!, daj mu złożyć chociaż na brzyzku kości.
Zakopane, sierpień - wrzesień 2020

Adam Kitkowski
Może Cię zainteresować
zobacz także
komentarze
Zakopiańczyk06.09.2020, 15:29
Piękne wspomnienie wspaniałego człowieka
Może Cię zainteresować
Zobacz pełną wersję podhale24.pl