23.06.2021, 09:01 | czytano: 1750

Dawnego tenisa czar...

W ostatnią niedzielę wyruszyliśmy do Rabczańskich Zdrojów na sentymentalny turniej tenisa ziemnego. Odbył się ramach trzydniowego święta Rabki, w którem paradowały dostojne panie i panowie w strojach z lat 1900 – 1939, w retro samochodach i na przedstawieniach jak w starym kinie… Wspaniałej Dawnej Rabki Czar…
Turniej sportowy na parkowych kortach nawiązywał do czasów gdy największe polskie gwiazdy tenisa w Rabce grywały. Były stare rakiety, stroje… i rzadko już dziś w tenisie spotykany tenisowy savoir vivre. Zorganizował wszystko Marek Szarawarski, rabczański profesor i evenciarz. A kiedyś czołowa rakieta Gorc. I nie tylko. Kroniki odnotowują, że pokonał raz samego Janusza Denenfelda, a to nazwisko znawcom tenisa mówi wiele. A Marek tym razem wystąpił w mikście z cudnie wystrojoną Panną Jadzią.
Nowotarskie Towarzystwo Tenisowe wystawiło dwie pary. Nie chwaląc się, w jednej z nich ja wystąpiłem, i to w tej co wygrała mały turniej. Nie wiem czy to bodaj nie pierwszy taki sukces w mojej karierze. Podobnie jak mego deblowego partnera doktora hrabiego Rajskiego (z tych Rajskich).

Sukcesowi naszemu jednak nie przydawałbym wielkiego znaczenia. Pozostali uczestnicy starali się trzymać rakiety dawnem uchwytem, co nieco spowalnia grę, ale też nadaje jej dostojności. My z hrabią zadaliśmy kilka uderzeń liftowanych, o których kto tam kiedy słyszał. Szczególnie hrabia, ze swoją niezwykłą dźwignią lekko nie mieścił się w formule (podobnie jak na zdjęciach).

Zebrani na kortach staromodni kibice mogli podziwiać grę i strój Panny Jadzi. Acz pojawiły się głosy, że z tymi prześwitami w sukience policja przedwojenna odesłałaby Pannę Jadzię na tańce. Pozostali dwaj przedstawiciele Nowotarskiego Towarzystwa Tenisowego to postacie niezwykłe. Po pierwsze sam Prezes Towarzystwa, hrabia Krasiński, jedyny uczestnik turnieju, który posiada własną ulicę. I jego partner deblowy – Stanisław Sadowy, właściciel kamienicy przy ulicy Sadowej w Moskwie, gdzie sto lat temu rozgrywały się niezwykłe zdarzenia opisane przez Michała Bułhakowa w powieści Mistrz i Małgorzata.

Czyżby Maestro Woland ze swoją kompanią mieli odwiedzić Gorce? I odmienić oblicze Rabki? Nie sądzę. Dawnej Rabki Czar okazał się imprezą zachwycającą. Mnie, marnemu wierszo i felietonoklecie brak słów. Pani Monice Rzoncy (tym razem bez pieska) oraz innym Rabczańskim Paniom, a także męskim rodzynkom, jak ubrany w cylinder Burmistrz Leszek, czy wymieniony wyżej Mistrz Marek (cały na biało plus cudny fularek) – chapeau bas!

*

p.s.
Już dziś myślimy o turnieju przyszłorocznem. Przyjedziemy większą grupą, w tym z pannami do miskta. Choć dziś w tej grupie łacniej o single. Turniej obudził też we mnie od dawna uśpioną potrzebę napisania doktoratu. Tytuł: „W poszukiwaniu genu arystokratyzmu”. Od dawna podejrzewam, że gen ów istnieje i znajduje się na jednym z chromosomów. Którym? Jest li jeden czy kilka? Hrabia Doktor zgodził się oddać krew do badań jako pierwszy.

Tuszę też, że Maestro Woland z kompanią odwiedzi Nowy Targ. Jest pilna potrzeba!

*

Pani Agnieszce Rajskiej de domo Jachymiak (z tych Jachymiaków) dziękujemy za zdjęcia.

Maciej Jachymiak
Może Cię zainteresować
zobacz także
komentarze
kudlon23.06.2021, 16:02
Zasmogowana Rabka jako uzdrowisko dla dzieci przestaje praktycznie istniec....moze zablysnie w retro tenisa ...rozwoj Rabki zapewniony...
Może Cię zainteresować
Zobacz pełną wersję podhale24.pl