05.01.2022, 12:10 | czytano: 2429

Jacek Sowa: Komu dziś łyso

Jacek Sowa
"Trochę łyso zrobiło mi się po felietonie doktora Macieja, zwłaszcza, że wywołał mnie niejako w hokejowym fragmencie tekstu. Zwłaszcza też, że natura nie poskąpiła mi owłosienia od stóp do głów…" - odpowiada dziennikarz, pisarz i publicysta Jacek Sowa w swoim felietonie, Maciejowi Jachymiakowi.
Zacznę więc od początku, początku roku oczywiście. Musze odnieść się do idei młodzieżowego hokejowego pucharu Żołnierzy Wyklętych, uważając ją za totalne nieporozumienie ideologiczne, które nie wiadomo czemu, a raczej komu ma służyć. Świecznikowych patronów wysłałbym do szkoły, choć bliżej i szybciej byłoby pójść po rozum do głowy.
Czekać tylko, aż niezależne media (oczywiście te pro brukselskie) ogłoszą, że zwycięzcą w rzeczonym turnieju była reprezentacja klerykalnego faszyzmu księdza Tiso, która wyprzedziła ekipę spod sztandaru banderowców i szaulisów, a młode Szarotki zdołały pokonać ekipę czetników, no i ruskich oczywiście… Trochę to tak, jak piłkarski puchar Małego Powstańca, rozgrywany w stolicy co roku w pierwszych dniach sierpnia; szlag trafia rodowitych warszawiaków, kiedy wygrywają w nim Ukraińcy lub Niemcy. Czy nie lepiej byłoby zagrać taki turniej (za państwowe pieniądze w końcu) pod nazwą „Szarotki kwitnące na lodzie” z udziałem tychże dzieciaków z unijnej Litwy i Słowacji i słowiańskiej Serbii, Ukrainy i Rosji także.

Doktor Maciej wywołał mnie do tablicy wspominając niezapomniane i niestety unikalne emocje, związane z wielkim hokejem na nowotarskiej tafli. Tak, pamiętam ten zimowy wieczór w 1979 roku, kiedy to Podhale gościło wielkie gwiazdy hokeja w Nowym Targu w ramach VII Spartakiady Armii Zaprzyjaźnionych. Trybuny faktycznie pękały w szwach, a siedmiotysięczna publiczność pojawiała się tu tylko przy okazji decydujących o mistrzostwie Polski meczów i okazjonalnie podczas stuosobowej rewii na lodzie, którą osobiście prowadziłem na łyżwach z mikrofonem w ręku.


Wtedy też plułem do sitka jako dwujęzyczny spiker momentów oficjalnych, ale wydarzenia hokejowe z boksu stemplował zapewne Andrzej Fuchs, sam zaś cieszyłem się hokejowym świętem na miejscach prasowych jako korespondent „Sportu”, u boku niezapomnianego Mariana Matzenauera (PAP) czy Jasia Frandoferta (Tempo). Rysiek Kowalski z „Przeglądu Sportowego” oglądał to z okien klubowego budynku, gdzie były przekąski i napitki…

To było naprawdę hokejowe święto! Na nowotarskiej tafli pojawiły się tuzy światowego formatu, gdyż ekipa Wiktora Tichonowa była ówczesnym hokejowym kosmosem. Zawodnicy CSKA byli dosłownie skoszarowani na moskiewskich Łużnikach bez możliwości oddalania się z ośrodka. Ich jedynym zajęciem było doskonalenie umiejętności na lodzie, a 50-letni szkoleniowiec trenerem był surowym. Ale klub z czerwoną gwiazdą na błękitnej tarczy z reguły rzadko bywał na tarczy, a młodzi zawodnicy osiągali niesamowity poziom i powodzenie na światowych arenach. Samo nazwisko Władysława Trietjaka było magnesem dla kibiców; 27-letni wówczas bramkarz miał już wtedy na koncie 9 medali mistrzostw świata i dwa złote krążki olimpijskie. Podobnym dorobkiem mógł się poszczycić rówieśnik Walentego Ziętary – Walery Charłamow, czy o rok starszy kolega z ataku Władimir Pietrow, jednak dreszcze na widowni wywoływała kosmiczna piątka, której średnia wieku wynosiła 21 lat! „Zieleny blok”, bo tak ich nazywano od koloru treningowych pałatek, był niedoścignioną formacją: Wiaczesław Fetisow i Alieksiej Kasatonow na obronie i „KLM” czyli trójka napastników od prawego: Siergiej Makarow, Igor Ławrionow i Władimir Krutow. Jeśli dodać do nich wschodzącą gwiazdę – siedemnastoletniego Łotysza Helmuta Balderisa, to trudno przypuszczać, aby ktoś mógł przeciwstawić się takiej komandzie, dowodzonej przez 34-letniego kapitana, Borysa Michajłowa.

A jednak! Końcowy wynik meczu z czołowym zespołem Czechosłowacji, Duklą Jihlava, wcale nie był taki oczywisty, choć w drużynie z południa była tylko jedna wielka gwiazda, napastnik Jaroslav Holik, a 19-letni Otokar Janecky dopiero co na stałe zadomowił się w ataku bordowo-złotych. Po bardzo wyrównanym meczu nieznacznie wygrali (2:1) reprezentanci Armii Radzieckiej, choć prowadzący na tafli ten mecz polscy sędziowie kilkakrotnie gwizdnęli pod naszych południowych sąsiadów. Nie pamiętam już, czy był tam Bogdan Tyszkiewicz, wiem na pewno, że dostali solidny wycisk od Jana Wyciska, szefa hokejowej palestry, którego „towarzysze radzieccy” delikatnie upomnieli podczas bankietu w zakopiańskim COS-ie. Chciałoby się rzec, były to czasy!

Nasz dzisiejszy, polski hokej stał się sportem niszowym, a tęskne pojękiwania nowotarskich kibiców są zaklinaniem rzeczywistości, a dwudziesty tytuł tak samo nierealny, jak widok gwiazd światowego formatu w nowej hali lodowiska. Przypominam sobie pospolite ruszenie pod koniec XX wieku, które postanowiło ratować nowotarski hokej za pomocą Fundacji im. Elka Kilanowicza. Była nas setka i co miesiąc dawaliśmy na to po stówce… Nie znam późniejszych losów tej akcji, więcej wiedzieć będzie zapewne redaktor Stefan Leśniowski i pani rejent Rusinowa. Jednak to już nie były te czasy, kiedy Jan Gawliński za pieniądze ze sprzedaży „dekawki” uszył dla drużyny skórzane ochraniacze, Józek „Bajgiel” Niemczyk po zamknięciu baru „Na Zakręcie” przez całą noc polewał lód, bo mróz chwytał, a nazajutrz był mecz. Kiedy Edmund Dereziński, dyrektor banku na co dzień, stał na bramce i kasował bilety, a „Mama” Soczkowa sprzedawała cegiełki, żeby było na dach na lodowisku. Nie ma już kombinackich etatów, a w trudnych, rzec można nawet w paskudnych czasach, coraz mniej będzie chętnych na sprowadzanie trzeciorzędnych zagranicznych ślizgaczy. Któż będzie chciał się dziś zająć kiepską drużyną z prowincji, uprawiającą niszowy sport?
Dwadzieścia lat temu powstała filmowa komedia „Pieniądze to nie wszystko”, w której bohaterem filmu jest 50-letni biznesmen, który chce zrezygnować z prowadzenia interesów i poświęcić się swojej pasji życiowej - filozofii. Nieco młodszy wówczas Wiesław Wojas co nieco skopiował z fabuły Jana Machulskiego i wyłożył kupę szmalu na sukces, stając się przez dziesięć lat zakładnikiem miejscowego społeczeństwa. W porę doszedł jednak do wniosku, że dzisiejsza hokejowa filozofia nijak się ma np. do piłkarskiej i że pieniądze to nie wszystko.

Dlatego całym sercem jestem przy charytatywnym meczu Winter Classic, gdzie zagrają dla Maksia. Tyle można zrobić za prywatne pieniądze i nie trzeba czekać na przecięcie wstęgi przez paniusię z orlego gniazda, którą państwo polskie wykształciło do teodolitu, a nie do nożyczek i klaskania. A skoro nie ma czasu, niech idzie na emeryturę, wiek ma już słuszny i kasa będzie niezła.

Pisząc to wszystko trochę mi się włos jeży na głowie, chociaż jest mi po prostu łyso. No cóż, takie czasy…

Jacek Sowa
Może Cię zainteresować
zobacz także
komentarze
mądry i skromny06.01.2022, 21:08
Bardzo dobry artykuł- można się dowiedzieć co to jest teodolit, kim byli szaulisi- dla mnie miodzio. A ŻiM czy to aby nie Wektor-bo czuję w tym wpisie typowy dla niego, zupełny brak logiki.
antyrus06.01.2022, 17:54
@Dawny hokeista, włącz sobie go i to szybko bo wujek Sam przymierza się poblokować te wszystkie konta opłacone jako jeden abonament a podzielone po rodzinie i znajomych.
@Wyrocznia, czytając te wypociny też mam takie odczucia.
mewa06.01.2022, 14:13
smarkateria mentalna niestety nic z tego nie rozumie. Ale nie dziwota. Im się wydaje, że historia wyglądała tak jak im to obecna propaganda do głów wkłada. To się już ne vrati. Dla autora brawa. Bardzo ciekawe felietoniki.
Dawny hokeista06.01.2022, 09:04
Do ŻiM: Ty koleś niczego chyba nie kumasz! Wyjmij nos ze smartfona albo zmień stację w tv. Powspominać to co było fajne zawsze warto, a ty masz to, na co głosowałeś! A ja se jeszcze pojeżdże na łyżwach i włącze Netfliksa.
Mare Sowa06.01.2022, 04:23
Dodał bym jeszcze, że nawet ksiądz z parafi "starego kościoła" przekładał godziny posługi gdy Szarotki wychodziły na lód
Żwirek i Muchomorek05.01.2022, 22:27
@dawny hokeista
Nie. Będzie czerwony Brukselski Ład, pod butem moskiewskim, i marzenia, żeby było jak było:-).
Opamiętaj się człowieku, bo czuć głupotą. Kogo ta nostalgia za minioną epoką interesuje.
cba05.01.2022, 21:48
W piłce są wały
dawny hokeista05.01.2022, 20:01
Do Wyroczni i zwz: Co wy odwalacie, co mają hokeiści do ruskich butów?!! Byli wtedy najlepsi i lali nas po trzynaście zero, a nam się ciągle coś zdawało, tak jak zdaje się do dziś! Nie mamy hokeja i prędko go nie bedzie, czy sie to komu podoba czy nie! Za chwile nie bedzie skoków i piłki, ale bedzie Polski Ład...
Wyrocznia05.01.2022, 17:50
Tęskno mu za czasami pod butem radzieckim.
zwz05.01.2022, 12:24
usiadła bida i płacze
Może Cię zainteresować
Zobacz pełną wersję podhale24.pl