08.07.2022, 19:26 | czytano: 1377

Powstanie warszawskie na terenie Ursusa - filmowa opowieść Bartka Kurasia

kadr z filmu
"Zawiadowcą stacji był Niemiec, ale to było tak załatwione, że starsi koledzy też z „Szarych Szeregów” wchodzili tam do nich do pokoju, gdzie były nastawiane światła na pociąg; zielone, żeby mógł jechać, czerwone, że musi stanąć, i tak dalej. Wchodzili, nie wiem jakimi sposobami, po prostu zmuszali tego Niemca do zrobienia tak, a nie inaczej, żeby pociąg stanął. Jak pociąg stanął, to myśmy się zbliżali i tak zawsze…" - tak zapomnianą akcję wspomnienia Jerzy Brzozowski "Juras".
Takich historii jak ta jest multum. Zapomnianych, przemilczanych, wydartych z pamięci ludzkiej. Czy zasługuje na to Bohaterski czyn chłopaków kilkunastoletnich, którzy swoje życie stawiali nad pomoc bliźniemu i że śmiercią szli na peron naszego dworca w Ursusie pod rękę?
Wydaje mi się, że jest to haniebne by nie pamiętać o Nich.

Nasz największy rodak święty kościoła katolickiego Jan Paweł II tak mówił o historii: „Naród, który nie zna swojej przeszłości, umiera i nie buduje przyszłości”. Czy bez przeszłości możemy zbudować przyszłość i żyć teraźniejszością? Możemy ścigając zachód, odchodząc od najważniejszych wartości, tylko według mnie prowadzi to do autodestrukcji.

Wartość człowieka poznaję się po tym jak żyje, co daje z siebie bezinteresownie dla innych, w co wierzy i jakimi nadrzędnymi wartościami się kieruje.

Znieczulica jest codziennym zjawiskiem dotykającym coraz więcej z nas. Czy warto żyć bez przeszłości?


Bartłomiej Kuraś
Może Cię zainteresować
Może Cię zainteresować
Zobacz pełną wersję podhale24.pl