07.05.2023, 18:25 | czytano: 4638

Jacek Sowa: Czarna owca czyli Nowy Targ po staremu

FELIETON. "W góralskim porzekadle pada zapytanie, które owce jedzą więcej trawy: czarne czy białe? Czarne owce tym razem musiały ratować reputację stada, będącego obiektem zainteresowania przyjezdnych gości" - pisze dziennikarz Jacek Sowa.
Pozostając jeszcze pod urokiem pełnej wrażeń majówki, spędzonej na Nizinie Węgierskiej, zapragnąłem zrewanżować się moim towarzyszom tej podróży równie atrakcyjnym weekendem w stolicy Podhala.
Moi goście, z racji swego wykształcenia i zainteresowań, mocno ostrzyli sobie zęby na duchową ucztę, jak ich tu czeka. Edward, wydawca i książkowy mól palił się do zwiedzenia Muzeum Drukarstwa, Elżbieta, historyk i plastyk z zawodu, chciała zapoznać się z malowidłami Beaty Zalot w słynnej już nawet w stolicy Wieży Wodnej; oboje przed zjedzeniem tradycyjnych lodów pragnęli wstąpić do Muzeum Podhalańskiego. Na lodach się skończyło…

Nie bardzo potrafiłem wytłumaczyć przyjaciołom, dlaczego tak unikalne dla przyjezdnych miejsca są zamknięte w weekend, bo w poniedziałki raczej nie odwiedzają ich tubylcy. Dopisałbym: w inne dni tygodnia także…

Na oglądanie trialowców na Kamieńcu czy trzecioligowych piłkarzy Podhala nie mieli za bardzo ochoty, a z racji pogody górskie widoki były mocno ograniczone. Na szczęście cudowne Tatry o zachodzie słońca obejrzeliśmy już wcześniej od strony słowackiej, gdzie kłębiły się korowody tamtejszych aut, jadących do i od stolicy Podhala.

Jarmark! Instynkt podpowiedział więc niedzielną wizytę na nowotarskiej Targowicy i tym samym uratowałem reputację swego miasta, choć jego władze traktują to miejsce jak czarną owcę w stadzie, którego nie można ubierać po swojemu, wieszając dzwonki wedle uznania i wedle gęstości runa.


Moi goście ostatecznie się nie zawiedli, odkrywając podczas dwugodzinnego spaceru pomiędzy straganami na Targowicy wiele atrakcji, jak na każdego cepra przystało. Jak stwierdzili, to miejsce może zadowolić każdego, a ceny są umiarkowane i można się potargować. Jest coś dla dorosłych i dla dzieci i w dobrym gatunku, są towary regionalne i artykuły pierwszej potrzeby, starocie i giełda samochodowa, choć auta na razie nie kupują.

Coś dla dorosłych

Coś dla dzieci

Trochę staroci

Trochę regionu

Trafiła się od dawna poszukiwana męska granatowa wiatrówka, była zgrabna skórzana ramoneska, skórzana torebeczka dla wnuczki i motocyklowy gadżet dla zięcia. Góralski kapelusik w czerwonym kolorze odradziłem, a po bryndzę i oscypki pojechaliśmy do bacówki za miasto.
Bacówka za miastem

Autentyczne wrażenie zaś zrobiła unikalna karczma, ponoć największa w Europie, która może uratować od śmierci głodowej setki klientów zza południowej granicy. Zwłaszcza w majową niedzielę, kiedy wszystkie restauracje w mieście są zarezerwowane pod wystawne przyjęcia komunijne. Nam się udało znaleźć lokal, gdzie może nie było tanio, ale elegancko a jedzenie z góralskim smakiem.

Już majowe

Przybyszom opowiedziałem też współczesne smaczki tego miasta, bo jego blisko siedemsetletnią historię już znali. Pewnych spraw taktownie nie komentowali, obiecując przyjechać tu jeszcze w tygodniu, aby załapać się na otwarte muzea, niekoniecznie nocą raz w roku i to w dodatku trzynastego…

Pojechali w miarę usatysfakcjonowani, fotografując stado owiec, pasące się na Ibisorze. Już jadąc, po pół godzinie podziękowali za wspólną atrakcyjną majówkę smsem; byli już …na Rdzawce, w niedzielnym korku oczywiście!

A więcej trawy jedzą białe owce – bo jest ich więcej…

Jacek Sowa
Może Cię zainteresować
komentarze
Joanna08.05.2023, 19:37
Pan zawsze dokładnie, dosadnie z humorem okraszonym małą uszczypliwością :) dziękuję. Również spędziłam cały jeden dzień w NT i wystarczy, fajnie było...
stary dobry czytelnik08.05.2023, 15:03
ktoś ostatnio pokazał na Podhalu, że umie być śmieszny jeśli chodzi o "felietony" i tu nagle tyle takich marnych kopi bez ładu i składu haha
Może Cię zainteresować
Zobacz pełną wersję podhale24.pl