21.09.2013, 16:08 | czytano: 3640

40 minut to za mało

- Jedziemy bojowo nastawieni. Zdajemy sobie sprawę, że nie jesteśmy faworytem. Będziemy jednak walczyć. Łatwo się nie poddamy - zapowiadał przed wyjazdem kapitan Podhala, Kasper Bryniczka.
Rzeczywiście „szarotki” stawiały zacięty opór, ale… tylko przez dwie tercje. W tej części gry mogły się podobać. Miały swoje golowe sytuacje, ale nie potrafiły wykorzystać. Za to o ostatniej odsłonie chciałoby się jak najszybciej zapomnieć. Powrócił koszmar z sparingowych spotkań - kary i „wielbłądy” w defensywie. Pozwalali nowotarżanie się objeżdżać i to nie tylko sanockim obcokrajowcom, ale także młodym miejscowym graczom. Nowotarscy obrońcy przy wyjęciu z własnej tercji zagrywali „gumę” wprost na łopatkę kija przeciwnika, w dodatku jeszcze w swojej strefie.
Podhalanie sami się w trzeciej tercji rozbili. Już na początku gol stracony przy grze w przewadze podciął im skrzydła. Również Rajski, który spisywał się wyśmienicie, zawalił przy jednym golu, nie zamrażając krążka. Golkiper Podhala w niedzielę w meczu sparingowym doznał urazu oka. Uraz okazał się niegroźny. Okazało się też, że to nie Dziubiński, jak wskazał sędzia odsyłając go pod prysznic, był sprawcą urazu.

Podhale najgroźniejsze było w pierwszych 20 minutach. Miało swoje sytuacje, by umiesić „gumę” w bramce. Skrabalak nie dał się jednak pokonać Ziętarze, Wojdyle, Łabuzowi i P. Kmiecikowi. Sanoczanie potrafili wykorzystać błędy górali. Pierwszego gola stracili, gdy Rajski był zasłonięty. Drugie trafienie Milana było do pustej bramki.W drugiej tercji Rajski miał więcej pracy, momentami zwijał się jak w ukropie, by odbijać strzały sanoczan.

- Dwie tercje nie były najgorsze w naszym wykonaniu – mówi Rafał Sroka, asystent trenera. - Graliśmy mądrze, dobrze taktycznie. Mieliśmy sytuacje na objęcie prowadzenia. Gdybyśmy je wykorzystali, być może mecz potoczyłby się inaczej. Starta piątego gola przy grze w przewadze sprawiła, iż nasza gra się posypała. Pogubili się chłopcy w obronie, a gospodarze złapali wiatr w żagle.

- Byłem pozytywnie zaskoczony postawą chłopaków w dwóch tercjach – twierdzi Marek Ziętara. – Podobnie jak tym, że tak wysoko przegramy trzecią tercję. Naszym koszmarem były kary. Osłabienia dość dobrze broniliśmy w dwóch tercjach, ale ile można. Z takim rywalem. Straciliśmy mnóstwo sił. Dwie bramki w trzeciej tercji dostaliśmy na własne życzenie, po indywidualnym kryciu i nie zamrożonym krążku. Na poziomie ekstraklasy takie błędy słono kosztują.
Ciarko Sanok – MMKS Podhale Nowy Targ 9:0 (2:0, 1:0, 6:0)
1:0 Šinagl (Vozdecky, Haluza) 8:48
2:0 Milan (Kostecki) 14:23 w przewadze
3:0 Biały (Wilusz, Ćwikła) 30:27
4:0 Šinagl (Haluza, Vozdecky) 41:28
5:0 H. Demkowicz 43:32 w osłabieniu
6:0 Ćwikła (H. Demkowicz) 52:16
7:0 Richter (Šinagl, Vozdecky) 52:32
8:0 Vozdecky (Richter) 55:23 w przewadze
9:0 Wilusz (H. Demkowicz) 57:25
Sędziowali: Breske – Bernacki i Kubiszewski.
Kary: 12 – 20 min.
Widzów 2500.
Ciarko Sanok: Skrabalak – Pociecha, Richter, Vozdecky, Šinagl, Haluza – Terminesi, Urban, Strzyżowski, Chwedoruk, Mahbod – Kloz, Rąpała, Kostecki, Milan, Mermer – Dolny, H. Demkowicz, R. Ćwikła, Wilusz, Biały. Trener Tomasz Demkowicz.
MMKS Podhale: Rajski – Łabuz, Mrugała, Wielkiewicz, Bryniczka, M. Michalski – Landowski, K. Kapica, Ziętara, D. Kapica, P. Kmiecik – Gaczoł, Tomasik, P. Michalski, Wronka, M. Kmiecik – Wojdyła, Zarotyński, Olchawski, Szumal. Trener Marek Ziętara.

Stefan Leśniowski

Zobacz więcej na

Może Cię zainteresować
Może Cię zainteresować
Zobacz pełną wersję podhale24.pl