02.10.2013, 11:04 | czytano: 3841

Dochrapał się! Został zwolniony

Janusz Żyłka Żebracki nie jest już trenerem kadry kajakarstwa górskiego. Taką decyzje podjął Zarząd Polskiego Związku Kajakowego. Zatwierdził to, o czym w środowisku mówiło się po mistrzostwach świata, gdzie Mateusz Polaczyk sięgnął po brązowy medal, mimo iż szkoleniowiec nie widział go w drużynie narodowej.
- Po kontuzji barku jakiej doznał na torze w Krakowie na początku sezonu, długo wracał do zdrowia – mówi mistrzyni świata i nasz ekspert, Maria Ćwiertniewicz. - Zaciskał zęby z bólu, ale nie przestał trenować. Miał nadzieję, że wystartuje w najważniejszej imprezie sezonu. Trener kadry jednak w niej go nie widział. Na szczęście prezes PZKaj zdecydował go powołać. Jak się później okazało był to świetny ruch. Już podczas Pucharu Świata w Słowenii Mateusz stanął na podium. Po srebrze MŚ z 2011 roku i czwartym miejscu na igrzyskach w Londynie, wywalczył brązowy krążek mistrzostw globu w Pradze. Do tych imprez przygotowywał go brat Henryk.
- Obecność w reprezentacji w drugiej połowie sezonu zawdzięczam prezesowi Zawisza Bydgoszcz Waldemarowi Keisterowi i prezesowi związku Józefowi Bejnarowiczowi. Gdyby nie oni, nie byłoby medalu. Trener nie chciał mnie włączyć do składu – tłumaczył Mateusz Polaczyk.

- Wyniki broniły zawodnika i prezesa, a niekorzystnie świadczyły o trenerze – twierdzi Maria Ćwiertniewicz. - Konflikt był i będzie dopóty Janusz Żyłka Żebracki pozostanie na swoim stanowisku – przekonywała dwa tygodnie temu.

Na razie nie powołano następcy zwolnionego trenera. Prezes związku Józef Bejnarowicz twierdzi, iż do końca października opracowany zostanie plan szkoleniowy, a do końca roku wybrany zostanie nowy trener. Ma być krajowy, bo… - stanowisko wiąże się z dużą ilością dokumentacji, co byłoby dużym obciążeniem dla kogoś z zagranicy – przekonuje prezes.

Stefan Leśniowski

Zobacz więcej na

Może Cię zainteresować
Może Cię zainteresować
Zobacz pełną wersję podhale24.pl