24.11.2013, 17:33 | czytano: 3014

Unihokej. Zrobili różnicę

- Na rewanżowe spotkanie dołączyli do nas zawodnicy ekstraklasowi i zrobili różnicę. Spotkanie miało zupełnie innych przebieg niż sobotnie – mówi trener Podhala, Ryszard Kaczmarczyk.
Jego juniorzy zmierzyli się z rówieśnikami z Torunia. Łączony zespół Podhala i KTH był gospodarzem tych potyczek, które tym razem rozegrane zostały w Krynicy. Z obu zwycięsko wyszli gospodarze.
- Nie byliśmy lepszym zespołem od Torunia, który wizualnie prezentował się lepiej – mówi o sobotniej konfrontacji trener Podhala, Ryszard Kaczmarczyk. – Hokeiści z grodu Kopernika przeprowadzili więcej składnych akcji, ale ja miałem w swoim zespole indywidualności, które przechyliły szalę zwycięstwa na naszą stronę. Do tego bramkarz rywalowi nie pomógł. Gole zdobywaliśmy po przechwytach krążka, stratach. Kolasa dwa razy wygrał pojedynek sam na sam, a M. Kmiecik przejechał pół lodowiska i ulokował „gumę” w siatce. Nasz bramkarz dobrze bronił, chociaż do jeden sytuacji można byłoby mieć zastrzeżenia. Przy stanie 4:3 przeciwnik grał w podwójnej przewadze przez 90 sekund i wtedy B. Kapica stanął na wysokości zadania. Po zakończeniu kar wyprowadziliśmy zabójczą kontrę. Ta bramka była bardzo ważna dla losów spotkania. Nie można nic dobrego powiedzieć o pracy arbitra Radzika. Wydaje mu się, że jest panem i władcą na tafli, a chyba tak nie powinno być. Obraża się, gdy zwróci mu się uwagę i potem złośliwie sędziuje. Rywalowi dał jedną karę, dopiero 20 sekund przez końcem meczu.

Nazajutrz do zespołu gospodarzy dojechali zawodnicy z ekstraklasy i oni zrobili różnicę. – Przewyższali rywali szybkością, dynamiką i organizacją gry – twierdzi Ryszard Kaczmarczyk.

MMKS Podhale Nowy Targ/KTH Krynica – Sokoły Toruń 7:3 (3:0, 1:3, 3:0) i 9:2 (1:1, 4:1, 4:0)

Stefan Leśniowski

Zobacz więcej na

Może Cię zainteresować
Może Cię zainteresować
Zobacz pełną wersję podhale24.pl