30.12.2013, 20:56 | czytano: 2636

Wojciech Fortuna: Nie panikujmy. Na razie cieszą się inni, ale przed nami kolejne konkursy

zdj. Michał Bachulski
- Apetyt rośnie w miarę jedzenia i oczekiwania przed Turniejem Czterech Skoczni względem naszych skoczków były ogromne. Nie panikujmy. Na razie cieszą się inni, ale przed nami kolejne konkursy, a najważniejsze w lutym w Soczi – powiedział Wojciech Fortuna, mistrz olimpijski w skokach narciarskich z 1972 roku.
Rozczarowanie to może zbyt mocno powiedziane, ale na pewno liczyliśmy na coś więcej niż na 13. lokatę Kamila Stocha. W końcu to lider klasyfikacji generalnej PŚ. Fachowcy upatrywali w nim głównego faworyta do wygrania imprezy.
- Miejsce Stocha jest trochę dalekie. Będzie mu trudno wygrać TCS – przyznaje prezes PZN, Apoloniusz Tajner.
- Przyznam się, że przed pierwszym skokiem czułem napięcie – zwierza się skoczek z Zębu. –Stresu nie da się całkowicie wyeliminować. Nie jesteśmy maszynami. Kiedyś musiałem się zmierzyć z taką sytuacją. Otrzymałem solidną lekcję, z której postaram się wyciągnąć wnioski. Do tego wkradł się drobny błąd i powstała wybuchowa mieszanka. Cieszę się, że w drugiej serii wykonałem dobrą robotę. Trzynasta lokata to nie tragedia. Może po części jest to dla mnie zimny prysznic, ale nie ma co rozpaczać. Oberstdorf to dla mnie niezbyt fartowne miejsce, ale teraz przed nami łatwiejsze konkursy.
- Zwykle właśnie ten obiekt sprawiał nam najwięcej problemów. Tak było i tym razem. Teraz przed nami skocznie, na których powinno być znacznie lepiej – potwierdza trener Łukasz Kruczek. - Może to był konkurs poniżej oczekiwań dla kibiców i zawodników, ale nie był to zimny prysznic. Po raz pierwszy w historii mieliśmy sześciu zawodników w konkursie w Oberstdorfie i wszystkich w drugiej serii.

– Kamil miał średnie warunki do skakania – podkreśla Apoloniusz Tajner. - Na wyniku zaważyły słabe kwalifikacje. Startował w szóstej parze od końca, a najlepsi skakali przy dobrym wietrze. Z poziomu sportowego nic nie stracił, do jego formy nie mam zastrzeżeń. Pokazał to w drugiej próbie. Rozczarował Maciek Kot, który był spięty. Być może za bardzo chciał. Piotrek Żyła? Kto wie, czy na jego dyspozycji nie odbija się szum wokół jego osoby. Cieszą natomiast występy Janka Ziobro i Klimka Murańki. To kolejny konkurs, w którym Klimek ląduje w okolicach czołowej dziesiątki.
Klemens Murańka uplasował się tuż za Stochem. W pierwszej serii oddał najdłuższy skok 141,5 m. – Odpaliłem petardę – skomentował. Mimo najdłuższego skoku, po pierwszej serii był dopiero ósmy. Jury wielokrotnie korygowało długość najazdu, a wiatr mocno kręcił.

W Oberstdorfie dobiegła końca świetna seria podopiecznych Łukasza Kruczka. W 26 zawodach PŚ z rzędu przynajmniej jeden z jego skoczków meldował się w czołowej dziesiątce. Ostatni raz ta sztuka nie powiodła się 29 grudnia 2012 roku na tej samej skoczni.

Stefan Leśniowski

Zobacz więcej na

Może Cię zainteresować
Może Cię zainteresować
Zobacz pełną wersję podhale24.pl