27.04.2014, 11:55 | czytano: 4849

Paweł Ciastek: Zaproszenie do Nowego Targu to dla mnie rodzaj wyróżnienia (zdjęcia i film)

zdj. organizatora
NOWY TARG. Na terenie Miejskiej Hali Lodowej trwało dwudniowe seminarium sportowe, które prowadził Paweł Ciastek, licencjonowany instruktor karate (5 stopień dan), twórca klub Shorin Ryu Karate "TE". Pierwszy dzień poświęcony był zajęciom z dziećmi, drugi - z dorosłymi.
Dwudniowe spotkanie zorganizowało Stowarzyszenie Sportowe Yokozuna i NKSW-Herkules Gym.
Każda metryczka, opis Pana jako sportowca zawiera zdanie: "jest niepełnosprawny, jednak nie przeszkodziło mu to w zdobyciu wysokich kwalifikacji w sporcie". Czy podkreślanie faktu, że urodził się Pan bez przedramienia, że jest Pan niepełnosprawny - nie jest irytujące dla kogoś, kto swoją sprawnością fizyczną przewyższa większość z nas?

Paweł Ciastek: Był okres, kiedy mnie to trochę drażniło. Podkreślanie faktu, że jest się niepełnosprawnym tak naprawdę jest mało motywujące. Teraz jest dużo lepiej. Więcej osób dostrzega to, że moje umiejętności wypracowane przez lata są na tyle dobre, że nie jestem postrzegany jak osoba niepełnosprawna. Coraz częściej nawet zdarza się tak, że przy wywiadach i na różnego rodzaju pokazach, nie wspominamy o tym. Ja nigdy nie miałem nic przeciwko, czasem dobrze jest naświetlać takie sprawy, to uczy tolerancji i postrzegania takich osób nie tylko przez pryzmat ich niepełnosprawności, ale - jak potrafią z tym funkcjonować.

Zajmuje się Pan różnymi dyscyplinami - trenując m. in. boks, pływanie, grając w koszykówkę. Dlaczego wybrał Pan sporty walki?

Paweł Ciastek: - Od dziecka interesowałem się sportem, w szkole podstawowej trenowałem judo. Sport w moim życiu był obecny zawsze. Do tej pory oprócz karate, którym zajmuje się zawodowo, dodatkowo pływam i biegam. Sztuki Walki zawsze mnie pasjonowały. Tak naprawdę jest tam wszystko, co jest potrzebne do ogólnego rozwoju. Podczas trenowania sztuk walki rozwijamy siłę, koordynację, szybkość i wiele innych elementów, które łączą się w całość. Karate trenuję od 1988 r., więc to już 26 lat. Dzięki wielu szkoleniom i wyjazdom cały czas jeszcze rozwijam swoje umiejętności. Takim przełomowym momentem w mojej przygodzie z karate był pierwszy wyjazd do Japonii na Okinawę. To miejsce, gdzie karate się narodziło. Dla kogoś kto trenuję - to spełnienie marzeń.

Nowotarskie seminarium przeznaczone jest dla zawodników w różnym wieku, ale sporo czasu poświęca Pan właśnie dzieciom. Dlaczego? Chyba łatwiej jest pracować z dorosłymi, którzy już opanowali jakiś poziom umiejętności.

Paweł Ciastek: - Myślę, że wraca zainteresowanie sztukami walki, a w szczególności widać to po ilości dzieci, które przychodzą na zajęcia. Dlatego warto im poświęcić czas, bo może dzięki temu karate stanie się ich pasją. Praca z dziećmi nie należy do łatwych. Dorośli przychodząc na salę, wiedzą już co chcą robić i mają konkretne oczekiwania i motywacje. Dzieci bardzo szybko się uczą i dla mnie jako dla trenera obserwowanie ich rozwoju jest bardzo ważne i motywujące. Wielu trenerów rezygnuje z pracy z dziećmi. Nie mają cierpliwości i łatwiej im faktycznie prowadzić tylko grupy dorosłych.
Na czym polegają zajęcia takie, jak te prowadzone w Nowym Targu? Czy to tylko nauka, czy też element motywacji dla ćwiczących, bo jednak - Paweł Ciastek to znana postać w tym środowisku. Spotkanie z kimś takim to przeżycie.

Paweł Ciastek: - Przede wszystkim bardzo się cieszę, że zostałem zaproszony przez NKSW-Herkules i Stowarzyszenie Sportowe Karate Yokozuna do poprowadzenia seminarium. To dla mnie rodzaj wyróżnienia. I to, że ktoś chce korzystać z moich doświadczeń bardzo mnie motywuje. Dlatego myślę, że właśnie element motywacji jest bardziej motywem przewodnim mojej wizyty w Nowym Targu. Ciężko jest czegoś nauczyć w tak krótkim czasie, ale wydaje mi się, że kilka z ćwiczeń przeze mnie pokazanych może być powtarzanych później na treningach. Jeśli komuś uda się je wykorzystać - to będzie mi miło.

Rozmawiała: Sabina Palka



W galerii poniżej zdjęcia organizatora, zdjęcia Michała Bachulskiego z zajęć z dziećmi tutaj.
Może Cię zainteresować
komentarze
do @konio27.04.2014, 18:49
Po tym poznać można prawdziwego mistrza.
uczeń27.04.2014, 17:25
Podziękowania dla pani Ewy :)
:) zbyś27.04.2014, 16:48
Masz racje Wojtku, bardzo pouczający cytat. Yamabushi - wojownicy z gór, tylko nie wszyscy trenujący sztuki walki na tę nazwę zasługują... Ludzką rzeczą jest błądzić i popełniać błędy i ludzką przyznać się do błędów.
Niestety są wśród nas tacy co tego nie potrafią. nawet nie potrafią przepraszam powiedzieć....

A seminarium OK!!!!!
Wojtek27.04.2014, 15:20
Bardzo pouczający cytat Yamabushi. Właściwie to wszyscy uczestnicy seminarium to są Yamabushi czyli Wojownicy z gór :)
Szkoła Walki Yamabushi27.04.2014, 15:09
Wielki szacunek dla sensej Ewy Pawlikowskiej za pomysł i zaproszenie adeptów Jiu-Jitsu na to seminarium,,, Impreza dla dzieci była bardzo udana, można było poćwiczyć pod okiem znanych mistrzów, a i starsi uczniowie wiele skorzystali. Mam taką cichą nadzieje że takich spotkań (pomiędzy stylami) będzie więcej. Pozwolę sobie zacytować słowa jednego z mistrzów " Sztuki walki są nie po to aby z sobą konkurować, tylko po to aby współpracować"
pio27.04.2014, 13:41
zdjęcia robione zenitem?
konio27.04.2014, 12:00
Nie wiem czym to idzie, ale im wartościowszy człowiek, im większy sportowiec, mający więcej osiągnięć tym skromniejszy. Widać to w odpowiedziach. Pełen szacunek dla pana.
Może Cię zainteresować
Zobacz pełną wersję podhale24.pl