- Prezes czasem nam dokucza. Jak wyjdzie drzwiami, to wejdzie oknem szukając wsparcia finansowego – śmiał się wójt gminy, Jan Smarduch, podczas spotkania z mistrzami Polski juniorów młodszych, unihokeistami UKS Wiatr Ludźmierz. Stałymi bywalcami przy ulicy Bulwarowej, bo również w ubiegłym roku odwiedzili to miejsce.
Sportowcy z terenu gminy są doceniani przez władze. Ci, którzy osiągają sukcesy są nagradzani upominkami, przeznaczane są dla nich stypendia. Młodzi ludźmierzanie otrzymali drobne upominki i profesjonalny komplet strojów, a sami wręczyli wójtowi koszulki i grupowe zdjęcie drużyny.- Cieszymy się, że po raz drugi otrzymaliśmy zaproszenia od wójta, by uhonorować mistrza Polski – powiedział prezes UKS Wiatr, Edward Pazdur. – Przyjemny gest ze strony władz, doceniający wysiłek chłopaków. Prawda jest taka, że gdyby nie władze gminy, to nie moglibyśmy funkcjonować. 90% środków finansowych pochodzi z samorządu. Resztę pokrywają rodzice. My odpłacamy się wynikami i szeroką bazą. Trenuje u nas 100 zawodników. Powoli zbliżamy się do grupy seniorskiej, bo mamy już juniorki i juniorów. Cieszy, że młodzież chce trenować, a nie – jak niektórzy myślą – tylko przesiadywać przy komputerze. Jeśli zaproponuje się jej coś konkretnego, to z przyjemnością trenują. Mam nadzieję, że za rok spotkamy się tutaj w większym gonie, co najmniej z dwoma ekipami. Już w tym roku mogły dołączyć do nas dziewczęta, bo 2 minuty przed zakończeniem finałowego turnieju prowadziły i w tym momencie były wicemistrzyniami kraju. Gapiostwo, czy pech odebrał im okazję do radości. Każdy kto pracuje ze sportową młodzieżą wie, że powtórzyć sukces w tej samej kategorii wiekowej, to trzeba mieć dobrze rozbudowaną piramidę. Nie da się zmienić skład i od razu sięgnąć po najwyższe trofeum w lidze. W przypadku Rafała Pelczarskiego (trener) i Edwarda Pazura (prezes) było to możliwe.
Ludźmierski Wiatr to mały klub, ale niemal z całego regionu chcą w nim grać chłopcy i dziewczęta. Sześć grup wiekowych występuje na ogólnopolskiej arenie, bije się o medale. Klub liczy 100 zawodników i zawodniczek. Jest czego pozazdrościć. Ale to wynik pasji, zaangażowania, poświęcenie i fachowości. Nie ma takiego drugiego klubu na Podhalu! Tak szeroko pracującego z młodzieżą unihokejową.
- Praca, praca i jeszcze raz praca leży u podstaw sukcesów – przekonuje Edward Pazdur.
Tekst i zdjęcia Stefan Leśniowski