21.07.2014, 19:07 | czytano: 1862

Czy zimą, czy latem…

Dla dwukrotnego złotego medalisty z Soczi, Kamila Stocha nie sprawia różnicy czy skacze na śniegu czy na igelicie. I tu, i tu jest zawsze najlepszy.
Wygrał mistrzostwo kraju na igelicie w Wiśle, chociaż początkowo zanosiło się, że nie wygra konkursu. W serii próbnej o wiele lepiej od niego zaprezentował się Piotr Żyła. W konkursie dominował już nasz „złoty” z Soczi. W obu próbach oddał najdłuższe skoki – 134,5 i 135 metrów. Nimi znokautował rywali.
- Cieszę się, że dzisiaj oddałem dwa najdłuższe skoki. To dobry prognostyk przed Grand Prix i zwieńczenie tygodniowej pracy – mówi zwycięzca. – Dla mnie nie ma nieważnych konkursów. Do wszystkich podchodzę z taką samą motywacją i zaangażowaniem. Wkładam tyle samo serca w każdy skok. Teraz można spokojnie pracować, bo jest baza.
W drużynówce Stoch równie ładnie i daleko skakał, ale to wystarczyło tylko na brązowy medal. Koledzy nie mieli już tak dalekich i stylowych skoków.

W drugim dniu Piotr Żyła przeskoczył skocznię, ale skoku nie ustał. Również dzień wcześniej nie powtórzył z serii próbnej dalekiej odległości. Tak się tłumaczył: - W końcówce zamiast spaść, to pociągnęło mnie do góry. Już odpuszczałem, żeby wylądować i dlatego wylądowałem na plecach. Na szczęście nic się nie stało. Były to pierwsze zawody po długiej przerwie i jak zawsze za bardzo chciałem. A wtedy się spinam. Próby nie były płynne i zabrakło odległości. Jestem jednak pozytywnie nastawiony przed Letnią Grand Prix. Żałuję, że mój klub zakończył rywalizację na czwartym miejscu.

Tuż za podium znalazł się olimpijczyk Maciej Kot. - Medalu nie ma, ale patrząc na to, co działo się w ostatnich tygodniach, to czwarte miejsce jest OK. Skoki były znacznie lepsze niż na treningach - powiedział. - Pokazałem, że w zawodach jestem w stanie skakać dużo lepiej, psychika nadal jest mocna i to mnie cieszy.

Stefan Leśniowski

Zobacz więcej na

Może Cię zainteresować
Może Cię zainteresować
Zobacz pełną wersję podhale24.pl