14.08.2014, 22:18 | czytano: 3712

Joker Dudek

- Po to są zawodnicy rezerwowi, by wejść na boisko i dać drużynie nową jakość. Krystian dał zespołowi dobrą zmianę, zdobył gola i przesądził o losach spotkania. Chwała mu za to – powiedział trener NKP, Marek Żołądź o strzelcu zwycięskiego gola.
Podhale z Dąbrovią Tarnowska prowadziło 2:0 i wydawało się, że będzie kontrolować wydarzenia na boisku. Trener też miał taką nadzieję. Tymczasem… - Wydarzenia wymknęły nam się spod kontroli – powie szkoleniowiec. Nagle zrobiło się 3:2, tyle, że dla gospodarzy. Trzeba było gonić wynik. Trener musiał zareagować i zareagował. Wpuścił dwóch graczy, którzy go nie zawiedli w poprzednim sezonie - Grzegorza Misiurę (66 minuta) i minutę później Krystiana Dudka.
Ten ostatni okazał się jokerem w tali szkoleniowca. W trzeciej minucie doliczonego czasu gry (wcześniej Świerzbiński wyrównał z karnego) zdobył zwycięskiego gola. Dodajmy, głową. Ci, którzy znają Krystiana wiedzą, że to precedensowe wydarzenie, bo swoją posturą nie przypomina gracza, który mógłby wygrywać powietrzne pojedynki.
- Rzadko kiedy gram głową – przyznaje. – Tym razem Maciek ( Gogola – przyp. aut.) zagrał idealną piłkę, na moją wysokość i udało się strzelić. To była druga bramka zdobyta głową w mojej karierze. W ubiegłym sezonie po raz pierwszy trafiłem głową do siatki, ale muszę przyznać, że był to przypadek.

Jak ten gol wyglądał z perspektywy strzelca? – Wyprowadziliśmy kontratak. Graliśmy na jedno podanie. Gogola został zepchnięty do chorągiewki, ale zdołał wrzucić piłkę w pole karne. Wybiegłem zza obrońców i dołożyłem głowę. Wpadło.

W zespole zapanowała ogromna radość, bo mecz nie układał się po myśli nowotarżan. Mało było takich, którzy wierzyli, iż uda się góralom rzutem na taśmę wytargać zwycięstwo.

- Trener wierzył kiedy mnie i Grześka wpuszczał na boisko – przekonuje Krystian. - Powiedział nam, że wszystko teraz od nas zależy. Musimy dać z siebie więcej niż sto procent możliwości. Stwierdził też, że jesteśmy wypoczęci i na pewno damy nową jakość drużynie. Wchodząc wierzyłem, że uda się odwrócić losy pojedynku. Wszyscy się bardzo cieszyli po strzeleniu gola, ale złocistego napoju nie było. Był to trudny dla nas mecz. Z przygodami dotarliśmy do Dąbrowy Tarnowskiej. Nie było przerwy po wyjściu z autokaru, natychmiast musieliśmy wyjść na murawę. Byliśmy jacyś tacy sztywni, musiało sporo czasu upłynąć, by złapać właściwy rytm.

Krystian pochodzi z piłkarskiej rodziny. Futbol ma w genach. Dziadek kopał futbolówkę, był sędzią piłkarskim i nie tylko. Ze sportem jest za pan brat. To postać zanana z szkolnych zawodów. Jest ich organizatorem. Bez Adasia nic nie może się odbyć. Wujek też grał w piłkę, a z tatą grają w jednej drużynie.
- Zawsze ma jakieś uwagi i wskazówki – twierdzi Krystian. - Po każdym meczu. Doradza jak przesuwać się w poszczególnych strefach boiska, jak zagrać, by akcja miała ręce i nogi.

W sobotę NKP czeka kolejny wyjazdowy pojedynek. Wyjeżdża do Kamionki Wielkiej. – Musimy wcześniej wyjechać, by mieć spokojną głowę. Właściwie przygotować się do meczu psychicznie, a wtedy będzie lepiej niż w Dąbrowie Tarnowskiej. Jestem przekonany, że wrócimy bogatsi o trzy punkty – zakończył Krystian Dudek.

Stefan Leśniowski

Zobacz więcej na

Może Cię zainteresować
komentarze
kibic15.08.2014, 20:34
Brawo Krystian :)
hokeista15.08.2014, 09:37
Czy bierzecie i tym razem swojego sędziego ? Moze znowu w 92 min. wyciagnie karnego z kapelusza. Zabierzcie i nowy arsenał słówek z łaciny , abyscie mieli w rece argumenty, albo w nogach. A wyjechac trzeba dwa dni wcześniej , bo zakopianka zakorkowana. WW chyba zafunduje hotel?
Może Cię zainteresować
Zobacz pełną wersję podhale24.pl