04.09.2014, 23:07 | czytano: 2901

Wyskoczyłabym z okna

- Jak mnie mama nie chciała puścić na zajęcia sportowe, to powiedziałam jej, że wyskoczę przez okno. Dla mnie siatkówka była i jest najważniejsza w życiu – przekonuje Agata Osman (po mężu Tomczak), jedna z nowotarskich perełek ze skarbca trenera Piotra Pagacza.
Jak się siatkówkę ma w sercu, to nie można opuścić największej siatkarskiej imprezy świata, w dodatku, gdy rozgrywana jest w kraju. Nawet dalekie miejsce zamieszkania taką osobę nie powstrzyma.
- Mieszkam w Chicago, ale sercem zawsze tutaj wracam – mówi wychowanka nowotarskich Gorców. –Mundial, rozgrywany po raz pierwszy w Polsce, to bardzo ważne wydarzenie w moim życiu. Nie mogłam nie przyjechać i nie zobaczyć tego na żywo. Byłam na meczu otwarcia na Stadionie Narodowym i przeżyłam coś, czego nie da się słowami opisać. Jeszcze nigdy nie przeżyłam takiego dreszczyku emocji. To co zobaczyłam przeszło moje oczekiwania. Nie wyobrażałam sobie, że kiedyś zawody siatkarskie zgromadzą ponad 60 tysięcy widzów i to w moim ojczystym kraju! Byłam pod ogromnym wrażeniem zachowania widzów. Każdy mógł się poczuć uczestnikiem wielkiego show. Czasem zacierało się poczucie, kto tu jest bohaterem – widzowie czy siatkarze. Chłopaki zagrali super, a ja oglądałam ich wspaniały popis z 12 rzędu. Mam nadzieję, że jak przyjadę do Wrocławia, to też będę tak blisko.

Trzeba było mieć dużo szczęścia, żeby zdobyć miejsca tak blisko boiska. Żeby można było czuć oddech siatkarzy, ich pot…

- Moja córka jest narzeczoną Miłosza Hebdy (obecnie siatkarz beniaminka z Będzina – przyp. aut.) – tłumaczy Agata. – Jego bardzo dobrym kolegą jest Mateusz Mika. Wykonał do niego jeden telefon i znalazły się bilety. Sport łączy ludzi. Świat jest mały.

Rozgrywająca nowotarskiego chowu mocno wierzy, że polska reprezentacja powtórzy sukces Huberta Wagnera z 1974. To do tej pory jedyny tytuł mistrza świata dla Polski w grach zespołowych.

– Są w stanie wygrać Mundial. Tworzą fajną ekipę i mają za sobą fantastyczną publiczność – mówi z przekonaniem. - Dla mnie siatkówka zawsze była numerem jeden w Polsce. Jest to niezwykle widowiskowy sport, który od zawsze przyciągał widzów. W żadnym klubie, w którym grałam, nie było pustych trybun. Zawsze hale pękały w szwach. W Nowym Targu również nie graliśmy przy pustych trybunach. Siatkówka przyciąga młodzież i dzieci.

Że świat jest mały, przekonaliśmy się we wtorek, kiedy biało –czerwoni grali z Australią. Rancholot odwiedziła Agata i spotkała tam pierwszego trenera. Różnie zawodnicy traktują swoich trenerów. W tym przypadku było to serdeczne powitanie, bo też – jak twierdzi – trener był niezwykły.

- Gdy miałam 15- 17 lat i jeszcze pstro w głowie, to byłam niejednokrotnie zła na niego, że jest wymagający - wspomina. – Nie rozumiałam jego intencji. Zawsze w głowie przewijała mi się myśl: „Co ty tam sobie gadasz, tak będę robiła, to co będę chciała”. Ale jeśli ktoś poprawia cię dziesięć razy i ma do ciebie cierpliwość, to wtedy zaciskasz zęby, by w końcu to ćwiczenie wyszło. A potem przychodzą lata, kiedy rozum zaczyna działać i inaczej się myśli. Dochodzi do ciebie, że najważniejsze dla sportowca jest to, co się nauczysz na pierwszym etapie szkolenia. Trenerzy na kolejnych etapach nie muszą już nic poprawiać, tylko udoskonalać. Jeśli jest się kiepski na pierwszym etapie szkolenia, to nie będzie efektów. Złych nawyków trudno się pozbyć. Jak przeczytałam, że trener Pagacz wraca do siatkówki, to najpierw wiadomość przyjęłam z niedowierzaniem, a potem bardzo się ucieszyłam. Stała się rzecz niemożliwa. Siatkówka wraca do Nowego Targu. Nie ma zbyt wielu takich ludzi, którzy chcą coś zrobić dla sportu, dla młodzieży. Rodzice powinni być szczęśliwi, że jest taki człowiek, który cokolwiek w mieście uruchamia. Patrząc z perspektywy czasu, to zauważyłam, że coraz gorzej jest z naszą młodzieżą. Niedługo nie będzie umiała chodzić, bo już z bieganiem ma problemy. Jeśli mama jest dumna, że dziecko w wieku 9 lat jest komputerowcem, to taka „duma” wprawia mnie w osłupienie. Przecież ona swojemu dziecku wyrządza wielką krzywdę. Kobieto zastanów się. Jeśli masz możliwość zaprowadzenia dziecka na zajęcia siatkówki, to nie zwlekaj, wyciągnij dwie dychy i poślij je na salę. Jak mnie mama nie chciała puszczać na treningi, to powiedziałam jej, że wyskoczę przez okno. Dla mnie siatkówka była najważniejsza w życiu. Jak jest taki Pagacz w Nowym Targu, to trzymajcie go jak najdłużej. To człowiek z ogromną siatkarską wiedzą.
Brązowe medalistki MP juniorek (1987 roku), dziewczyny Pagacza, szybko zostały wyłapane przez możne kluby z Polski. Drużyna rozpadła się jak domek z kart. Osman została porwana przez mielecką Stal. Grała w tym klubie cztery lata, była też wypożyczona do drugoligowego Zelmetu Rzeszów, a po przerwie macierzyńskiej przez jeden sezon występowała w Jaśle, by z kolei trafić do drugoligowej Sandecji Nowy Sącz. W międzyczasie ukończyła studia wychowania fizycznego na Uniwersytecie Rzeszowskim. Potem była kolejna ciąża, dziecko i wydawało się, że …
- Nie wrócę do sportu – przyznaje. –Nagle pojawiła się propozycja z trzecioligowej Muszynianki, od samego Bogdana Serwińskiego. Szukał rozgrywającej. Przyjechał razem z Jeżowskim i przekonali mnie. Powiedziałam sobie: „ jeszcze raz spróbuję”. Mieszkałam wtedy w Nowym Sączu i zaproponowałam, żeby zatrudniono również moją koleżankę, bym sama nie dojeżdżała. Wygrałyśmy trzecią ligę, potem drugą, weszliśmy do pierwszej ligi ”B”. Z roku na rok Serwiński ściągał najlepsze zawodniczki i wreszcie awansował do ekstraklasy i zdobył mistrzostwo Polski. W mistrzowskim zespołem już mnie nie było. Bliska awansu do ekstraklasy byłam z zespołem Zelmetu. Miałyśmy tylko siedem dziewcząt do grania, a nam powiedziano, że jak nie awansujemy, to klub się rozpadnie. Paka była świetna. Atmosfera w drużynie wyśmienita. Kibiców mieliśmy mnóstwo, sala pękała w szwach, na meczach z Dalinem Myślenice, z którym walczyłyśmy o awans, dostawiano stołki. Tak były blisko boiska, że jak piłka leciała w bok, to jedna z pań ją złapała, a ja biegłam ją podbić. I pewnie bym to zrobiła. Trochę dostało się tej pani. Później okazało się, że to była mama Bernadetty Podolec, siostry Anny, reprezentantki Polski. Grałyśmy pięć spotkań z Dalinem wzmocnionym Anną Kosek, której córka aktualnie gra w reprezentacji. Przegrałyśmy decydującego seta 13:15 i drużyna się posypała. Przeszłam do Ostrowca Świętokrzyskiego, gdzie mieszkałam w jednym pokoju z Agatą i Kasią Mróz.

Podczas spotkania z Piotrem Pagaczem było sporo okazji do wspomnień, zabawnych i ciekawych opowieści. Okazało się, że Agata jest wyborną gawędziarką i można jej słuchać z otwartymi ustami. W końcu grała z wieloma gwiazdami polskiej żeńskiej siatkówki, reprezentantkami kraju –Agatą i Katarzyna Mróz, Dorota Ściurką, Dorota Pykosz, Elą Kościelną.

O nieżyjącej Agacie Mróz i Andrzeju Niemczyku tak mówi: - Bardzo fajna dziewczyna. Przykre, że nie ma jej już wśród nas. Gdy powołana została do kadry już wtedy wiedziano, że jest ciężko chora. Wpadła jednak pod skrzydła rewelacyjnego szkoleniowca i człowieka, Andrzeja Niemczyka. Wielokrotnie opowiadała, że jest to niezwykły człowiek, który dawał im sporo luzu. Nie chowały się w pokojach, nie było awantury, nie było kary, gdy w korytarzu hotelowym spotykał dziewczyny po godzinie 23. Każda miała swoje lata i wiedziała, po co była w tej grupie. Niemczyk potrafił rozmawiać z dziewczynami. Dla niego od prawa zapisanego ważniejsza była prawość. Uważał, że dziewczyny byłyby dziwnymi ludźmi, gdyby nie wybrały się potańczyć, zabawić. Niemczyk chory na raka węzłów chłonnych rozumiał się świetnie z Agatą. Potrafił w ekipie stworzyć fantastyczny klimat. To dzięki Niemczykowi dziewczęta osiągnęły wielkie sukcesy. Charyzmatyczny trener.

Agata spotkała na swoje drodze wielu trenerów, ale docenia tylko trzech.

Stefan Leśniowski

Zobacz więcej na

Może Cię zainteresować
komentarze
znajomy obok 12408.09.2014, 16:01
Wszystkiego dobrego Agatko,pozdrowienia z Nowego Targu. L.J.
Młodszy lekkoatelta05.09.2014, 19:18
Agata Osman - Agato zawsze mi się podobałaś i dziś fajnie wyglądasz, miło Cię zobaczyć po 20 paru latach
Może Cię zainteresować
Zobacz pełną wersję podhale24.pl