Kiedyś złota seria piłkarzy NKP musiała dobiec końca. Można odnieść się do przysłowia: „nosił wilka razy kilka, ponieśli i wilka”.
Nowotarżanie ostatni raz goryczy porażki w meczu ligowym doznali 3 maja 2013 roku w meczu z Olimpią Pisarzowa (1:3). Kolejnym zespołem, który okazał się lepszy od górali był GKS Drwinia.Już w 3 minucie po kiksie Trutego goście zdobyli gola i wydawało się, że gospodarze rzucą się do szturmu, by jak najszybciej odrobić straty. Liczono, że zmiażdżą rywala, a kibice będą mieli piłkarską ucztę. Nic z tego. Prawdą jest, że próbowali, ale niewiele z tych prób wynikało. Akcjom brakowało płynności, pomysłu jak sforsować defensywę rywala. Do tego mało strzelali, a jeśli już, to piłka fruwała obok bramki lub nad nią. Dopiero w 79 minucie oddali pierwszy celny strzał. Do tergo momentu bramkarz gości nie miał okazji do wykazania się swoimi umiejętnościami. W poczynaniach gości trudno było zauważyć obronę Częstochowy. Daleko od bramki neutralizowali poczynania Podhalan. Statystyki też mówią, że oddali więcej celnych strzałów. - W końcu przyszedł taki moment, że musimy przełknąć gorycz porażki – mówi trener NKP Podhale, Marek Żołądź. - Poprzednie mecze na tym boisku podobnie wyglądały. Próbowaliśmy atakować, ale nie było płynności w grze. Wielokrotnie podkreślaliśmy, że trudno na naszym boisku o płynność.
NKP Podhale Nowy Targ – GKS Drwinia 0:1 (0:1)
Stefan Leśniowski