- Biednemu wiatr w oczy wieje – powiedział trener gości, wchodząc do szatni sędziów. Musiał skreślić z listy podstawowego golkipera i wpisać rezerwowego.
Jedynka nabawiła się kontuzji podczas rozgrzewki. Szydłowski między słupkami bardzo dobrze się zaprezentował. Na początku kilkoma interwencjami na przedpolu nie pozwolił przeciwnikowi dojść do futbolówki. NKP w pierwszych trzech kwadransach bez przerwy nacierało. Grało agresywnie, szybko odbierało piłkę rywalowi i atakowało. Efektem były dwa gole.Wydawało się, że po przerwie demontaż rywala będzie kontynuowany. Tymczasem górale przestali grać i po błędach w defensywie zaczęło „śmierdzieć” pod świątynią Trutego. - Też mi się wydawało, że będzie spokojnie – mówi trener NKP, Marek Żołądź. – Chcieliśmy grać tak samo, agresywnie. Tak też było, ale… Bramki, które straciliśmy były wynikiem tego, że chcemy stwarzać przewagę w bocznych sektorach boiska. Stoperzy wtedy schodzą szeroko, a na ich miejsce powinien zejść jeden ze środkowych pomocników. Akurat w tych dwóch akcjach gości tak nie było. Strata piłki z lewej strony ułatwiła Zublowi dojście do pozycji sam na sam. Druga sytuacja była podobna. Jesteśmy szeroko i wydaje się, że wszystko jest pod kontrolą. Niecelne podanie, przechwyt i sytuacja sam na sam, faul i podyktowany karny. W ofensywie nasza przewaga był zdecydowana. Cały czas napieraliśmy i gnębiliśmy rywala. Musimy pomyśleć o grze w defensywie, żeby w kolejnych meczach takie błędy się nie powtórzyły.
NKP Podhale Nowy Targ – BKS Bochnia 4:2 (2:0)
Stefan Leśniowski