- Siłą drużyny tyskiej był bramkarza, na ten moment najlepszy w lidze – twierdzi Krzysztof Zapała. - Bez bramek nie da się wygrać. No i te przewagi, które słabo gramy. Jestem jednak dobrej myśli przed jutrzejszym spotkaniem.
Podhale przystąpiło do meczu z emanującą wolą zwycięstwa. Robiło wszystko, by zdobyć gola i miało dwie wyśmienite sytuacje. „Setki” zmarnowali – Wielkiewicz i Różański. „Szarotki” grały lepiej jak w Tychach, atakowały, ale… Goście, w przeciwieństwie do gospodarzy, nie bawili się w kombinacyjne zagrania, ale każdą akcję ofensywną kończyli strzałem. Miejscowi przez 3 minuty i 38 sekund grali w przewadze i nie oddali strzału. Grali w tercji rywala, ale w nieskończoność wymieniali „gumę”. Tymczasem obrońcy mistrzowskiego tytułu potrzebowali 34 sekund, by zdobyć gola w przewadze. Wiele nie kombinowali. Bagiński oddał strzał spod niebieskiej linii, a koledzy zrobili to co należy przed bramką Raszki. Drugie 20 minut bez goli, ale emocji i sytuacji podbramkowych nie brakowało. Miejscowi próbowali „złamać” golkipera rywala. Michalski, Gruszka i Jokila mimo wyśmienitych sytuacjach nie potrafili go pokonać. Górale nie wykorzystali też 56- sekundowej gry w podwójnej przewadze, statycznie rozgrywając „zamek”. Tyszanie mający z tyłu dobrego bramkarza, świetnie się bronili i wyprowadzali groźne kontry. Czyhali też na błędy gospodarzy. I takie zdarzyły się. Dwa razy „gumę” zgubił Mrugała, lecz Vozdecky i Łopuski z tych prezentów nie zrobili właściwego użytku. Łopuski nie skorzystał też z uprzejmości Tomasika, Raszka go zatrzymał. - W trzeciej tercji zagrałem va banque, na trzy formacje, tym bardziej, iż Tapio doznał urazu barku – powiedział Marek Ziętara. – W pierwszej części tej odsłony przycisnęliśmy przeciwnika, który miał problemy w wyjściem z własnej tercji. Na wyniku zaważyła feralna bramka. Rozgraliśmy bardzo dobre spotkanie, najlepsze w play off, ale Żygardy był nie do pokonania. Jest ojcem zwycięstwa. Mamy jeszcze jedną szansę i zrobimy wszystko, by ją wykorzystać.
- Trudne spotkanie – twierdzi Krzysztof Majkowski (drugi trener GKS). – Wynik był sprawą otwartą do ostatnich sekund. Popełniliśmy dużo błędów, ale murem był Żigardy i jemu zawdzięczamy zwycięstwo.
- Nie był to wysokiego lotu spektakl. Zdarzały się błędy z obu stron, ale nasz bramkarz zamurował bramkę i nie dał radości „szarotkom” z bramkowej zdobyczy. Mam nadzieję, że zagramy jutro bez błędów i postawimy kropkę nad „i” – powiedział Marcin Kolusz.
MVP meczu został wybrany Ondriej Raszka.
TatrySki Podhale Nowy Targ – GKS Tychy 0:2 (0:1, 0:0, 0:1)
0:1 Bagiński – Hertl (16:01 w przewadze)
0:1 Vozdecky (59:36 do pustej)
TatrySki Podhale: Raszka; Haverinen (2) – Jaśkiewicz, Kania – Tomasik (2), Mrugała – Łabuz, Wojdyła - Sulak; Jokila – Zapała – Tapio, Wronka – Bryniczka (2) - Gruszka, M. Michalski (2) - Neupauer - Woielkiewicz, McGregor – Daniel Kapica – Różański. Trener Marek Ziętara.
GKS Tychy: Żigardy; Ciura – Kolarz, Pociecha (4) – Hertl, Kotlorz – Kolusz (2); Bepierszcz (2)– Galant – Witecki, Woźnica – Majoch – Łopuski, Vitek (2) – Komorski – Vozdecky, Kogut – Rzeszutko – Bagiński. Trener Jirzi Szejba.
Stefan Leśniowski / fot. Michał Adamowski