Z urodzenia nowotarżanin, od 30 lat zakopiańczyk. Niedawno na Podhale24.pl zakończyliśmy publikację powieści Andrzeja Finkelstina pt. "Melina Lenina, czyli o tym jak Wacek odrabiał wojsko w Poroninie". Powieści, której akcja ma miejsce pod koniec lat 80-tych. ub. wieku w Nowym Targu i Poroninie. Wraz z autorem zachęceni reakcją czytelników publikujemy kolejne utwory Andrzeja Finkelstina, to jest wybrane opowiadania z tomów pt. „Nokaut” i „Moje podróże autobusikiem”. Są to swobodne opowieści i spostrzeżenia na różne tematy społeczne i psychologiczne w formie opowiadań, często czarno-humorystycznych, zazwyczaj mające drugie dno i morał. Kolejne rozdziały publikujemy co wtorek na Podhale24.pl. Dziś opowiadanie pt. „Pułkownik dla żony”.
Pułkownik dla żonyPoczułem się jak Dan, mąż Lucienne, bohater Topora. Och gdyby tak Cztery Róże faktycznie miały magiczną moc dawania piękna, piłbym je nieustannie. Trudno jednak dać wiarę, by zwykły bourbon mógł w tak wielkim stopniu odmienić świat, zatrzymać kierat brzydoty. Brzydoty ducha i ciała.
Ogarnęły mnie mdłości na myśl, że w domu czeka na mnie tak strasznie obrzydliwa kobieta. Najczarniejsza z czarnych i najokropniejsza z brzydkich ludzkich kreatur. Aksjomatyczne zaprzeczenie kobiecości. Powiedzieć ciemna triada, to nic nie powiedzieć. Sadystka, czerpiąca przyjemność z okrucieństwa, chrakteryzująca się brakiem empatii, bezdusznością i egoizmem, uosobienie kobiet z tendencją do manipulacji a przede wszystkim z manią do eksploatacji partnerów. Posiadająca w sobie tyle zmysłowości, co dąb Bartek. Zła, gderliwa, karłowata z siną twarzą, z dłońmi o króciutkich pulchnych paluchach z postrzępionymi paznokciami, próżna, leniwa i najbardziej obrzydliwa z brzydkich w pieprzonym pudrowym peniuarze poplamionym resztkami jedzenia. Żeby tak, kurna się jakoś ubrała…
Przetrawiony obiad stanął mi w gardle. Na myśl o niej ogarnął mnie rozdzierający nieprzenikniony smutek i żal. Nie umiem sobie przypomnieć i zrozumieć, czym się kierowałem żeniąc się z nią? Co mnie do licha opętało, że zdecydowałem się na ten pozbawiony sensu związek? Czy był to strach przed samotnością? Kara za grzechy przodków? Przed kim do cholery uciekałem, może przed samym sobą? Nie wiem. Mam w głowie pustkę. Nie znajduję ani jednego sensownego powodu, dla którego powinienem był się z nią ożenić. Jezu, wolałbym do końca życia być sam. Oddałbym wszystko za samotność. Wszystko, by cofnąć czas. Ten z bezludnej wyspy oddałby skarb za kawałek sera a ja za możliwość bycia na bezludnej wyspie.
Nawet po zabójczej dawce alkoholu, spożytego przez mężczyzn, kobiety nie pięknieją. Mimo to opróżniłem butelkę i z nadzieją na ciut lepsze jutro zasnąłem, wspierając się wysuniętą ręką o oparcie fotela. Pułkownik niestety nie zmienił żony, życia, pracy i domu, ale przynajmniej dał chwilę nadziei. Rolandzie to dla Ciebie hołd.