NOWY TARG. Stara toyota stoi nieużywana w garażu. Dopiero od roku, bo rok temu jeszcze nią właścicielka po Nowym Targu jeździła! Po drobnej stłuczce przy Alejach Tysiąclecia, auta postanowiła nie naprawiać. - Wiem, że znowu bym siadła za kierownicę, a oczy już nie te - mówi. - Kusiło by, oj, kusiło… Janina Tętnowska kończy jutro 100 lat.
Haft i ogródPosesja przy Przechodniej doskonale znana jest też dziennikarzom, którzy od 26 lat uczestniczą w pracach komisji oceniającej ogrody. Bo to kolejna pasja pani Janiny i nie było chyba edycji konkursu o „Najpiękniejszy ogród w Nowym Targu im. Adama Worwy”, w którym nie zdobyłaby lauru lub wyróżnienia.
- Pamiętam, jak konkurs przed laty startował, to pierwsze miejsce zdobył ks. Łukaszczyk ze św. Katarzyny, a ja drugie. 500 złotych. To był pieniądz! - opowiada. - Łukaszczyk nie mógł się nadziwić, że byłam zaraz za nim. On miał księdza, świetnego ogrodnika, który mu o te róże dbał, a potem przyjechał do mnie na rowerze, żeby mój ogród zobaczyć - śmieje się pani Janina. - Ja kocham kwiaty.
Jej ogród był bohaterem jednego z odcinków TVN-owskiego cyklu „Maja w ogrodzie”, a jej obrazy i gobeliny, na których również roi się od kwiatów - bohaterami artykułu autorstwa Józefa Figury w Almanachu Nowotarskim.
Tak dzisiaj wygląda ogród pani Janiny.
Opowieści o latach minionych
Urodziła się 3 września 1924 roku, za mąż wyszła 11 listopada 44, w czasie okupacji. Wychowała troje dzieci - nieżyjącą już Jadwigę, Edwarda i Magdalenę, doczekała się 5 wnucząt, 8 prawnucząt, 1 praprawnuka. I choć 100 lat jutro będzie za nią, nikt w te 100 lat by nie uwierzył, a rozmowa z nią i słuchanie jej wspomnień to prawdziwa przyjemność. Chociaż te wspomnienia czasem i smutne. Jak te z lat wojennych, bo przecież w 39 miała 15 lat, czy późniejsze, z czasów komuny, gdy partyjny aparat paraliżował prywatną inicjatywę, a ona przecież przez prawie 30 lat, w tych czasach najczarniejszych, po 1945 roku, prowadziła stragan z warzywami i owocami na Rynku.
- Do mojego straganu zawsze stała kolejka, ale urzędnicy za komuny mnie nie kochali - śmieje się.
I snuły się te opowieści o wynajmowanym przez czwórkę przedsiębiorców od PKS-u autobusie, by - dwa razy w tygodniu - przywieźć z Krakowa najlepszy towar - a potem, gdy było lepiej, o własnym żuku, na zakup którego, oczywiście, w tamtych czasach musiała dostać zezwolenie. Później o latach spędzonych w USA na sprzątaniu hotelu i biur w Chicago na Michigan, o pasjach, o dwudrzwiowej, używanej toyocie kupionej i sprowadzonej ze Stanów, którą jeździła do 99. roku życia, o mężu, rodzinie. A potem o czasach lepszych, o wyprawie do Jerozolimy, o wycieczkach, wreszcie o Uniwersytecie Trzeciego Wieku - Nowotarski UTW, za sprawą pani Janiny może się dziś pochwalić najstarszą słuchaczką takich uniwersytetów w Polsce, rok temu, w Spółdzielczym Domu Kultury, zgotował jej huczne 99. urodziny - z tortem, szampanem, śpiewami.
Sposób na życie
Uniwersalnego sposobu na długowieczność pani Janina nie ma, nie stosowała nigdy żadnych specjalnych diet.
- Tylko wtedy, jak mi się przytyło, to starałam się zrzucić od razu te kilogramy, bo człowiekowi ciężkiemu gorzej się ruszać, a ja zawsze byłam w ruchu, musiałam coś robić - mówi. - I zawsze kochałam surową marchewkę.
Z życia jest zadowolona i nadal się do niego uśmiecha.
– Przez wszystkie te lata, choć czasem było ciężko, jakoś się udawało, na chleb zawsze miałam, teraz dzieci, rodzina, we wszystkim pomagają, a ja dalej zajmuję się ogrodem. Jak żyłam? Między ludźmi, bo to jest najważniejsze. Ja ich lubiłam, oni mnie. I miałam zawsze tę ciekawość świata. Gdy pojawiała się szansa, to jeździłam na wycieczki - Grecja, Hiszpania, bo nie można tylko siedzieć w domu. Trzeba coś robić, coś poznawać, ruszać się, mieć pasje, mieć humor.
Jutro wielka uroczystość pani Janiny. Najpierw msza u św. Jadwigi, potem przyjęcie w „Skalnym Dworku” na kilkadziesiąt osób. Z rodziną, przyjaciółmi i oficjelami. A na zaproszeniu dwa zdania - jakby na potwierdzenie tego, o czym rozmawialiśmy i co towarzyszyć zarówno urodzinom, jak i życiu powinno: „Na tę okoliczność mile widziane dobre humory” i „Naprawdę żyje tylko ten, kto nieustannie cieszy się z życia”.
Nie było chyba edycji konkursu o „Najpiękniejszy ogród w Nowym Targu im. Adama Worwy”, w którym Janina Tętnowska nie zdobyłaby nagrody lub wyróżnienia.
Na ścianach domu przy ul. Przechodniej malowane igłą cuda.
W swoim domu z córką Magdaleną, która ze Stanów Zjednoczonych przyleciała na wtorkowe uroczystości.
Piotr Dobosz