FELIETON. Z definicji członkiem pocztu sztandarowego jest osoba, którą wyróżnia się już samym wskazaniem, propozycją, czy wyborem do tej trójki. To się zmieniło. Przynajmniej w Nowym Targu. Teraz niesienie sztandaru to już nie jest honor, ale przykry obowiązek, od którego wszyscy próbują się wymigać. Co więcej, osobie wyznaczonej do pocztu sztandarowego trzeba będzie zapłacić, albo w inny sposób zrekompensować pracę "po godzinach".
Od maja tego roku jasnym się stało, że kwestia wytypowania trzech osób, które ubrałyby białe rękawiczki, przepasały się biało-czerwoną szarfą i wyjęły z gabloty w pokoju przewodniczącego Rady Miasta sztandar Nowego Targu, by wziąć udział w uroczystościach - to problem nie do pokonania.W tej kadencji owego weksylium zabrakło podczas kilku ważnych uroczystości. Burmistrz był, radni byli, ale pocztu sztandarowego już nie.Pod naszymi relacjami m. in. z obchodów 85. rocznicy wybuchu II wojny światowej, czy rocznicy sowieckiej napaści na Polskę i Światowego Dnia Sybiraka przetoczyła się w komentarzach gwałtowna dyskusja na temat lekceważącego zachowania radnych, którzy nie są w stanie wybrać spośród siebie pocztu sztandarowego. Jedni obwiniają przewodniczącego Rady, że "nie ogarnia tematu", inni przekonują, że za sztandar odpowiada burmistrz i to jego winą jest brak symbolu Miasta podczas uroczystości. Co do jednego komentujący są zgodni, że to "wstyd, że sztandaru Miasta nie ma na ważnych wydarzeniach".
Przewodniczący Rady Miasta zdecydował, że czas to uporządkować. A widząc, że radni nie garną się do noszenia sztandaru - roztropnie postanowił przekazać tego gorącego kartofla komuś innemu i zrzucić odpowiedzialność za organizację pocztu sztandarowego na burmistrza. Zrobione zostanie to w formie uchwały podczas poniedziałkowej sesji.
W uzasadnieniu projektu uchwały możemy przeczytać, że "zasady postępowania ze sztandarem oraz wyznaczania pocztu sztandarowego opierały się na zwyczajowej praktyce", że "powoduje to pewną dowolność postępowania ze sztandarem, która może być źródłem wydarzeń lub zachowań uchybiających szacunkowi dla sztandaru". E tam, sztandar od miesięcy bezpiecznie sobie wisi za szybą i nic go nie szarga.
Projekt uchwały zawiera opis ceremoniału sztandarowego - kiedy "baczność", kiedy "spocznij", a nawet to - jak latem czy zimą mają być ubrani - dowódca, chorąży i asystujący. Jest też zdanie sugerujące, że przywrócona może zostać w Mieście służba municypalna. Brzmi ono: "W przypadku gdy w skład pocztu sztandarowego wchodzą funkcjonariusze Straży Miejskiej, występują oni w umundurowaniu wyjściowym".
Burmistrzowi pozostawiona ma zostać dowolność - albo wyznaczy stały skład pocztu sztandarowego, albo będą owe "trójki" wskazywane na każdą uroczystość oddzielnie. Może on członków pocztu wybierać spośród radnych (co będzie raczej trudne), albo spośród urzędników (co będzie się wiązało z dodatkowymi kosztami).
A może skoro radnym się "nie chce" - to niech ze swoich diet opłacą nadgodziny tym, którzy będą ich zastępować? Żart. To raczej nie przejdzie, bo już słychać gromki głos, że trzeba diety podnieść, bo są za niskie. To jak w takiej sytuacji jeszcze się dzielić?
Przejrzałam kilkanaście uchwał dotyczących powoływania pocztu sztandarowego w różnych samorządach. Powtarza się zapis, że członkowie pocztu mają "wykazywać się nienaganną postawą patriotyczną i obywatelską" (sic!). Jedne gminy ograniczają skład pocztu tylko do radnych, inne do radnych i urzędników. W dwóch przypadkach znalazłam zdanie: "członków pocztu sztandarowego wybierają radni gminy na pierwszej sesji Rady Gminy". I to mi się spodobało.
Tym, którzy myślą, iż sztandar Nowego Targu mało kogo obchodzi - polecam relacje sprzed trzech lat z obchodów 25-lecia poświęcenia tego insygnia. Zobaczycie tych, którzy się nie wstydzili go nosić.
Sabina Palka