15.11.2024, 09:16 | czytano: 2034

Michał Król: "Właśnie wracamy z Nepalu" (zdjęcia)

zdj. arch. Michała Króla
Zespół wspinaczy, wśród których jest nowotarżanin Michał Król wyznaczył nową trasę w Himalajach. W nocy przesłał nam krótką wiadomość oraz zdjęcia z wyprawy. Nową drogę nazwali "Butterfly Effect".
Himalaiści - Maciej Kimel, Michał Król i Mariusz Madej zdobyli Kyajo Ri (6187 m n.p.m.) w Nepalu, wytyczając nową drogę o nazwie "Butterfly Effect" na północno-wschodniej ścianie tej góry. Zespół wspinał się w stylu alpejskim przez cztery dni, bez poręczowania drogi.
"Trzy dni wspinania plus jeden dzień zjazdów, łącznie 34 wyciągi. Skrajne zmęczenie, odwodnienie i szczęście ostatecznie przyćmione wielką tragedią słowackiego wspinacza, Przyjaciela - Ondreja Huserki. To jemu dedykujemy nasze przejście - wierzymy że spoglądasz na nas z lepszego miejsca" - relacjonują uczestnicy wyprawy.

Na stronie Polskiego Himalaizmu Sportowego czytamy, że pierwotny plan zakładał zejście do Machermo po aklimatyzacji, niestety prognozy pogody nie dawały złudzeń i ze względu na trwające okno pogodowe i wizję popsucia pogody w najbliższych dniach musieliśmy podjąć natychmiastową decyzję o rozpoczęciu akcji górskiej.

"31 października o godzinie 5:45 Michał Król, Maciej Kimel i Mariusz Madej zaczynają wspinaczkę na ponad kilometrowej ścianie Kyajo Ri. Od początku zakładają działanie w stylu alpejskim: bez poręczowania i wspinania hakowego. Pierwszego dnia pokonują 500 metrów deniwelacji wspinając wymagające wyciągi mixtowe oraz klasyczne. Ściana od samego początku jest dosyć pionowa. - Wiedzieliśmy że jedyne miejsce biwakowe - względnie wygodne - znajduje się na wysokości około 5600 m - taki był też cel tego dnia. Po pokonaniu 15 wyciągów o godzinie 17:45 meldujemy się na półce biwakowej. Skromnej wielkości półka nie pozwala jednak na komfortowy biwak, co jedynie na kilka godzin przerywanego snu. Rano po szybkim topieniu śniegu kontynuujemy naszą linię" - opisują.

I dalej - "Pomimo znacznych trudności wspinanie idzie nam sprawnie i po pokonaniu 14 wyciągów znajdujemy się na komfortowej półce na wysokości 5900 m. Kolejny nocleg, śpimy w samych śpiworach bez płacht i namiotu. Rano czeka nas wejście na szczyt od którego dzieli nas zaledwie 300 metrów. Na początku wchodzimy na wierzchołek wschodni myśląc że wejście na wierzchołek główny to czysta formalność - jednak nic bardziej mylnego! Grań pomiędzy wschodnim i głównym wierzchołkiem jest bardzo poszarpana i wymaga wspinania."
Zejście ze szczytu było trudne - kilka zjazdów "w skomplikowanym labiryncie skalnych mnichów by dotrzeć do lodowca którym kontynuujemy zejście w stronę ABC. Po osiągnięciu wylotu lodowca wykonujemy jeszcze jeden zjazd by dostać się do dna doliny. Do ABC docieramy około południa - skrajnie zmęczeni, odwodnieni ale szczęśliwi. Po kilku następnych godzinach docieramy do wioski Machermo. Przebieg naszej drogi nie narusza integralności drogi rosyjskiej po przeanalizowaniu opracowań uznaliśmy, że będziemy wspinać się dziewiczym terenem nieopodal ich linii. W jednym miejscu nasze linie się przecięły na wysokości 5700 m" - opisują wspinacze.

źródło: Polski Himalaizm Sportowy, s/
Może Cię zainteresować
komentarze
www18.11.2024, 20:50
Pozazdrościć pasji. Dla takiej wyprawy wziąłbym nawet pożyczkę w Providencie. Choć chyba nie, aż takim ryzykantem nie jestem;-)
K215.11.2024, 13:24
Pozytywnie zakręceni
Kłak15.11.2024, 11:04
To jest wyczyn a nie jakiś tam góral w podróży panda.Graty
Chyba że o ćmę chodzi:)15.11.2024, 11:04
Butterfly to po Angielsku motyl ale o "Buterfly" jeszcze nie słyszałem
Skinheads 6915.11.2024, 10:12
Brawo Michał!Zaloga hc oi!pozdrawia.
Może Cię zainteresować
Zobacz pełną wersję podhale24.pl