Tylko dwoje właścicieli obiektów noclegowych z Zakopanego przyszło na posiedzenie Komisji Turystyki i Promocji, na którym miały być prezentowane plany dotyczące promocji miasta. Radni i burmistrz liczyli na lawinę pomysłów i burzę mózgów, a patrzyli na puste krzesła.
Zakopiańska sala obrad w Urzędzie Miasta zamieniła się w owalny stół do dyskusji nad pomysłami o sposobach promocji miasta. Radny Tymoteusz Mróz, przewodniczący Komisji Turystyki i Promocji zapraszał hotelarzy do wspólnej dyskusji. Niestety poza grupą radnych, burmistrza i jego zastępczyni przyszło tylko dwoje przedstawicieli branży.Podczas dyskusji radny Jan Gluc zauważył, że Zakopane i jego legenda zostały zbudowane przy okazji dużych imprez sportowych i jako jedno z niewielu miast nie tylko nie dokłada do sportu, ale wręcz na nim zarabia.- Jako miasto zostaliśmy zepchnięci do defensywy. Dlaczego mamy tylko kilkaset metrów tras biegowych, podczas gdy możemy mieć 2-3 km? Już dawno mówiliśmy o kamieniołomach, gdzie można by magazynować śnieg - mówił radny Jan Gluc.
Pani Anna, która przysłuchiwała się obradom radnych zaproponowała, aby postawić na regionalizm. - Teraz jest trend wspierania małych lokalnych sklepów. Dlaczego nie przełożyć tego na turystykę? Duże korporacje zjadają sedno tego, po co ludzie przyjeżdżają. Oni przyjeżdżają dla naszej kultury, tej góralszczyzny. Tu mieszkasz u górala lub zakopiańczyka, a nie w sieciówce. Jedzie się też po relacje: “gość w dom, Bóg w dom”. Jako miasto jesteśmy rozsypani. Jeden chce tak, drugi inaczej. Gali została tylko garstka. Niedługo otworzą nam rezerwat. 70 proc. ubranych po góralsku nie ma nic wspólnego z góralami - mówiła podczas komisji pani Anna.
Powrócił także temat Sylwestra Marzeń i strategii promocji miasta. - Ten sylwester wyrządził nam wizerunkowo więcej szkody niż pożytku. Przypięto nam łatkę stolicy disco-polo, której ciężko będzie się pozbyć. To jest moje zdanie, ale czy tak naprawdę jest, to będziemy wiedzieć dopiero jeżeli powstanie strategia - mówił radny Tymoteusz Mróz.
e/s