Ostra wymiana zdań pojawiła się podczas dyskusji nad nowymi stawkami za odbiór odpadów komunalnych w gminie Czarny Dunajec. Przypomnijmy, że w październiku radni odrzucili propozycję burmistrza, by podnieść stawkę o 43 procent i tym samym zbilansować koszty wywozu odpadów. W zamian burmistrz zagroził obcięciem środków dla sołectw na bieżące potrzeby i drobne remonty.
Temat powrócił w poniedziałek, 25 listopada, ale jako kompromisowa propozycja grupy radnych popierających burmistrza, którą przedstawił w ich imieniu Dariusz Łaś. Podwyżka stawki o 20% miała podwyższyć opłatę do kwoty 25,20 zł od osoby (obecnie jest to 21 zł). Dziesięć i basta!
Jednak szybko z kontrpropozycją wystąpili radni PiS. Kazimierz Kois zaproponował 10% podwyżkę.
- To nie tak, że chcemy zrobić na złość burmistrzowi, ale to było dyskutowane z ludźmi. Prosili, by dać rządowi szansę, który obiecał, że wszystko będzie tańsze. W związku z tym, jak rzeczywiście będzie wszystko tanieć, to wtedy dołożymy drugie 10%. Nie ma co teraz dolewać oliwy do ognia bo to odniesie odwrotny efekt - przekonywał obrazowo.
Jednak poruszenie wśród wszystkich radnych wzbudziły jego kolejne słowa.
- Odniosę się do radnej Garczek, która zaciekle walczyła o podwyżkę na radzie budżetu. Nie wiem skąd u pani tyle agresji tłumacząc, że "jak se dały narobić dzieci, to niech teraz płacą". Proszę mi nie wyłączać mikrofonu, bo jeszcze nie skończyłem! Obraziła pani moją żonę i wszystkie kobiety, które pani zdaniem "dały se narobić dzieci". Firmy, jak moja, podpierają budżet gminy i z tego macie swoją pensję - dodał radny PiS.
A potem wypomniał też Dariuszowi Łasiowi, że skoro reprezentuje Konfederację, to nie powinien wychodzić z propozycją podwyżek, skoro Konfederacja jest... przeciw podatkom.
Ja tylko cytowałam
Na ripostę Małgorzaty Garczek nie trzeba było długo czekać.
- Pan chyba nie rozumie tego, co się mówi publicznie. Przekręca pan kontekst wypowiedzi. Powiedziałam wyraźnie, że to nie są moje słowa tylko osoby, która przyszła, i powiedziała, że jeśli ktoś ma większą ilość dzieci to dlaczego ona jako samotna kobieta ma dopłacać do tego. Chodziło jej o zniżki. Ja sama mam troje dzieci i jesteśmy rodziną wielodzietną więc niech pan nie mówi, że kogokolwiek obraziłam. A wracając do podwyżki to miejcie świadomość tego, że budżet nie jest z gumy. Dalej będziemy udawać, że jesteśmy na tyle zamożną gminą, że będziemy dokładać do śmieci z pieniędzy sołeckich? Co my ludziom powiemy? Że nie zrobiliśmy drogi, bo zapłaciliśmy wam śmieci?
Nie ma na to mojej zgody
Daniel Domagała dopytywał ile dokładnie wynosiły wpłaty od mieszkańców, a ile musiała dopłacić gmina. Jak wylicza skarbnik, w minionym roku trzeba było dołożyć 1,7 mln zł, z czego 600 tys. zł wynikało z przysługujących ulg dla dużej rodziny i za kompostowanie. W tym roku zabraknie 3,8 tys., więc około 2,2 mln zł trzeba będzie dopłacić. I nawet przy 20-procentowej podwyżce zabraknie nadal 1,3 mln zł.
- Im więcej dokładamy, to tym bardziej stawki podnoszą. Nie ma na to mojej zgody - zaznacza Paweł Dziubek, radny PiS.
Ostatecznie w głosowaniu radni odrzucili najpierw projekt komisji, by ograniczyć podwyżkę do 10%. Potem głosowali w sprawie 20-procentowego wzrostu. I tu podzielili się głosami po równo, tak zwolennicy, jak i przeciwnicy projektu. Wynik bowiem był 10:10 przy jednym głosie wstrzymującym się.
uchwała nie przeszła, podwyżki nadal nie ma.
Józef Figura