NOWY TARG. Odwołali prezesa, ale nie wybrali następcy. Pracownicy wciąż nie dostali wypłat, bo tylko odwołany prezes ma dostęp do konta. Czy będą zawiadomienia o przestępstwie popełnionym przez Radę Nadzorczą?
Sprawa nieoczekiwanie znalazła się w porządku poniedziałkowych obrad połączonych komisji Rady Miasta. Chodzi o nagłe zwolnienie Adama Jamińskiego, prezesa Nowotarskiej Telewizji Kablowej. O sprawie informowaliśmy już dwukrotnie. Argumenty, jakimi kierowali się członkowie Rady Nadzorczej okazały się kuriozalne.Przebieg obrad przypominał momentami salę sądową, gdzie w rolę prowadzącego wcielił się Maciej Tokarz. Stronami był odwołany prezes Adam Jamiński i dwoje z trojga członków odwołującej go Rady Nadzorczej - Dorota Burdyn i Łukasz Ambroży oraz wiceburmistrz Krzysztof Trochimiuk. Wnioski z tej "rozprawy" okazały się szokujące.Nic nie wskazywało, że zostanę odwołany
Dopytywany o przebieg wydarzeń z 27 stycznia, Adam Jamiński podkreśla, że został odwołany bez podania przyczyn podczas zwyczajowego posiedzenia Rady Nadzorczej.
- Sposób rozmowy i informacje dotyczące mojej wizji rozwoju spółki nie wskazywały na to, że będę odwołany. W pewnym momencie ogłoszono przerwę w obradach, po której zostałem poinformowany, że RN musi obradować bez mojej obecności. Po dwóch godzinach do NTvK przyjechał Łukasz Ambroży z pismem z odwołaniu mnie i ż pytaniem czy wyrażam zgodę, by pełnić obowiązki przez następny miesiąc. To było absurdalne, nie podpisałem tego - wspomina były prezes.
To kto tu teraz rządzi?
Z trojga członków RN tylko mniejszościowy udziałowiec - Natalia Gąsior była przeciwna odwołaniu, którym miała zostać zaskoczona.
Zaskoczenie radnych wywołał fakt, że Rada podjęła decyzję o zwolnieniu prezesa nie mając w zanadrzu innej kandydatury. Jednym z efektów takiego działania jest to, że do dziś pracownicy NTvK nie dostali pensji, bo... nie ma osoby upoważnionej do wykonania przelewu.
- To kto teraz zarządza spółką? Czy został złożony wniosek o ustanowienie kuratora? W obrocie gospodarczym nie może funkcjonować spółka bez zarządu! - nie kryje irytacji Maciej Tokarz.
Po co nam telewizja?
Pytana o przyczyny zwolnienia prezesa, Dorota Burdyn wymienia - jej zdaniem - nieodpowiednie podejście do spraw biznesowych i rozwoju spółki, które nie było zgodne z koncepcją, którą sam napisał przejmując swoje obowiązki. Miał także przekroczyć swoje uprawnienia zwracając się do Rady o pożyczkę 300 tys. zł. bez wcześniejszego uzgodnienia tego z RN.
- Była dyskusja po co telewizja, skoro jest wniosek w sejmie o zakazanie prowadzenia samorządom własnych mediów. Prezes nie pozyskał reklamodawców, a argumentacja, że się to "nie spina" jest nie na miejscu. Każde medium działa na reklamodawcach. Sygnały były mu wysyłane już wcześniej - przekonuje Dorota Burdyn.
A kto ma dostęp do konta?
Tłumacząc, dlaczego pracownicy nie otrzymali wynagrodzenia, Jamiński przyznał, że kilka dni po swoim odwołaniu, 31 stycznia dostał maila z prośbą, by przekazać uprawnienia księgowej do konta firmowego.
- Ja też nie dostałem jeszcze wynagrodzenia za styczeń. Byłem przy tym szantażowany, że to z mojego powodu pracownicy nie dostali pieniędzy - tłumaczy.
Dorota Burdyn przyznaje, że zwróciła się z taką propozycją, dodaje przy tym, że odchodząc prezes nie rozliczył się, a wszelkie upoważnienia ma na swoim koncie. Jako jedyny ma dostęp do konta bankowego.
Podżeganie do przestępstwa?
- Przecież zwalniany pracownik powinien przekazać sprawy, dostępy i podpisać protokół zdawczo -odbiorczy. Odwołaliście prezesa nie zastanawiając się nad konsekwencjami? Przecież on jakby chciał, może oczyścić wam konto! - grzmiał radny Jan Sięka.
Maciej Tokarz, prawnik z wykształcenia przypomniał, że to może być traktowane jak przestępstwo narażenia spółki na znaczne straty za co grozi nawet do trzech lat więzienia. A nakłanianie odwołanego prezesa do przekazania księgowej dostępu do konta uznał wręcz za podżeganie do popełnienia przestępstwa.
Sytuacja była dramatyczna
Tłumacząc się ze swojej działalności Adam Jamiński przyznał, że przejmując spółkę nie był do końca poinformowany w jakiej jest ona kondycji.
- A ta była od początku dramatyczna. Dochodziło do sytuacji, gdy zastanawialiśmy się czy wystarczy na wynagrodzenia. Informacje były przekazywane Radzie Nadzorczej, temat kondycji finansowej nigdy nie był przedmiotem rozmowy podczas posiedzeń. Na koniec roku podjąłem temat pozyskania środków zewnętrznych. Wniosek, który złożyłem do Rady Miasta nie był wiążący - to była tylko próba informacji czy spółka może pozyskać środki - mówił Jamiński.
Jak podkreślał - dział medialny od lat przynosi straty. W 2023 roku nadwyżka z abonamentów kablówki wystarczała na pokrycie jego działalności.
Kto ma konto NTvK na Facebooku?
Za jego rocznych rządów dział medialny zmniejszył się do 2 dziennikarzy i operatora. Jedna z dziennikarek przeszła na emeryturę, a z fotografem, czyli byłym prezesem Pawłem Kosem, Jamiński nie przedłużył umowy. Dział techniczny skurczył się też z 4 do 3 osób.
Pogłoski o tym czy nieprzedłużenie umowy fotografowi miało być powodem zwolnienia Jamńskiego pozostały jedynie w sferze domysłów. Jednak przy okazji wyszedł na jaw inny kuriozalny incydent. Okazało się bowiem, że facebookowy profil NTvK nadal jest zarejestrowany na prywatne konto Pawła Kosa.
To do kogo trafiłyby pieniądze z reklam?
- Właściwie konto na Facebooku nie jest własnością spółki. Prowadziłem rozmowy o przekazanie uprawnień, by właścicielem była NTvK. Nie udało się tego osiągnąć. Czyli właścicielem jest osoba z zewnątrz - przyznaje Jamiński. - Były próby porozumienia czy planuje dalszą współpracę, ale nie było odpowiedzi na prośby o udostępnienie Facebooka.
- To jeśli konto nie należy do NTvK, a do byłego prezesa Pawła Kosa to do kogo trafiałyby pieniądze z reklam? - zadał retoryczne pytanie Jan Sięka.
Próbę mediacji w tej sprawie podejmowała radna Katarzyna Wójcik, jednak jak przyznaje - nie było woli ze strony "pana fotografa" - jak określiła poprzedniego prezesa Pawła Kosa.
- Moim zdaniem, ten dostęp do Facebooka był rodzajem zabezpieczenia przed rozwiązaniem umowy - podsumował Maciej Tokarz.
Bilans zysków i strat
Kończąc ten wątek posiedzenia, Maciej Tokarz zwrócił się do wiceburmistrza Krzysztofa Trochimiuka, by podał powody odwołania prezesa Adama Jamińskiego.
- To przygotowany bilans obrotu spółki, który był negatywny, plus argumenty członków Rady Nadzorczej - odniósł się krótko.
Na to tylko czekał Jan Sięka, który przytoczył wyniki jakie osiągała spółka od 2019 roku, gdy rokrocznie znajdowała się "pod kreską". I tak po rocznych rządach Doroty Burdyn straty sięgały 20 tys. zł. Końcem 2022 roku, gdy przez rok rządził Przemysław Bolechowski spółka była na minusie sięgającym 196 tys zł, a w 2021 było to 222 tys. zł.
Ważniejszy okazał się były prezes niż spółka
- Wszyscy poprzedni prezesi od 2019 mieli straty. Za poprzedni rok też była strata, ale sięgająca około 25 tys. zł z czego 15 tys. to nieuregulowane płatności za faktury z lat 2022 i 2023. Można więc powiedzieć, że spółka prawie wyszła na zero i jest na dobrej drodze, by wyszła "ponad kreskę". I państwo zwolniliście takiego prezesa? Był prezes, który spółkę doprowadził na skraj bankructwa i jego nie odwoływaliście, a jest nowy, który ją prawie wyprowadził na prostą i pożegnał się ze stanowiskiem - kwituje Sięka.
- Z mojej perspektywy ważniejszy okazał się poprzedni prezes i w związku z tym obecny musiał się ze stanowiskiem pożegnać - skwitował Maciej Tokarz.
"Meganieprofesjonaliści"
- Czułam się momentami jak na sali sądowej. Moje odczucia? Cały ten proceder dotyczący zwolnienia został przeprowadzony w mega nieprofesjonalny sposób. Nie raz zwalniałam osoby na wysokich stanowiskach i w głowie się nie mieści, że zostało tu zrobione coś tak nieprofesjonalnego. Trzeba się zabezpieczać na wszystkie sposoby. Tu wszyscy są poszkodowani. Totalny brak profesjonalizmu - podsumowała Agata Michalska..
Józef Figura