Psy we wsi to nieodmienny element krajobrazu. Jednak wałęsające się zwierzęta to coraz większe zagrożenie, które zauważają także radni. Co zrobić, by problem nie narastał - zastanawiali się radni Lipnicy Wielkiej.
Przyczynkiem do dyskusji okazało się przyjęcie - jak co roku - gminnego programu opieki nad zwierzętami. Uchwała reguluje obowiązki gminy, przedstawia miejsca, do których mają trafiać bezpańskie psy czy koty, a także gospodarstwo, do którego mogłyby trafiać zwierzęta gospodarskie odebrane właścicielom.Problem wałęsających się psów jednak szczególnie zaintrygował radnych.
Wójt Mateusz Lichosyt tłumaczy, że "problem jest znany" jednak to mieszkańcy powinni zgłaszać, gdzie są bezpańskie psy. W razie potrzeby są one wyłapywane i odwożone do schroniska.
- W zeszłym roku kilka takich "łapanek" było. Oczywiście wymagana jest profilaktyka i edukacja mieszkańców. Mogę to potraktować jako wniosek, by na spotkaniach wiejskich przypominać o obowiązkach właścicieli psów. Na każdym zebraniu taka informacja i komentarz się pojawią - deklaruje wójt.
Konrad Gonciarczyk zwraca uwagę, że bezpańskie i dziczejące psy potrafią się kumulować w watahy.
- Jeśli się zbierze 5-6 sztuk to już są niebezpieczne dla ludzi, także dla zbieraczy runa leśnego. Trzeba zapobiegać takiemu kumulowaniu się psów w terenie - podkreśla radny.
Przewodniczący rady Andrzej Karkoszka zauważa, że warto ostrzec mieszkańców przed odpowiedzialnością karną jaka spoczywa na właścicielach psów.
- Ludzie powinni być świadomi, że jeśli zwierzę wyrządzi krzywdę to właściciel ponosi odpowiedzialność karną. Jeśli sytuacja jest drastyczna i jest agresywny pies to policja ukarze właściciela. Zdrowie i życie ludzi są najważniejsze - podkreśla.
- Tylko problem w tym, że w większości nawet to nie wiadomo czyje to pieski - zauważa Henryk Kowalczyk.
fi/


