12.04.2025, 12:38 | czytano: 2001

Świat górzysty Zosi Szwajnos i jej pasje wydobyte z pudełka (zdjęcia)

Wernisaż wystawy Zofii Szwajnos przyciągnął do Czerwonego Dworu prawdziwe tłumy. Zdj. Józef Figura
- Takiej wystawy, odkąd Czerwony Dwór funkcjonuje, nie było - przekonuje Małgorzata Wonuczka - Wnuk otwierając wystawę Zofii Szwajnos. - Ilością pasji tej jednej kobiety, można by obdarzyć przynajmniej kilka osób.
Jednak niemal wszystkie te pasje łączy jedno - świat Zosi Szwajnos widziany jest z górskiej perspektywy. Stąd wspinaczkowe motywy w malarstwie, ale i rzeźbie czy ceramice. Pasje artystki nie ograniczają się do tego. To także tkanina, odzież, malowane chusty.
Jak zauważa Anna Buńda-Dorula, która przygotowała wystawę - w Czerwonym Dworze możemy zobaczyć kawał świata - Elbrus, Alpy, Tatry i Himalaje. To także plastyczny kawał świata - malarstwo sztalugowe, odzież, ceramika, brąz z całą masą technik.

- Jest człowiek, jego zmaganie z naturą, ze sobą, wychodzenie poza swoje granice. Jest natura - silna, ale i delikatna, i ulotna jak kwiat. Jest i kobiecość, ale nie traktujcie jej powierzchownie jako odzienie, falbankę i biżuterię, tylko przypatrzcie się jaka tu jest walka o siebie i swoją pasję. Nie da się nie zauważyć, że ten świat jest górzysty, bo góry dla Zosi są jak powietrze - ona nie da rady bez nich funkcjonować - podsumowuje kuratorka wystawy.

Jak przyznaje Zofia Szwajnos, odpowiadając na Zaproszenie Czerwonego Dworu poczuła wiatr w skrzydłach. I wróciła do pasji, którą zajmowała się jeszcze podczas nauki w zakopiańskim Kenarze, gdzie koncentrowała się na rzeźbie i snycerstwie.

- Od 30 lat nie rzeźbiłam w brązie I choć było mi ono bliskie to traktowałam je trochę po macoszemu. Nad jedną z rzeźb "Tańcząca z Halnym" pracowałam w 2011. Ale nie dokończyłam jej, schowałam do pudełka po butach. I w końcu musiałam to pudełeczko otworzyć i dokończyć pracę. Powstała nowa rzeźba - wspomina artystka.

Zapraszając do odwiedzania wystawy w Centrum Kultury Rodzinnej Czerwony Dwór, jego dyrektorka podkreśla jak ważne jest promowanie rodzimych artystów.

- Są osoby, które twierdzą, że w Zakopanem nic się nie dzieje, zwłaszcza w sferze kultury. Że trzeba sprowadzać artystów z wielkich miast, by ożywić życie kulturalne Zakopanego. Mam przeświadczenie, że trzeba odkrywać i pokazywać wspaniałych ludzi Podhlala, którzy często żyją za płotem, albo pracują z nami o d lat i nie wiemy nic o ich twórczości. Będę powtarzać jak mantrę, że Podhale jest bogate ludźmi wrośniętymi w tę skalną ziemię - podkreśla Małgorzata Wonuczka - Wnuk.
Józef Figura
Może Cię zainteresować
komentarze
Ciekawe12.04.2025, 14:22
Czy w Zakopanem nic się nie dzieje, zwłaszcza w sferze kultury - to oczywiście kwestia, której nie da się rozstrzygnąć jednym, schematycznym stwierdzeniem: tak/nie. Co zaś się tyczy regionu bogatego w ludzi i ich talenty, to dotyczy to nie tylko Podhala (choć w Polsce nadmiernie, przy wielu okazjach przypomina się tylko ten region, jakby inne nie miały nic, albo mało do zaoferowania) - każdy region ma ciekawych, uzdolnionych ludzi i piękne miejsca, które warto promować. Jednak skupienie się tylko na "rodzimości" i "swojości" może wartość, tego, co rodzime i dobre udusić na amen. "Rodzimość i swojość" pewne swojej wartości nie powinny się bać przejrzeć w zwierciadle "inności" wykraczającej poza granice regionu, bo ich wartość wtedy może nabrać uniwersalnej wyrazistości i siły przekazu. Hołdowanie tylko "rodzimości", jak i tylko "wielkomiejskiej światowości" może świadczyć o prowincjonalizmie w najgorszym jego znaczeniu.
Może Cię zainteresować
Zobacz pełną wersję podhale24.pl