14.04.2013, 10:41 | czytano: 3455

Sąd uznał, że trener obraził zawodniczkę. Jagna Marczułajtis i jej mąż mają być oficjalnie przeproszeni

zdj. Michał Adamowski
Sąd Apelacyjny uznał, że trener Paweł Dawidek obraził podczas Mistrzostw Polski w Snowboardzie, rozgrywanych w Jurgowie 28 lutego 2011 r., Jagnę Marczułajtis Walczak oraz jej męża Andrzeja Walczaka. Trener ma ich przeprosić w stosownym oświadczeniu. Wyrok jest prawomocny.
W trakcie rozgrywanych Mistrzostw Polski, trener miał w sposób wulgarny zwrócić się do obecnej posłanki słowami "stara p... do domu". Pod adresem jej męża dodać "ćwoku, do domu dzieci pilnować". Trener zaprzeczał tym oskarżeniom.
W uzasadnieniu wyroku czytamy: "Do obrażenia powoda Andrzeja Walczaka pozwany przyznał się w toku procesu, twierdząc jednak, że słowo "ćwok" nie jest dla niego słowem obraźliwym. Kluczowe dla powyższego ustalenia, zdaniem Sądu Apelacyjnego, było to, że pozwany pochwalił się osobom obecnym na starcie, że obraził powódkę oraz stwierdził, że z tego powodu najwyżej zapłaci 500 zł kary. Kilka osób obecnych na starcie i słyszących tę wypowiedź pozwanego, potwierdziło ją".

Sąd Apelacyjny w Krakowie zdecydował, że trener ma przeprosić Jagnę Marczułajtis-Walczak i jej męża w oświadczeniu zamieszczonym na stronie internetowej Polskiego Związku Snowboardu oraz zapłacić 5 tys zł na rzecz Polskiego Towarzystwa Walki z Mukowiscydozą z siedzibą w Rabce Zdroju.

opr.s/
Może Cię zainteresować
komentarze
zorro18.04.2013, 21:34
no to borsuk zapłaci, a może król pomoże, na biednych nie trafiło, obaj kręcą a na pzsnow dla święta
KTT16.04.2013, 20:07
Więcej splendoru dla Pani Poseł Jagny Marczułajtis przyniosło by odstąpienie od CAŁEGO procesu...Jest powiedzenie : "pokora przebija niebiosa". Trener zachował się ...niepoprawnie. To wszyscy wiedzą . A czy Pani Poseł nie ma nic sobie do zarzucenia ???........." Jeśli ktoś nie zgrzeszył niech pierwszy rzuci kamień"..... tyle...
Psychiatra16.04.2013, 11:01
Widzę że przydałaby ci się transfuzja jadu, który masz w sobie i to by było na tyle, bo istnieje zagrożenie że się nim zadławisz.
i to by bylo na tyle16.04.2013, 08:49
wstretne babsko i to by bylo na tyle
kseniax16.04.2013, 08:07
Nie mają się już w Polsce czym sądy zajmować...
klio15.04.2013, 02:02
Karę niech zapłaci ,bo pieniądze na chore dzieci są potrzebne,a z przeprosinami to niech się wstrzyma.
max15.04.2013, 02:01
A w którym miejscu ich obraził?Nie widzę tu żadnej obrazy tylko stwierdzenie faktu.
Zorientowany14.04.2013, 18:25
Sąd Apelacyjny nie miał żadnych wątpliwości co do tego, że pozwany Paweł Dawidek obraził podczas Mistrzostw Polski w Snowboardzie, rozgrywanych w Jurgowie 28 lutego 2011, powódkę Jagnę Marczułajtis Walczak. Do obrażenia powoda Andrzeja Walczaka pozwany przyznał się w toku procesu, twierdząc jednak, że słowo ćwok nie jest dla niego słowem obraźliwym. Kluczowe dla powyższego ustalenia, zdaniem Sądu Apelacyjnego, było to, że pozwany pochwalił się osobom obecnym na starcie, że obraził powódkę oraz stwierdził, że z tego powodu najwyżej zapłaci 500 zł kary. Kilka osób obecnych na starcie i słyszących tę wypowiedź pozwanego, potwierdziło ją. Sąd Apelacyjny w Krakowie stwierdził, że próba obrony pozwanego, polegająca na twierdzeniu, że na starcie przyznał się do obrażenia ?chłopa Jagny? a nie powódki jest nielogiczna ? pozwany nie mógłby bowiem tak powiedzieć, skoro sam uważał, że słowo ćwok nie jest obraźliwe. Równocześnie Sąd Apelacyjny stwierdził, że zeznania świadków strony pozwanej, że nie słyszeli słów obrażających powódkę, nie wyłączają możliwości usłyszenia tych słów przez inne osoby obserwujące zawody i stojące za linią mety, z których kilka potwierdziło, że na własne uszy słyszało obrażenie powódki przez pozwanego. Sąd Apelacyjny stwierdził też, że nie ma żadnych wątpliwości co do tego, że podczas tych zawodów doszło do istotnych nieprawidłowości przy ich organizacji. Zdaniem Sądu Apelacyjnego najpoważniejsza nieprawidłowość to wystartowanie zjazdu półfinałowego z udziałem niewłaściwej zawodniczki, w sytuacji, gdy było to niezgodne z wynikami pomiaru czasu i informacjami podawanymi starterowi przez kierownika pomiaru czasu. Sąd stwierdził, że osoby dopuszczające tę parę do startu musiały mieć świadomość niezgodności wyników wyświetlonych na tablicy z wynikami zarejestrowanymi przez pomiar czasu i podawanymi przez kierownika pomiaru czasu. Niemożliwe jest by, dysponując informacjami od kierownika pomiaru czasu opartymi o wydruki z chronoprintera, starter nie wiedział, kto powinien startować w pierwszej parze półfinałowej. W ocenie Sądu zawodniczki nie powinny rozpocząć startu dopóki się nie wyjaśniło kto powinien jechać w półfinale. Dopuszczenie do takiego startu było zdaniem Sądu co najmniej rażącym zaniedbaniem. Sąd Apelacyjny zwrócił też uwagę na nieprawidłowość polegającą na obsadzie składu sędziowskiego. Spośród piątki sędziów bocznych w dniu 28 lutego 2011, trzy osoby były dziećmi sędziego głównego a jedna jego bratem. Sąd Apelacyjny stwierdził, że nie zdarza się, by niemal wszyscy sędziowie stanowili jedną rodzinę do tego związaną także z jednym ze startujących zawodników (również synem sędziego głównego). Natomiast za niewyobrażalną uznał Sąd Apelacyjny sytuację, w której zawodnicy i sędziowie nie wiedzą na podstawie jakiego regulaminu rozgrywane są zawody. Jedyny egzemplarz regulaminu uchwalonego przez Polski Związek Snowboardu, którym według pozwanego rządziły się zawody miał prezes związku, ale jego treść nie dotarła do zawodników ani do sędziów.
Snikki14.04.2013, 13:49
A mówili ,że w sądach nie ma sprawiedliwości.Tym razem była,wiwat PO,Niech Żyje,Niech Żyje!!!!!
tfu14.04.2013, 12:04
te wszystkie związki to jeden przewał [vide piłkarski ], jak pijawki obsiadają je ludzie którzysport mają gdzieś a liczy się dla nich tylko to ile dla siebie mogą wyciągnąc. Działacze- hahaha tfu!!!!! widziaem film w tv i słyszałem na własne uszy słowa pana [tfu] trenera pod adresem pani Jagny
Może Cię zainteresować
Zobacz pełną wersję podhale24.pl