07.07.2013, 12:40 | czytano: 1582

Andrzej Milewski: Patriotyzm Objawia się Różnie - odc. 21

III Nowotarskie Spotkania z Melpomeną czyli o zaletach i wadach festiwalu teatralnego będącego podsumowaniem sezonu 2012/13 w Nowym Targu, który natchnął poetę z Podhala w sposób teatralnie patriotyczny do napisania tego odcinka felietonu.
Podczas III Nowotarskich Spotkań z Melpomeną mających miejsce w nowotarskim MOK-u w dniach 16 i 17 czerwca br. widziałem wszystkie trzy przedstawienia, a nawet miałem okazję brać udział w ostatniej sztuce. W tym odcinku przedstawię kilka podsumowujących przemyśleń na temat tegorocznych spotkań teatralnych od strony widza, jak i od strony aktora amatora.
Zacznę od plusów. Największą zaletą jest sam fakt odbywania się w miasteczku po raz kolejny tego typu imprezy kulturalnej. Kolejnym plusem było sprowadzenie przez organizatorów z MOK-u krakowskiego teatru Norma, który pierwszego dnia festiwalu pokazał na scenie spektakl Tango Sławomira Mrożka w reżyserii Jerzego Hojdy, w wykonaniu zawodowych aktorów. Drugiego dnia wystawiono drugą i trzecią sztukę, były nimi amatorskie przedstawienia: Nowe T oraz Ruszcie księżyc kolanem w wykonaniu grup teatralnych działających pod skrzydłami MOK-u, oba dzieła reżyserował znany z nowotarskiego Salonu Poezji Marcin Kalisz ze Starego Teatru w Krakowie, zaś pomocą służyła Małgorzata Warcicka.

Brak było kardynalnych minusów w pierwszym spektaklu Tango zrealizowanym i wykonanym przez profesjonalnych aktorów i zawodowego reżysera. O ile od początku w spektaklu można było doszukać się symbolicznego odniesieni do tańca, a na zakończenie sztuki i sam taniec był przedstawiony dosłownie, na scenie aktorzy odtańczyli tango. Taniec tango w jego dwóch formach to motyw przewodni pierwszej sztuki. O tyle w drugim i trzecim przedstawieniu było inaczej. Ponieważ komplementy i przytakiwanie samo w sobie prowadzi często do zastoju i zepsucia opiszę również drugą stronę medalu III Nowotarskich Spotkań z Melpomeną.

Podstawowe zaniedbanie w przedstawieniu pt: Nowe T to brak przełożenie tytułu na treść spektaklu. Tytuł sam w sobie powinien być celem, kierunkiem do celu, głównym motywem, sercem, sednem, priorytetem, przeznaczeniem i motorem przedstawienia, który napędza i naprowadza widza, aktorów oraz reżysera. Brak jakiegokolwiek przełożenia treści tytułu na fabułę sztuki Nowe T daje swobodę widzowi na indywidualną interpretację czyli na doświadczenie totalnego chaosu lub doświadczenie postmodernistycznej, awangardowej estetyki. Estetykę tą wychwycili niektórzy widzowie wyrażając swoją myśl słowami rodzaju: o co chodziło z tymi pudłami, które walały się po całej scenie a, o które młodzież potykała, i na których wyżywała się. Co oznaczały te pudła? Usłyszałem też zdania typu: ‘Gdybym za ten spektakl zapłaciła pięć złotych to domagałabym się zwrotu pieniędzy’ lub ‘Mam nadzieję, że kiedyś zobaczę spektakl najgorszy w moim życiu i wtedy powiem o tym, że może być'.

W przedstawieniu Nowe T można było wyłapać oprócz wadliwego tytułu oraz złego wykorzystania pudeł kartonowych jeszcze wiele innych widocznych niedociągnięć. Jedna z osób oglądających sztukę wysunęła przypuszczenie, że brak było scenariusza, co reżysera wcale nie poruszyło, który stwierdził następnie z przekonaniem, że każdy aktor grał to co chciał. Gdyby ten sposób myślenia zastosować do Tanga, to reżyser Jerzy Hojda już dawno przestałby być reżyserem. Gdyby sposób myślenia reżysera Marcina Kalisza zastosować dla kierowcy autobusu to musiałby on powiedzieć pasażerom: Proszę Państwa, ja nie będę kierować, wysiadam. Teraz każdy pasażer może kierować autobusem bez względu na to, czy ma prawo jazdy na autobus czy nie ma. Zatem każdy pasażer może obejść się beze mnie i odwieść teraz pod sam próg swojego domu.

Inny widz po spektaklu Nowe T stwierdził, że ‘Darowanemu koniowi nie patrzy się w ...’

Ja na pewno nie popatrzę jeszcze długo nikomu w oczy, gdyż zostałem oślepiony za sprawą reflektorów świecących prosto w moją twarz podczas całego spektaklu Nowe T. Siedziałem w czwartym rzędzie pod bezpośrednim ostrzałem reflektorów, które są przeznaczone do oświetlenia sceny i czułem się jakbym był wyciągnięty do odpowiedzi. Ja jako szary widz w teatrze nic nie mam przecież do powiedzenia, ale za to wszystko do oglądania i słuchania!

Publiczność ceni sobie intymność w teatrze lub kinie, która buduje nastrój sztuki czy filmu. Tą intymność przecież rozprasza światło punktowców skierowanych wprost na widownię! Czemu to służyło? Czy wspomnianej wyżej estetyce i braku profesjonalizmu? Jeszcze nigdy nie czułem się na widowni tak nagi w ubraniu. Zrobię podobnie jak mój mówca i darowanemu spektaklowi nie będę się przyglądał i pozwolę mu odejść po to, by pozbyć się zniesmaczenia o nazwie Nowa Tekturowa Trauma.
Natomiast trzeci ostatni spektakl pt: Ruszcie Księżyc Kolanem to dzieło również w reżyserii Marcina Kalisza. Przedstawienie to było oparte na dramacie Williama Saroyana Zabawa Jak Nigdy, którego akcja dzieje się w portowej knajpie w San Francisco, w 1939 roku. Autor we fragmencie dramatu opisuje tawernę następująco:
"Nastrój jest teraz ciepły i naturalny; swobodny i amerykański. Każdy robi to co uważa, że robić powinien, albo robić musi. W zachowaniu każdego jest głęboko tkwiąca amerykańska naiwność i zaufanie do innych. Nikt z nikim nie współzawodniczy. Nikt nie czuje do nikogo nienawiści. Każdy żyje i daje żyć innym. Każdy idzie za swoim przeznaczeniem tak, jak mu się to wydaje słuszne albo zapomina o swoim przeznaczeniu, jeśli mu się to wydaje słuszne. Mimo że wszyscy są śmiertelnie poważni, na scenie panuje uśmiech i dobry humor. Tu każdy jest sobą, a jednocześnie cząstką całości".

Pokojową atmosferę w knajpie portowej burzy Blick, który jest obrzydliwą postacią utożsamiającą zło i wszystko co najgorsze, jest on bezwzględnym szpiclem z policyjnej obyczajówki. W dramacie jak i przedstawieniu na deskach nowotarskiej sceny MOK, szpieg Blick stara się dopasować do otoczenia; nie rzuca się w oczy klientom przebywającym w knajpie, po to by ukryć swój prawdziwy cel. Blick przebrany jest za pracownika pobliskiej stoczni i wchodzi do knajpy starając zachowywać się jak prawdziwy pracownik stoczni. Jego priorytetem w dramacie jak i podczas całej sztuki jest ukrywania tożsamości policjanta pod przykrywką ubrania roboczego, Blick jest w pracy i szuka śladów na to, że w knajpie dochodzi do czynów niemoralnych - typu prostytucja. Gdy znajduje kobietę podejrzaną o prostytucję to przesłuchuje ją w sposób grubiański, taki, że część ludzi w lokalu jest przerażona, część obojętna, a tylko jeden pijany klient ma odwagę zwrócić mu uwagę, żeby szanował damę, z którą rozmawia. Szpicel ten jest bezwzględny, chłodny, wyrachowany jednym słowem sku***l i trudno jest, by na widok kobiecych łez odstawił gazetę i pocieszył płacząca niewiastę. Pocieszanie nie jest w jego stylu i jest rozmyciem charakteru postaci dokonanym przez reżysera. Dla roli tajniaka Blicka priorytetem jest służba i oczyszczenie lokalu z ladacznic. Trzecie przedstawienie i jego tytuł Ruszcie Księżyc Kolanem posiada również brak przełożenia tytułu na treść spektaklu.

Reżyser Marcin Kalisz, ma swoje wzory do naśladowania w sztuce reżyserii, są nimi: Jarocki, Grabowski, Lupa, Jarzyna, a z mistrzów aktorskich wymienia takie gwiazdy jak Jan Peszek, Małgorzata Hajewska, Krzysztofik. Zostaje tylko życzyć reżyserowi chęci do dalszej nauki, która będzie jeszcze długą i wyboistą drogą. Wysiłek opłaci się, gdyż w przyszłości spektakle Marcina Kalisza, mogą wspiąć się na wyższy poziom.

Trzy lata temu festiwal teatralny zawitał po raz pierwszy i na stale w stolicy Podhala za przewodnictwem Juliusza Chrząstowskiego i jego miłości do muzy teatru. Tegoroczne nowotarskie spotkania z Melpomeną potwierdzają, że jest w Nowym Targu zapotrzebowanie na działalność teatralną zarówno dla tych którzy z teatrem mają częsty jak i rzadki kontakt. III Nowotarskie Spotkania z Melpomeną potwierdzają też, że impreza odbędzie się po raz czwarty w przyszłym 2014 roku.

Pozdrawiam teatralnie wszystkich Czytelników Podhala24.pl związanych mniej lub bardziej z teatrem.

Andrzej Milewski
Może Cię zainteresować
komentarze
Jurek07.07.2013, 15:39
Przepraszam Panie Andrzeju ale straszliwy bełkot pan napisał. Widzę spory spadek formy.
Może Cię zainteresować
Zobacz pełną wersję podhale24.pl