Przedstawiciele władz Zakopanego udali się do Elżbiety Bojanowskiej - podsekretarz stanu w Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, aby wytłumaczyć jej dlaczego zakopiański samorząd, jako jedyny nie przyjął programu o przeciwdziałaniu przemocy na terenie gminy.
Do Warszawy pojechali radni miejscy, wicestarosta tatrzański i prawnicy. – Przedstawiliśmy pani minister nasze uwagi i wnioski dotyczące tej ustawy. Minister podzieliła nasze sugestie i chciałaby abyśmy, jako Zakopane wzięli udział w pracach nad zmianami w tej ustawie – mówi Grzegorz Jóźkiewicz, przewodniczący Rady Miasta w Zakopanem.Delegacja z Zakopanego zwróciła uwagę już na samą nazwę ustawy, która brzmi: Ustawa o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie, to według górali już na samym początku piętnuje podstawową komórkę społeczną, jaką jest rodzina. – We wszystkich środowiskach występuje przemoc, nie tylko w rodzinie, na pewno nie można mówić, że tutaj występuje ona na większym poziomie, niż gdzie indziej – kontynuuje Jóźkiewicz.Zakopiańscy radni już dziewięć razy nie uchwalili gminnego programu przeciwdziałania przemocy. Przypomnijmy Zakopane jest jedyną gminą w Polsce, która takiego programu nie ma. Przeciwnicy takiego rozwiązania przekonują, że pozwoliłby ona na niekontrolowane "zabieranie rodzicom ich dzieci". Zwolennicy tłumaczą, że pozwoli na przeciwdziałanie przemocy w rodzinie.
Już podczas poprzedniej kadencji radni przesłali do Trybunału Konstytucyjnego wniosek o sprawdzenie, czy ustawa jest zgodna z Konstytucją. Postępowanie zostało umorzone. Gdyż Trybunał stwierdził, że niewłaściwe było uzasadnienie. Teraz planuje się zmiany w tej ustawie.
Józef Słowik
Macie swój TK.....