ZAKOPANE. Rozpoczęła się rozbiórka zabytkowej willi Ros-Ami przy ulicy Tuwima, która paliła się już czterokrotnie. Na miejscu pojawiły się maszyny budowlane i ciężarówki, a także sąsiedzi i urzędnicy zaniepokojeni tą sytuacją.
Według sąsiadów willi jest niedopuszczalne, żeby rozbierać tak piękny budynek. - Na miejscu jest już koparka, która burzy zabytkową willę. Właściciel nie ma żadnych opinii biegłego, ani wyroku sadu sprawdzaliśmy, to. Chce wybudować ogromny apartamentowiec – skarżą się sąsiedzi. - Obiekt widnieje w miejskiej ewidencji zabytków. Inwestor nie złożył u nas żadnego wniosku o rozbiórkę. Nie ma też u nas żadnej decyzji sądu, ani opinii biegłego. Na tę chwilę można uznać rozbiórkę za całkowicie nielegalną – mówi Agnieszka Jandura z biura Miejskiego Konserwatora Zabytków UM w Zakopanem.
Właściciel willi przekonuje, że zamierza zrobić porządek nie tylko na swojej parceli, ale również w urzędzie. Bogusz Kiszela, syn właściciela domu, a zarazem prezes spółki LMP twierdzi, że wykonuje prace, na które wyraził zgodę sąd. Wcześniej poparte to było nakazem biegłego o rozbiórce domu.
- Biegły sądowy i sam sąd stwierdził wprost: burzyć – mówi Bogusz Kiszela. - Stanowi on zagrożenie dla ludzi. Przychodzą tutaj bezdomni i palą ogniska. Zajęli piętro, na którym wali się strop. To wszystko jest zgniłe. Niech ktoś zginie. Odpowiedzialni jesteśmy my, jako właściciele. Proszę niech przyjdzie burmistrz, pani konserwator, albo straż miejska i pilnuje budynku. Urzędnicy nie mają trybu, w którym mogliby, to wstrzymać. Czekamy na decyzję, aby ktoś się sprzeciwił i niech spróbuje nam to wstrzyma.
- Jak robiłem coś na swoich działkach do tej pory, to równałem takie domy z ziemią. Nie miałem takich problemów chociażby w Nowym Sączu. Przy tej ulicy zamierzam jeszcze kupić kilka innych domów i to nie koniec naszych inwestycji – zapowiada Kiszela.
Tekst i fot. Józef Słowik