Zarzuty zaniechania i niedopełnienia obowiązków usłyszał członek zarządu spółki Bania, którego zakopiańska prokuratura obarcza odpowiedzialnością za tragedię, jaka wydarzyła się w marcu tego roku pod kompleksem narciarskim w Białce Tatrzańskiej. Przypomnijmy, iż złamał się tam "witacz" przy jednym z wejść i przygniótł babcię z wnuczkiem. Oboje zginęli.
Drewniany "witacz" przewrócił na ziemię prawdopodobnie silny wiatr. Nieszczęśliwie w jego pobliżu znalazły się dwie osoby, starsza kobieta z dzieckiem. 70-letnia kobieta z Warszawy zginęła na miejscu, a jej 7-letni wnuczek zmarł w szpitalu.Po wypadku Prokuratura Rejonowa w Zakopanem wszczęła w tej sprawie śledztwo. Jak informuje zastępca prokuratora rejonowego Rafał Porębski, zarzuty usłyszała jedna osoba, członek zarządu spółki. To w jego kompetencjach, ustalili śledczy, leżało zarządzanie tego typu obiektami na terenie kompleksu. Postawiono mu zarzut umyślnego zaniechania i niedopełnienia obowiązku utrzymania budowli w odpowiednim stanie technicznym. Odpowie on też za nieumyślne spowodowanie śmierci dwóch osób. Grozi za to do 5 lat więzienia. Podejrzany złożył wyjaśnienia. Nie przyznał się do winy.
r/