NOWY TARG. - Góry są dla wszystkich. Ale trzeba brać odpowiedzialność za swoje czyny - mówi rowerzysta z Nowego Targu, który miał wczoraj wypadek na Oleksówkach. Około godz. 18.30 zjeżdżając z Turbacza nartostradą przez polany zderzył się czołowo z motocyklistą.
- Byłem już prawie na dole w wąwozie pod polaną Kasieczkowa, gdy w pewnym momencie zauważyłem jadącego naprzeciw motocyklistę. Trzymałem się prawej strony, nie miałem gdzie uciec, jechał prosto na mnie. Myślałem, że motocyklista odbije w swoją prawą - nie wykonał żadnego manewru. Uderzył we mnie czołowo, zrobiłem salto w powietrzu i upadłem na plecy. Mocno się wystraszyłem, rower był uszkodzony, nie byłem pewien czy mogę się ruszyć, myślałem, że jestem połamany, wszędzie była krew. Miałem otwartą ranę przedramienia i byłem mocno poobijany – opowiada rowerzysta.Rowerzysta i motocyklista wymienili krótko i po męsku parę uwag na temat jazdy, po czym motocyklista zawrócił i zjechał w dół. - Prosiłem żeby wezwał pomoc, mocno krwawiłem i nie wiedziałem, czy dotrę na dół – dodaje.- Postanowiłem zejść do asfaltu i tam czekać na pogotowie. Dotarłem do pierwszych domów na Oleksówkach, tam wezwano pomoc. W szpitalu lekarze założyli mi szwy na przedramieniu i palcach. Wszyscy mówią, że miałem wiele szczęścia – opowiada.
Policja prowadzi dochodzenie w sprawie wypadku i szuka motocyklisty. - Wszystko wskazuje na to, że rowerzysta i motocyklista zderzyli się czołowo na ścieżce. Motocyklista się zatrzymał, ale potem odjechał. Rowerzysta ma lekkie obrażenia. Tak wynika z ustaleń funkcjonariuszy - mówi mł. asp. Dorota Garbacz z Komendy Powiatowej Policji w Nowym Targu.
Rowerzysta do sprawy podchodzi przytomnie. - Sam kilka lat jeździłem motocyklem, więc znam temat. Nie chcę, żeby to był hejt na motocyklistów. Ale jak można uciec bez udzielenia pomocy i nie ponieść konsekwencji swoich czynów? - pyta.
r/