Wizyty u dentysty na Podhalu są coraz droższe. W pierwszym okresie pandemii koronawirusa trudno było umówić wizytę. Teraz sytuacja nieco się ustabilizowała, ale ceny w prywatnych gabinetach poszły w górę.
Stomatolodzy nie ukrywają, że ich medyczne usługi musiały podrożeć. Przyczyną jest przede wszystkim zakup sprzętu i środków ochronnych, zarówno dla nich, jak i samych pacjentów. Są jednak, takie gabinety, gdzie jak nas zapewniono, płaci się tyle samo, co przed pandemią.- Cały czas jest problem z dostaniem się do dentysty – mówi jeden z pacjentów, który od kilku dni w Nowym Targu próbuje znaleźć otwarty gabinet stomatologiczny. - W pierwszej kolejności przyjmowani są pacjenci z bólem, ale i oni muszą umówić się telefonicznie chociażby na rwanie. Dzwoniłem do kilku gabinetów, są takie, że cena podskoczyła ostatnio o 40 zł.Dentyści - podobnie jak inne medyczne profesje - znaleźli się w grupie szczególnego ryzyka zakażenia COVID-19. Wielu z nich zdecydowało się na początku pandemii w ogóle zamknąć swoje gabinety. Zgodnie z rozporządzeniem ministra zdrowia, zakres świadczeń stomatologicznych realizowanych w gabinecie w ramach ogólnej opieki podstawowej, chirurgii stomatologicznej, stomatologii dziecięcej i stomatologii zachowawczej powinien być ograniczony do pilnej interwencji. Jak określił to dokładnie resort zdrowia „jest to występowania bólu, procesów zapalnych i ropnych, urazów, torbieli oraz stanów z wysokim ryzykiem wystąpienia powikłań u pacjentów”.
Według epidemiologów, ryzyko zakażenia w gabinecie stomatologicznym jest bardzo wysokie i sięga blisko 100 %.
Lekarz przyznają, że ceny za zabiegi stomatologiczne są wyższe niż wcześniej. Mają one związek z zakupami, niektórzy medycy na niezbędny przeciwwirusowy oręż wydali ok. 6 tys. zł. Zmniejszyła się też liczba pacjentów. Średnio przyjmuje się jednego na godzinę. Po każdym trzeba dokonać całościowej dezynfekcji gabinetu – minimum 10 minut.
- Praca w czepku, dwóch fartuchach i maseczce, przyłbicy jest cholernie uciążliwa – mówi jednak z dentystek. - Fartuch jednorazowy kiedyś kosztował 3 zł, teraz koło 20 zł. Maseczka chodziła na początku pandemii po 5 zł za sztukę, maski ffp2, ffp3, przyłbice, czepek jednorazowy, obuwie ochronne jednorazowe, kombinezony. Za te ostatnie na początku pandemii płaciłam nawet za sztukę 180 zł. Wcześniej takie kosztowały 20 zł. Sama lampa przepływowa, to 1700 zł. Obligatoryjne jest tak naprawdę zakup środków do dezynfekcji, teraz na pewno zużywamy ich więcej.
Mateusz Kowal, stomatolog prowadzący gabinet w Szczawnicy przyznaje, że ceny zabiegów podniósł średnio o 5 proc.
- To wszystko musi się dziać też w granicach rozsądku, ale nie ma co zaprzeczać, że podwyżka usług medycznych ma miejsce – mówi doktor Kowal. - Każdy powód może być dobry, żeby podnieść cenę, ale też musi być to w granicach rozsądku. Niektóre produkty, jak rękawiczki, czy maski ochronne poszły do góry nawet o 100 proc. Starałem się bardzo uważnie policzyć koszty, jakie przychodzi mi ponosić obecnie i zdecydowałem, że pięcioprocentowa podwyżka będzie najbardziej odpowiednia i miarodajna.
Sami pilnujcie porządku a nie liczcie że ktoś was we wszystkim wyręczy. Jak zrobicie kupę to tez czekacie żeby sąsiad przyszedł spuścić wodę?