NOWY TARG. Burmistrz Grzegorz Watycha poinformował, w jaki sposób miasto chce rozwiązać problem i ostatecznie zakończyć sprawę zamkniętego od 4 lat, a niedawno ponownie otwartego - skrótu łączącego osiedle Suskiego z Alejami Tysiąclecia.
W 2017 roku właściciel terenu, po którym biegnie skrót wybudował ogrodzenie, wstawił bramę i zagrodził przejście. Choć było ono we władaniu miasta od wielu lat, nigdy nie zostało skomunalizowane. - Właścicielem gruntu jest osoba fizyczna, a miasto ma prawo służebności, z którego wynika prawo przechodu. Taki mamy obecnie stan prawny. Jestem w kontakcie z właścicielką terenu i będziemy prowadzić negocjacje, żeby odkupić od niej część przejścia, byśmy mogli mieć tytuł posiadania i możliwość prowadzenia tam remontów - mówi Grzegorz Watycha. Burmistrz przyznaje, że w przeszłości właścicieli terenu spotkała niesprawiedliwość, zostali oni wywłaszczeni z ziemi, na której potem powstał blok i wybudowano Aleje 1000-lecia, dlatego rozumie ich rozgoryczenie i postawę. Mogli czuć się też pokrzywdzeni tym, że płacili podatki za teren, z którego korzystali inni. - Dlatego szanując prawo własności honorowo byłoby wykupić ten teren i takie też kroki podejmujemy - dodaje.
r/
Obecny burmistrz mając też dostęp do całej historii tego przejścia bardzo szybko podgrzał tak ten konflikt z właścicielami, że pod presją i administracyjnym nękaniem przejście zamknęli. Zamknęli nie widząc możliwości porozumienia z arogancką władzą. Takie też ich prawo do swojej własności i w tym przypadku burmistrz nie zauważył, że to Urząd stał się ich petentem. Jak też widać zamiast szukać rozwiązania Watycha szukał kija, by przegonić właściciela tej działki i postawić na swoim w oparciu o prawo komunistyczne. I wcale w tym wszystkim nie ma znaczenia, że to działo się od 1999 r., i że to poprzednik Fryźlewicz nie chciał zaakceptować ceny 250 zł/m.kw., bo wówczas przejście było. Było pomimo różnic zdań. Co zatem spowodowało zradykalizowanie zdarzeń? Niech każdy odpowie sobie sam?