Posłanka Platformy Obywatelskiej przyznała, że sprzedaż Polskich Kolei Linowych, a zwłaszcza kolei na Kasprowy Wierch, była błędem. - Uważam, że to był nasz błąd jako partii politycznej, że został sprzedany razem z pozostałymi kolejami – powiedziała Jagna Marczułajtis-Walczak.
W trakcie spotkania Borysa Budki z mieszkańcami Nowego Targu w ogródku restauracji „Absynt” padło pytanie o sprzedaż Polskich Kolei Linowych, a zwłaszcza kolei na Kasprowy Wierch w Tatrach. Posłanka przyznała, że to był błąd. - Nie popełnia błędów tylko ten, kto nic nie robi. Uważam, że jest to błąd Platformy Obywatelskiej, że PKL, a przede wszystkim Kasprowy Wierch zostały sprzedane – mówiła na spotkaniu Jagna Marczułajtis-Walczak. Poseł przyznała jednak, że próbowała przekonać ówczesnego premiera Donalda Tuska, aby PKL nie był sprzedawany. - Do wielu rzeczy udało mi się przekonać Donalda Turska. Żeby minister dał pieniądze na zakopiankę, do tego, żeby powstał most w starym śladzie jak chcieli mieszkańcy Białego Dunajca, przekonałam do budowy węzła drogowego w Poroninie - wymienia sukcesy Marczułajtis-Walczak. Do tej jednej rzeczy nie udało mi się przekonać Donalda Tuska, kiedy rządził jako premier, żeby ocalić Kasprowy Wierch. Uważam, ze to był nasz błąd jako partii politycznej, że został sprzedany razem z pozostałymi kolejami - dodała.Nieco odmiennego zdania był poseł Konrad Frysztak. - Po sprzedaży, skończyło się dziadostwo na tej kolejce. Też twierdzę, że prywatyzowanie wszystkiego za wszelką cenę nie jest dobre. Są srebra rodowe, których nie należy sprzedawać. Wiem jednak, że po sprzedaży kolej od razu została dofinansowana i wtedy pojawiły się nowe możliwości. Może to wtedy było dobre, a może jeszcze lepsze jest to, że teraz została z powrotem odkupiona. To rozliczy historia – mówił poseł.
ms/