FELIETON. "Wiceprezydentka miasta, Dzidzia Piernikaszwili, szaleje. Kazała na obrazach znanego gruzińskiego malarza Niko Pirosmaniego domalować zwierzętom ogonki. A na starym mieście stawia koszmarny kloc bez okien, który ma być centrum kultury. Lokalni artyści twierdzą, że ich noga tam nie postanie, ale wiadomo jacy artyści są..." - pokpiwa Maciej Jachymiak.
Pozdrawiam Szanownych Czytelników z Okęcia! Wracam z Gruzji. Niestety po codziennych gruzińskich biesiadach mam lekką dziurę w głowie. Ciężko pisać. Ale ocucił mnie pewien zasłużony mieszkaniec WK Miasta. Z jego korespondencji wynika, że Pan Burmistrz bardzo wziął sobie do serca drwiny z jego polszczyzny i przestał sam pisać. Teraz podkrada teksty. Poważna sprawa. Muszę skonsultować ze specjalistką od plagiatów redaktorką Zalotową i poświęcę temu następny felieton. No bo jak teraz nie pisać o Gruzji?Bawiłem tu celem promocji mojego nowego tomiku poezji o nazwie „Limerotutki”. Odbyła się w tyfliskiej restauracji „Gaumardżos”, nazwa z czasów sowieckich „U Bieskulturnikow”. Przybyło kilku przyjaciół, i niestety, zaczęło się gruzińskie biesiadowanie. Panuje tu zwyczaj „dziś ty u mnie, jutro ja u ciebie”. I najgorsze nie są alkohole. Trunki mają tu przednie. Najgorsze są toasty, co ciągną się jak słodkie czurczchela (lokalne sneakersy z syropu winogronowego i orzechów). A drugie najgorsze – bakterie. Gruzja nie jest w Unii Europejskiej i są tu inne mikroby. Pokrywają tutejsze wspaniałe sery, mięsa i owoce i powodują, że od kilku dni wysyłam tzw. paczki do Rosji.
Ale porzućmy te drobne niedogodności, żeby nie było wrażenia, że coś w Gruzji nie tak. Gruzja jest wspaniała. Mimo, że jeszcze dłużej, niż u nas pastwiła się nad nią ruska dzicz. Wyobraźcie sobie państwo - Rosjanie zamalowali wapnem w gruzińskich monastyrach wielowiekowe freski! Niewiele z tego udało się odskrobać w niepodległości… Która i tak cały czas jest niepewna… Zmasakrowali kraj koszmarną architekturą. I zaczęli produkować słodkie wino. Słodkie wino to oksymoron. Jak sucha woda, żywy trup itp… Wino powstaje z zamiany cukru w alkohol, w otoczeniu różnych owocowych, beczkowych i innych walorów. Cukier znika… No, ale homo sovieticus wypije wszystko. Najlepiej, żeby dobrze kopało, albo było słodkie.
Ale i z kulturą czasów postsowieckich nie jest idealnie. Ostatnio w tyfliskiej bohemie wielkie poruszenie. Wiceprezydentka miasta, Dzidzia Piernikaszwili, szaleje. Kazała na obrazach znanego gruzińskiego malarza Niko Pirosmaniego domalować zwierzętom ogonki. A na starym mieście stawia koszmarny kloc bez okien, który ma być centrum kultury. Lokalni artyści twierdzą, że ich noga tam nie postanie, ale wiadomo jacy artyści są… Szczególnie, że partnerem Dzidzi, który rządzi miastem z drugiego fotela, jest Bidzina Stegadze. Dorobił się na cle w czasach sowieckich. Nie szczędzi grosza (z kasy miasta) na fanaberie żoneczki…
OK. Muszę wiadomo gdzie... Na koniec tutek, nowy rodzaj literacki z mojego tomiku…
*
Wracając do domu
Nie wiedzieć dlaczego
Tutek
Wysłał paczkę
Do Związku Radzieckiego…
Maciej Jachymiak